W piątek, 26 września, o godz. 19.00 w "Galerii na Końcu Świata" odbędzie się wernisaż wystawy zdjęć Jacka Złoczowskiego pod tytułem "Opuszczone".
– Serdecznie zapraszamy na wernisaż, tym bardziej że w tym samym czasie w DK "Strzecha" odbywać się będzie uroczysta gala wręczenia nagród w plebiscycie Raciborskiego Portalu Internetowego "9 twarzy na 9 wieków" połączona z koncertem zespołu "3,2% UHT" – mówi Dawid Wacławczyk, właściciel pubu. – W związku z planowanym przeniesieniem kina Przemko do "Strzechy" i faktem iż kabina kinooperatora znajdzie się w miejscu, gdzie teraz spokojnie mieści się nasza galeria… należy domniemywać, iż wspomniana wystawa Jacka – naszego stałego bywalca, a jednocześnie syna Andrzeja Złoczowskiego – znanego raciborskiego fotografa i motocyklisty – będzie ostatnią wystawą w tej przestrzeni. Aczkolwiek na pewno nie ostatnią jaką w "Strzesze" i w Raciborzu powiesimy – dodaje.
Wystawa zdjęć młodego raciborzanina, zaprezentowana została po raz pierwszy w galerii bielskiej BWA, podczas trwania projektu "Tydzień Tańca". Zdjęcia są zapisem konfrontacji dwóch światów: starego, opuszczonego biurowca, pełnego pozostałości po poprzednim ustroju i czasach swojej dawnej świetności oraz młodych, kilkunasto – i kilkuletnich baletnic z bielskiej szkoły tańca.
Taniec, ruch jest najbardziej uniwersalną formą wyrazu, najczystszą formą wyrażania emocji. Ruch nie zna barier językowych, nie potrzeba nic poza otwartym umysłem i chęcią uczestniczenia.
Współczesna technika pozwala doskonale obserwować mechanikę ruchu. Nie tylko "zatrzymać", zamrozić w kadrze ruchomy obiekt, pozwala nawet rozłożyć ruch na poszczególne fazy, pokazać go w sposób przekraczający możliwości ludzkiego oka. W sztuce większe znaczenie ma ekspresja, aniżeli na zimno kalkulowana analiza fizycznych właściwości ruchu. Stąd tak ważny jest zarówno moment poruszania się jak i zatrzymania. Dlatego w tym projekcie istotny jest nie tylko ruch, ale miejsce w jakim jest wykonywany. Ruch jest tutaj skonfrontowany z bezruchem, bezużytecznością, czymś jakby poza czasem.
Małe baletnice, niemal jak z "Lekcji tańca" Edgara Degas początkowo onieśmielone nowym miejscem, które w niczym nie przypomina ich studia: opuszczone sale, brudne, od lat bez opieki i przeznaczenia. Zatrzymane i pozbawione sensu pomieszczenia starego biurowca. Czy to jest miejsce dla tańca? Raczej ma się wrażenie, że każdy ruch burzy tutaj jakiś zastany spokój uśpienie zakurzonych mebli, zaschniętych w doniczkach kwiatów, pieczątek i dokumentów porzuconych bezładnie na biurkach. Dziewczynki stawiają pierwsze kroki, różowe baletki stają się szare, podobnie dłonie i buzie. Małe baletnice stopniowo oswajają przestrzeń biurowca. Ćwiczą swoje pierwsze kroki i pozycje klasyczne pod okiem nauczycielki…
Po chwili już biegają beztrosko, ruch staje się spontaniczny i nieskrępowany. Uśpiona przestrzeń zyskuje nowe znaczenie. Dla małych tancerek ruch jest najprostszym sposobem „oswojenia” obcej przestrzeni. Znajdują nowe zastosowania przedmiotów, o których przeznaczeniu nie mają pojęcia: akta, legitymacje, stare temperówki, kasy.
Tiulowe spódniczki zmiatają kurz, a baletki czernieją; taniec zostawia ślady. Jak daleko w tej konfrontacji znalazł się klasyczny balet? Zakurzona klasyczna sztuka, która nikogo nie interesuje? Sztuka zamknięta dla wąskiej grupy odbiorców?
Ruch jednak broni, a nawet broni przestrzeni. Gdziekolwiek się znajdujemy, jesteśmy w odniesieniu do czegoś. Jeśli podejmujemy ruch, jest on również reakcją na miejsce. Przestrzeń determinuje ruch, a jednocześnie – ruch określa przestrzeń.
/k/
Cudo.
czy wystawa jeszcze trwa?