63. rocznica masowej zbrodni na Płoni

Ostrzały artyleryjskie Raciborza przez armię radziecką wypędziły resztki żołnierzy hitlerowskich z miasta. Tylko nieliczni ukrywali się jeszcze na strychach i w piwnicach – wspominają najstarsi mieszkańcy, którzy przeżyli front na ziemi raciborskiej.

W Wielki Piątek, 31 marca 1945 roku było bardzo ciepło. Do Raciborza wkroczyła piechota armii sowieckiej. Jako kilkunastoletni chłopak mieszkałem wówczas razem z rodziną na Płoni – wspominał przed laty, nieżyjący już dziś Pan Hubert Wrazidło. Jeszcze w tym dniu sowieci przeszukiwali mieszkania oraz piwnice, a napotkanych mężczyzn i chłopców wypędzali na ulicę (obecnie Rybnicką). Ja też znalazłem się tam razem z moim ojcem. Było nas wszystkich około 30. Prawdopodobnie byliśmy potrzebni sowietom do robót fizycznych przy odblokowaniu przejazdu przez Rybnicką i most na kanale Ulga. Kiedy zbliżał się wieczór, zapędzili nas do piwnicy budynku przy ul. Rybnickiej i tam zamknęli w pomieszczeniu pralni. Pamiętam, że komuś udało się uciec z tego miejsca. A myśmy stłoczeni oraz wystraszeni z płaczem i drżącym głosem odmawiali słowa modlitwy – opowiadał Pan Hubert.

- reklama -

 


W tym miejscu stał budynek w piwnicy którego dokonano masowej zbrodni, przy skrzyżowaniu ul. Rybnickiej z Fabryczną

 

– Ja stałem przy brzegu dużej wanny z resztką mydlanej wody, tuż za plecami swego ojca, który mnie zasłaniał. Nagle drzwi otworzyły się, a w nich stanęło dwóch zataczających się sowietów. Podnieśli karabiny i zaczęli do nas strzelać, po czym wycofali się i znowu zamknęli piwnicę. Zostałem przygnieciony ciałem swojego umierającego ojca, a potem wpadłem do wanny. Słyszałem jęki ciężko rannych i konających. Nagle zauważyłem nad sobą szczelinę między ciałami.

– Kiedy próbowałem stamtąd się wydostać, ci sami żołnierze wrócili i strzałami z pistoletu w potylicę głowy dobijali jeszcze żyjących. Jak wyszli nastała straszna cisza. W półmroku wydostałem się z piwnicy przez okienko na zewnątrz budynku. Przez podwórka pobiegłem do domu i o wszystkim powiadomiłem rodzinę oraz znajomych.

Dopiero po dwóch dniach sowieci pozwolili zabrać ciała pomordowanych.

 

 


Mogiła zbiorowa na cmentarzu, dzielnica Ostróg

Wspólna mogiła na Płoni

 

Część z nich zostało pochowanych na Płoni, część na cmentarzu na Ostrogu, a pozostałe ciała zawieziono furmanką na „Jeruzalem”, gdzie do dziś nie zachowały się żadne ślady wspólnej mogiły. W 1951 roku Sąd Powiatowy w Raciborzu wydał decyzje, przyznające wdowom po niewinnie zamordowanych mężach prawo do renty. Po wkroczeniu do Raciborza niektórzy żołnierze sowieccy rabowali domostwa, gwałcili kobiety i mścili się w różny sposób na miejscowej ludności. Było też wiele pojedynczych zbrodni na terenie ziemi raciborskiej.

Przy ul. Rzecznej w dzielnicy Proszowiec dwóch pijanych oficerów sowieckich na podwórzu rozstrzelało małżeństwo Migulec. Patrzyła na to straszliwe zabójstwo czwórka osieroconych dzieci. Zaopiekowała się nimi i wychowywała je ciocia Pani Hedel Krause.

Dwoje z nich jeszcze żyje i odwiedza grób swoich rodziców na starym cmentarzu przy ul. Kozielskiej. Po wkroczeniu do Raciborza żołnierze sowieccy na okres prawie dwóch tygodni wypędzili wszystkich mieszkańców do sąsiednich wsi. Potem rozpoczęli ponownie bombardowanie artyleryjskie miasta, a następnie z samolotów zrzucali napalm. Ludzie wrócili do zbombardowanych i wypalonych domostw. Wówczas można było naocznie stwierdzić, że miasto zostało zniszczone w 85 %.

To prawda, że każda wojna wyzwala w żołnierzach agresję i pobudza do działania najniższe instynkty. Ta wojna trwała 6 lat, więc w takich warunkach człowiek staje się często w swoich zachowaniach zwierzęciem. Ale to wcale nie usprawiedliwia sprawców tych okrutnych zbrodni na ludności cywilnej. Potępiamy zarówno zbrodnie hitlerowskie jak i sowieckie.

Zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego, za przykładem Jana Pawła II, należy wybaczyć tym, którzy być może nie wiedzieli, co czynią, ale nie wolno nam przemilczeć, zapomnieć, a co najgorsze wymazać z kart historii tych okrutnych wydarzeń na ziemi raciborskiej.

Tradycyjnie już w poniedziałek 31 marca br. w kościele św. Paschalisa na Płoni o godz. 17.00 zostanie odprawiona Msza św. za dusze niewinnie zamordowanych 63 lata temu.

/K. N./

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj