Przedstawienie aktualnej sytuacji kolejki wąskotorowej w Rudach było jednym z tematów, na jaki dyskutowano podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Kuźni Raciborskiej.
Od stycznia 2009 r. funkcję kierowniczą na rudzkiej kolejce pełni pasjonat wąskotorowej kolei – kuźnianin Jarosław Łuszcz. Nowe kierownictwo było koniecznością, gdyż poprzedni podmiot, jakim było Stowarzyszenie Ochrony Zabytków Kolei nie było w stanie udźwignąć kosztów, które związane były z funkcjonowaniem kolejki.
Jarosław Łuszcz – nowy kierownik rudzkiej wąskotorówki
Od lat 90. XX w., czyli od czasu, kiedy kolejka przeszła w ręce Gminy Kuźnia Raciborska, jej majątek często stawał się swojego rodzaju platformą do robienia interesów towarzystw czy podmiotów, które tam działały. Taki stan rzeczy doprowadził do tego, co ma miejsce dzisiaj. – Kolejka jest niedofinansowana, wymaga bardzo dużych nakładów pieniężnych w zakresie infrastruktury technicznej w budynkach. W grę wchodzą też polityczne uregulowania dotyczące transportu kolejowego. To, co tam jeździ, wymaga licznych homologacji, pozwoleń i uzgodnień – mówiła podczas sesji burmistrz Rita Serafin. – Dodatkową kwestią są też problemy związane z utrzymaniem pasa jazdy torowiska i jego otoczenia od strony bezpieczeństwa przeciwpożarowego – dodała.
W celu odratowania i ożywienia tego zabytku techniki, bo tak on jest zakwalifikowany, miasto w uchwale budżetowej, podjętej w grudniu ubiegłego roku zabezpieczyło na rzecz kolejki 150 tys. zł. W zakres ten wchodzą zarówno wynagrodzenia dla osób tam zatrudnionych, jak i kwota (50-70 tys. zł.) przeznaczona na niezbędne remonty.
Jakie zatem są plany nowego kierownika rudzkiej kolejki? – Myślę, że w tym roku na pewno uda nam się doprowadzić do takiego stanu, że będziemy jeździć – przynajmniej częściowo – odnowionym taborem. Obecnie mamy czynne dwie lokomotywy spalinowe i kilka wagonów turystycznych. Nie ma dnia, abym nie otrzymał telefonu z zapytaniem, kiedy kolejka wreszcie ruszy. Myślę, że przełom marca i kwietnia będzie tu odpowiednim terminem – powiedział J. Łuszcz. Zanim jednak przewozy staną się faktem, trzeba spełnić szereg wymogów. Należy uzyskać m. in. świadectwa bezpieczeństwa kolejki, ubezpieczenia, a także zapewnić ochronę przeciwpożarową, gdyż dziś nie ma tam nawet hydrantów.
Zabudowania na kolejce są w katastrofalnym stanie
Sytuacja na kolejce jest więc niezwykle trudna. Remontem objęte muszą być torowiska, tabor, jak i same budynki. Należy ponadto uregulować długi, jakie pozostawił po sobie poprzedni zarząd kolejowego mienia. Dotyczy to opłat za energię elektryczną, wodę itp. Wieloletnie zaniedbania doprowadziły do tego, że ponownego opracowania i zatwierdzenia wymagają świadectwa bezpieczeństwa i regulaminy techniczne stacji. Mimo wielu trudnych zadań, jakie stoją przed panem Jarosławem, jest on osobą pełną optymizmu. – Jestem zdania – mówi – że liczba 20-25 tys. turystów, jakie w tym roku uda się przewieźć kolejką będzie stanowiła o skali zainteresowania tym elementem kultury.
Na razie kolejka kursować będzie na trasie Rudy-Paproć. Nie jest jednak wykluczone przedłużenie trasy do Stanicy, gdzie znajduje się wioska indiańska, która funkcjonuje niemalże cały rok. Docelowym zamiarem byłoby natomiast wydłużenie szlaku aż do Stodół nad Zalewem Rybnickim. To ostatnie przedsięwzięcie miałoby mieć charakter międzygminny, któremu miałyby pomóc dotacja ze środków unijnych.
Tabor przygotowywany do sezonu
Remontem taboru zajmują się obecnie dwie osoby zatrudnione na dwa i pół etatu. Są to mechanicy-maszyniści z uprawnieniami do prowadzenia kolejki. Postępy prac renowacyjnych można na bieżąco obserwować w internecie na stronie http://wmdrudy.com. Systematycznie umieszczane tam będą zdjęcia oraz wszelkie informacje związane z funkcjonowaniem kolejki.
J. Łuszcz, chcąc odbudować wąskotorówkę, stara się nawiązać współpracę z osobami prywatnymi oraz różnymi instytucjami. – Mam kontakt z panem Grzybowskim, zastępcą naczelnika Polskich Linii Kolejowych w Raciborzu. Prawdopodobnie wkrótce włączy się on w pomoc związaną z odbudową torowiska w Rudach.
W niedalekiej przyszłości do Rud planowane jest sprowadzenie zabytkowego jeżdżącego parowozu. Zdaniem kierownika kolejki, byłaby to wizytówka nie tylko na Polskę, ale i na Europę. – Aktualnie jestem po rozmowach przewodniczącym Towarzystwa Miłośników Ziemi Tarnogórskiej i mam wstępną zgodę na przekazanie parowozu wąskotorowego, który znajduje się w tamtejszych zbiorach w zamian za inny eksponat z Rud. Mam tu na myśli coś, co nie jest taborem kolejowym i nie jeździ jako kolejka.
Parowóz wąskotorowy jest – zdaniem J. Łuszcza – rzeczą bezcenną. W Polsce zostało ich już niewiele i albo znajdują się one na pomnikach, albo są w rękach prywatnych. Jednak uruchomienie takiej maszyny nie należy do tanich. – To kwota rzędu 200 tys. zł. – tłumaczy. Póki co, w Rudach jest już jeden parowóz, przy czym traktowany jest on wyłącznie jako eksponat i jeździć już nie można. Maszyna jest użyczona, a jej właścicielem jest Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.
Podczas sesji J. Łuszcz zaznaczył również, aby nie nastawiać się na to, że kolejka w ekspresowym tempie stanie się interesem finansowym dla gminy. – Aby tak było, musi minąć trochę czasu, jednakże – jak podkreślił – wąskotorówka z roku na rok będzie potrzebowała coraz mniejszych nakładów finansowych z miejskiego budżetu. Ale nigdy nie będzie to tak dochodowy interes, zwłaszcza gdy chodzi o sprawy finansowe. Na razie jedno jest tylko pewne: uruchomienie kolejki przysporzy dużą liczbę turystów.
Przewodniczący Rady Miejskiej Manfred Wrona
Przyszłość kolejki wygląda więc bardzo obiecująco. Ale na sesji nie zabrakło odrobiny sceptycyzmu. – Ja przeżyłem już dwie takie sprawy, kiedy to pojawiał się potencjalny dzierżawca i obiecywał, ile on to zrobi i jak to będzie pięknie wyglądało. Mówię tu o towarzystwie pana Gieruckiego, które nas bardzo zawiodło – orzekł przewodniczący Rady Miejskiej Manfred Wrona. Mimo to, pan Jarosław jest dobrej myśli. – W utrzymaniu kolejki opierać się będziemy również na pomocy wolontariuszy. Jest wielu miłośników, którzy już nieraz przyjeżdżali w sezonie i pomagali w naprawie wagonów czy torowiska. Na nich nadal bardzo liczymy – tłumaczył.
Radny Piotr Andrzej Klichta
Wątpliwości wyraził także radny Piotr Klichta, który spytał się o sposób zabezpieczenia majątku. – Teren stacji jest stale pilnowany. Na obszarze kolejki non-stop ktoś jest. Natomiast torowisko rozkradane jest sukcesywnie. Notorycznie giną śruby czy podkładki. Staramy się co jakiś czas ten teren patrolować, ale wszystkiego upilnować się niestety nie da – powiedział na koniec J. Łuszcz.
/BaK/
Panie Jarosławie, jestem pełen podziwu, że zdecydował się Pan pociągnąć tę kolejkę 🙂 Przecież rudzka wąskotorówka to chwyt na turystów. Oby się tylko udało!
Nareszcie! Nie mogę się już doczekać kolejkowego sezonu. Czas najwyższy, aby kuźniańska gmina zasłynęła z czegoś innego niz tylko z pożaru czy powodzi.
I ja z niecierpliwością czekam na otwarcie sezonu. W Rudach zagoszczę pewnie nie raz.
witam
przecież była organizacja, jeszcze pare lat temu, która pociągnęła torowisko, uduchomiła kolej wąskotorową działała bez dotacji z gminy. a potem , przyszły rozgrywki, gdzie ci tco na zdjęciach podali do prokuratora działaczy tego stowarzyszenia, szanowna readakcjo, proszę się dowiedzieć, czy kogokolwiek z tamtych ludzi skazano, za to za co oskarzała ich kuźnia, i rada tej kuźni. nie wiem, czy tak jest, ale jeżeli nikogo nie skazali, to wszystko co i jak działało tamte stowarzyszenie poszłoby w niwecz, a to już by zakrawało na paranoję.
proszę sprawdzić, a będzie zap[ewne ciekawa lektura.
w sprawie kolejki zapadły wyroki skazujące za kradzież torów kolejowyc, to nie była żadna rozgrywka polityczna, wrzuć na luz i nie szukaj sensacji na siłę, bo jest to żałosne, coś tam wiesz, że dzwoni ale nie wiesz w którym kościele
Trzymam kciuki oby się udało 🙂
W bieszczadach w okolicy Cisnej zaczyna się wąskotorówka. Klimat podróży tym pociągiem jest niesamowity. Wiem że Rudy to nie Bieszczady ale atrakcja będzie jak ta lala. Oby się udało.
Kiedy ruszamy ?