Stanowisko Tôwarzistwa Piastowaniô Ślónskij Môwy w dyskusji o nadaniu dialektowi śląskiemu statusu języka regionalnego(w związku z artykułem w Dzienniku Zachodnim z 14.11.2008 „Śląscy posłowie chcą, żeby gwara była językiem”).
Tôwarzistwo Piastowaniô Ślónskij Môwy „Danga” (po śląsku „tęcza”) reprezentuje pogląd, że dyskusja o tym, czy dialekt śląski jest tylko dialektem języka polskiego, czy osobnym językiem, nosi znamiona dyskusji zastępczej. Przyznanie dialektowi śląskiemu rangi języka regionalnego nie powinno być zależne od tradycyjnej klasyfikacji językoznawczej, która uznaje dialekt śląski za regionalną formę języka polskiego. W obliczu bardzo silnych procesów asymilacji językowej, które prowadzą do wymierania tradycyjnego dialektu śląskiego i zastępowania go językiem standardowym („literacką polszczyzną”), należy podjąć zdecydowane i zorganizowane działania, które umożliwią skuteczną ochronę dialektu śląskiego i pomogą zainteresowanej ludności skutecznie się przed tą asymilacją bronić. Co do tego, że taka ludność istnieje, „Danga” nie ma żadnej wątpliwości – samo istnienie dwóch stowarzyszeń stawiających sobie za cel ochronę śląskiej mowy jest tego przejawem.
Niestety – prowadzona w mediach dyskusja o języku Ślązaków sprowadza się często jedynie do kwestii: „gwara czy język?” Nietrudno zauważyć, że wiele tzw. autorytetów obawia się, że przyznanie śląszczyźnie statusu „języka regionalnego” unieważni utarte i obowiązujące definicje i zaprzeczy jej związkom z polszczyzną. Danga stoi na stanowisku, że taki strach jest nieuzasadniony. Pojęcie języka regionalnego nie jest pojęciem z zakresu dialektologii ani lingwistyki, lecz tytułem czysto prawnym. Nie należy tych dwóch dziedzin ze sobą mylić! Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mowa śląska, w sensie wąskiej naukowej definicji lingwistycznej zaklasyfikowana jako dialekt, stała się językiem regionalnym w znaczeniu administracyjno-prawnym. Tym bardziej, że dialekt – czyli terytorialna odmiana języka, – językiem być nie przestaje (tak jak odmiana piwa nie przestaje być piwem). Pytanie o nadanie mowie śląskiej statusu języka regionalnego jest w istocie pytaniem o to, czy Rzeczpospolita Polska uważa tę odmianę języka, używaną przez tysiące swoich obywateli, za wartą ochrony, czy nie.
Tytuł języka regionalnego nie jest lekarstwem na wszystkie bolączki, jednak wydaje się być nieodzownym i podstawowym elementem w całym wachlarzu działań mających na celu zachowanie gwar śląskich jako narzędzia komunikacji codziennej dla przyszłych pokoleń. Zarząd Dangi uważa, że język zepchnięty do roli czystego „narzecza domowego”, skazany mocą definicji na ograniczoną funkcjonalność, nie ma szans w obecnym świecie obronić się przed naporem języka standardowego, wszechobecnego w mediach, w systemie szkolnictwa oraz w życiu gospodarczym kraju. Żeby przeciwstawić się tak silnym procesom, potrzebna jest mobilizacja intelektualnego potencjału ludzi wykształconych, świadomych wagi problemu i pragnących świadomie uczyć się, pielęgnować i rozwijać język przodków, w sposób uporządkowany i planowany. Takich ludzi nie brakuje, ale fakt ten bardzo pomału dociera do świadomości tzw. autorytetów, które w sprawie języka Ślązaków często zabierają głos, jednak nie chcą lub intelektualnie nie są w stanie adekwatnie odnieść się do wyżej wymienionych zagrożeń. Łatwiej im bronić suchej definicji niż zagrożonego języka.
Danga ubolewa, że obecnie nie ma żadnej placówki edukacyjnej, żadnej instytucji ani ośrodka uniwersyteckiego, które prowadziłyby działalność tzw. planowania językowego oraz edukacji językowej – edukacji, która umożliwiłaby osobom zainteresowanym nabycie umiejętności posługiwania się tradycyjnym dialektem śląskim w stopniu czynnym oraz które kształciłyby w tym zakresie pedagogów i nauczycieli.
Brak takich możliwości jest odczuwany przez wiele osób bardzo boleśnie. Jeden z członków naszego towarzystwa, wykładowca na UŚ, Ślązak od pokoleń, określił to trafnie tak: „Bardzo chciałbym mówić z moimi dziećmi po śląsku, ale już nie wiem jak. Nie wiem, co jest po śląsku dopuszczalne a co nie. Nie jestem jedyny. U nas na uczelni wszyscy mają w tej kwestii chaos w głowie”.
Nie można liczyć na to, że każdy Ślązak chcący zachować język przodków, będzie się kształcił sam, a swoje braki językowe nadrobi w domu, indwidualnie, jedynie przez osłuchanie się z mową starszego pokolenia. Do tego potrzeba wsparcia przez powszechnie dostępną edukację. Pomimo że prawie każdy obywatel Polski potrafi się posługiwać polszczyzną standardową, to jednak nikt nie wątpi w potrzebę nauki języka polskiego, w celowość istnienia niezliczonej liczby słowników, poradników językowych i całej armii intelektualistów, którzy o ten język dbają. Jakże bardzo potrzebowalibyśmy my Ślązacy, chociaż namiastki takiego potencjału i możliwości, choćby tylko po to, żeby nasze wnuki mogły mieć szansę tak dobrego opanowania śląskiego dialektu jak nasi dziadkowie.
Ostatnio w dyskusji na łamach prasy wyrażano pogląd (na przykład prof. Bogusław Wyderka oraz prof. Dorota Simonides), że gwary śląskie są już prawnie chronione, przez ustawę o języku polskim oraz polskie prawodawstwo w ogóle. Danga nie zgadza się z taką interpretacją, ponieważ z zapisów prawnych nie wynika jakiekolwiek czynne działanie na rzecz ochrony śląskiego dialektu, a przede wszystkim brakuje spełnienia postulatów najważniejszych (o których mowa była wyżej). Tak jak w przypadku pojęcia „języka regionalnego”, tak również tutaj dochodzi do pomieszania znaczenia lingwistycznego terminu „język” z językiem w rozumieniu prawa. Język polski jest językiem urzędowym i jest wszechstronnie chroniony. Pomimo że pojęcie „języka polskiego” w rozumieniu lingwistów zawiera w sobie wszystkie genetycznie polskie gwary i dialekty, to jednak w znaczeniu prawnym oraz w praktyce oznacza ono w 99% jedynie „polszczyznę standardową” i nie obejmuje dialektów.
Danga stoi na stanowisku, że w państwie, w którym ogromna większość społeczeństwa żadnym dialektem się nie posługuje oraz w którym brak jest silnej kultury pielęgnowania tradycyjnych dialektów, śląska społeczność, ciągle trwająca przy swoim „starym” języku i na tle ogólnopolskim przez ów język się wyróżniająca, faktycznie staje się mniejszością językową, która wymaga ochrony (tym bardziej że takiej ochrony część tej społeczności żąda). Genetyczna polskość oraz genetyczne bliskie pokrewieństwo z polszczyzną standardową nie mogą być przeszkodą w tym przedsięwzięciu.
Nasz język a polityka
Danga bardzo ubolewa, że wszelka dyskusja o języku Ślązaków jest prowadzona przede wszystkim w wymiarze politycznym i w atmosferze pomówień o separatyzm. Zauważamy, że dyskusję tę na jałowy grunt polityki najczęściej kierują przeciwnicy jakiejkolwiek emancypacji językowej Ślązaków. Swoistym paradoksem jest fakt, że ci, którzy w dyskusji o języku regionalnym najgłośniej krzyczą „nie! przecież śląski to polski!”, odmawiają nam najzacieklej właśnie tego narzędzia, które ochronie owej śląskiej polszczyzny ma służyć (czyli „najwięksi” Polacy są przeciwko ochronie wariantu polskiego języka). Jest to swoisty kulturkampf, który jest dla nas tym boleśniejszy, że prowadzą go przeciwko nam „bracia Polacy” uważający nas za swoich rodaków. Danga stwierdza, że nic bardziej nie zagraża poczuciu przynależności Ślązaków do państwa i narodu polskiego, jak właśnie taka nieracjonalna i dusząca kuratela. „Jeśli jesteśmy jedną rodziną, to zadbajcie o nasze jak o swoje”, powiedział prezes Dangi dr. Józef Kulisz na konferencji „Ślonsko godka – jeszcze gwara czy już język” w Katowicach. Te słowa kierujemy pod rozwagę politycznym przeciwnikom przyznania dialektowi śląskiemu statusu języka regionalnego.
Strach, że to właśnie śląski język regionalny oddali Ślązaków od Polski, jest uczuciem nieracjonalnym. Danga wyraża obawę, że właśnie brak przyzwolenia Ślązakom na ochronę swojego języka w taki sposób, w jaki sami by tego chcieli, będzie powodem niezadowolenia społecznego i kolejnego rozczarowania Polską. Bo czy kraj bez języka naszych ojców zasługuje jeszze na to, żeby nazywać go Ojczyzną? Nasze towarzystwo chciałoby takiej sytuacji uniknąć.
Doczekaliśmy się zjednoczonej Europy, która podsuwa nam nowe, gotowe pomysły skutecznych programów ochrony małych, nie ustandaryzowanych języków. Wykorzystajmy tę szansę i nie pozwólmy jej zniweczyć w imię skostniałych definicji – dla dobra Śląska, Polski, Europy i świata!
Zarząd Tôwarzistwa Piastowaniô Ślónskij Môwy Danga. Na dalsze pytania dotyczące śląskiego języka regionalnego oraz Tôwarzistwa „Danga” odpowiada dr. Józef Kulisz (e-mail: [email protected]; tel.: 609 09 68 86)
Warto wiedzieć
Negatywne emocje towarzyszące dyskusjom na temat śląskiego języka regionalnego wyróżniają nas w Europie. W innych krajach języki regionalne nie wywołują takiej burzy. Podajmy przykład zza zachodniej miedzy. Drugim pod względem wielkości językiem regionalnym Europy jest język dolnoniemiecki (2 miliony użytkowników; przed wojną mówiono nim również na Pomorzu oraz w dawnych Prusach Wschodnich). Nikt nie kłóci się o to, czy dolnoniemiecki to jeszcze niemiecki – jego dialekt – czy może już nie. Nawet brak kodyfikacji (ze względu na rozczłonkowanie dialektalne) nie był powodem, żeby języka dolnoniemieckiego nie uznać. Użytkownicy posługują się nim prawie wyłącznie w postaci gwarowej (pomimo że w średniowieczu język dolnoniemiecki wytworzył kulturę wysoką i ma bogate tradycje literackie).
Drugim przykładem może być inny dialekt niemiecki, któremu przyznano nawet status języka urzędowego: język luksemburski, pomimo ograniczonej funkcjonalności w porównaniu do tzw. wielkich, rozwiniętych języków francuskiego i niemieckiego.
Nierzeczowa dyskusja
Prasa, informując o sprawach śląskiej mowy, często dolewa oliwy do ognia i sztucznie podburza emocje, uciekając się do metod z pogranicza manipulacji. Przykładem niech będzie artykuł w Dzienniku Zachodnim z 14.11.2008 „Śląscy posłowie chcą, żeby gwara była językiem” (patrz niżej). Do rzeczowego i dobrego artykułu zostało dodane zdjęcie, na którym widać podekscytowanego Ślązaka w koszulce z napisem „Oberschlesien” . Pod spodem jest umieszczony opis: Górnoślązacy chcą takich przywilejów, jakie mają Kaszubi.
Komentarz Dangi: Zdjęcie nie ma nic wspólnego z treścią artykułu. Czytelnikowi podpowiada się w ten sposób, że starania o ochronę śląskiej mowy mają coś wspólnego z germanizacją lub wpływem niemieckim, i tym samym jest podsycany nieracjonalny strach przed obcością. Ktoś, kto nosi koszulkę z niemieckim napisem „Oberschlesien”, nie demonstruje wcale w obronie śląskiego dialektu.
Dziennik Zachodni, 14.11.2008
Śląscy posłowie chcą, aby gwara była językiem
Jest szansa na to, że przynajmniej część postulatów zgłaszanych przez Ruch Autonomii Śląska i inne śląskie organizacje zostanie w końcu uwzględniona.
Najbliższe grudniowe posiedzenie sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych będzie poświęcone aspiracjom językowym i identyfikacjom narodowym mieszkańców Górnego Śląska.
Grupa śląskich posłów, którym przewodzi Lucjan Karasiewicz (niegdyś był działaczem PiS, a dziś tworzy ruch obywatelski Polska XXI), chce, by był to początek starań o wpisanie gwary śląskiej do ustawy o mniejszościach jako drugiego – po kaszubskim – języka regionalnego.
–Nie śpieszymy się, bo pośpiech może sprawie zaszkodzić – mówi nam Karasiewicz. – Razem z Marią Nowak z PiS i Markiem Plurą z PO poprosiliśmy biuro prawne Sejmu o komplet dokumentów obrazujących prace nad ustawą o mniejszościach. Chcemy się do procesu legislacyjnego starannie przygotować.
Właśnie poseł Marek Plura z Katowic,wspierany przez posła PO i reżysera Kazimierza
Kutza, ułożył listę gości, którzy zostaną zaproszeni na posiedzenie komisji. Będą tam przedstawiciele RAŚ, Związku Górnośląskiego, Ruchu Obywatelskiego „Polski Śląsk” a także stowarzyszeń zabiegających o kodyfikację gwary śląskiej, takich jak „Pro Loquela Silesiana” i Towarzistwo Piastowanio Ślónskij Mowy „Danga” (po śląsku –Tęcza).
–Niech opowiedzą posłom, że w czasie spisu powszechnego w 2002 roku 56 tysięcy obywateli zadeklarowało, że używa w domu języka śląskiego – mówi Plura. – Zdania językoznawców są podzielone, ale tu kwestie socjologiczne są ważniejsze od naukowych.Decyzja, by uznać śląski za język regionalny ma tak naprawdę charakter polityczny.
O wątpliwościach naukowców była mowa na konferencji zorganizowanej 30 czerwca w sali Sejmu Śląskiego w Katowicach. Dr Jolanta Tambor z Uniwersytetu Śląskiego była za uznaniem śląskiego za język regionalny (choć w żadnym wypadku narodowy), przeciwny był prof. Bogusław Wyderka z Uniwersytetu Opolskiego, autor słownika gwary śląskiej.
– To niepotrzebna inicjatywa, śląskie gwary są częścią języka polskiego – twierdzi Wyderka.
Na spotkaniu komisji zjawić się ma dwójka językoznawców: dr Tambor i sam prof. Jan Miodek. –Akurat Miodek jest zdania, że śląski to tylko gwara i trochę się obawiamy tego, że jego medialność może wpłynąć na poglądy pozostałych członków komisji – ocenia sytuację Plura. – Ale trudno, najważniejszy jest obiektywizm i przekazanie komisji wszystkich stanowisk.
Poseł Karasiewicz trochę się jednak obawia reakcji posłów z innych stron Polski. – Słyszę w Warszawie, że nawet, jeśli oczekiwania Ślązaków są uzasadnione, to nie wolno ich spełnić, bo to napędza separatyzm –mówi. – A właśnie takie podejście drażni Ślązaków, którzy twierdzą, że stolica dobrze wie, że mają rację, ale nie chce tego przyznać,bo chodzi o Śląsk.To błędne koło.
Zdaniem Karasiewicza jest tylko jedna szansa na przepchnięcie przez Sejm noweli ustawy. – Musimy zadbać o to, by była to inicjatywa ponadpartyjna. Jeśli temat stanie się przedmiotem partyjnej rozgrywki, możemy o sprawie zapomnieć – mówi. – Tymczasem rzecz nie jest łatwa,bo nawet posłowie ze Śląska są podzieleni.
Wątpliwości ma na przykład Ryszard Galla, poseł mniejszości niemieckiej i wiceprzewodniczący komisji. – Chyba jest jeszcze trochę czasu na poprawianie ustawy, która weszła w życie w 2005 roku i właściwie dopiero teraz zaczyna się ją stosować w praktyce – mówi. – A w jakim kierunku powinna iść nowelizacja? Myślę, że o to trzeba by zapytać mniejszości żyjące w Polsce, które próbują stosować ją w praktyce.
/Grzegorz Wieczorek, DANGA/
Som tak godom , ale to nic innego tylko skaleczona polszczyzna.To robienie na siłę czegoś czego tak naprawdę nie ma.Fandzolcie dalyj.
Przed chwilą irytował mnie artykuł o „Obronie Śląska przed Polakami?” a tu znowu, ten sam kabotyn truje. Czy on aby wie czego chce? W tamtej dyskusji niejaki autochton pokazał takie rodziny – jedno przekleństwo.
A to w Racku jest gwara? Z jakich powodów ten „artykuł” tutaj?
W Rybolu , itd. czyli landzie wąglarzy to rozumiem , ale tutaj…