10 lutego 1940 r. do polskich domów znajdujących się na wschodnich terenach II Rzeczypospolitej wtargnęli radzieccy żołnierze z nakazem wysiedlenia wszystkich mieszkańców.
Tak rozpoczął się – trwający kilka lat – dramat wielu polskich rodzin. Wstępne założenia, przesądzające o wywiezieniu daleko na północ i wchód Polaków, uznanych za groźnych dla radzieckiego porządku na podbitych ziemiach przez ZSRR zostały przedstawione w projekcje aktu prawnego, którego autorem był szef NKWD – Ławrentij Pawłowicz Beria. Ów projekt zaakceptował bez skrupułów Josif Wissarionowicz Dżugaszwili, czyli Stalin.
Początki wielkich akcji deportacyjnych miały miejsce w mroźne, lutowe poranki 1940 r., kiedy to do domów bezbronnej ludności cywilnej zaczęli dobijać się funkcjonariusze Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (NKWD). Krzycząc i szczując psami nie pozostawiali przerażonym mieszkańcom zbyt wiele czasu na spakowanie się. Prędko wszystkich sprowadzono na dworce kolejowe, skąd w brudnych, bydlęcych wagonach zesłano na – jak mówi wielu Sybiraków – nieludzką ziemię.
Godło Związku Sybiraków
Wielu z tych, którym dane było przeżyć to "lodowe piekło na ziemi", wróciło do Polski (jakże innej od tej, którą przyszło im opuścić w 1940 r.) i osiedliło się głównie na Dolnym Śląsku (Wrocław, Bolesławiec, Lubań, Legnica, Wałbrzych). Ale nie brak było i takich, którzy z takich czy innych przyczyn zamieszkali na Ziemi Raciborskiej. Do tej drugiej grupy należała m. in. Janina Miodek (z domu Zarzycka), która po wojnie wraz z mężem osiadła w Kuźni Raciborskiej.
Do czasu napaści na Polskę wojsk hitlerowskich oraz wkroczenia siedemnaście dni później Armii Czerwonej Janina Zarzycka (ur. 7 sierpnia 1922 r.) zamieszkiwała wieś Panowice w województwie tarnopolskim (wschodnie tereny ówczesnego państwa polskiego). Tam, wraz z całą rolniczą rodziną wiodła w miarę szczęśliwe i spokojne życie.
Wszystko zmieniło się rankiem, 10 lutego 1940 r. W domu Zarzyckich pojawili się agenci NKWD z nakazem wysiedlenia całej rodziny. Bez żadnego powodu. Dopiero później zaczęto uzmysławiać sobie, że jest to kara za udział Władysława Zarzyckiego (ojca Janiny) jako sierżanta Wojska Polskiego w wojnie przeciwko bolszewikom w 1920 r.
Po wielu tygodniach podróży w bydlęcym wagonie, 18-letnia Janina wraz z rodziną znalazła się w syberyjskiej śródleśnej osadzie Aleksiejewka. Wśród członków rodu Zarzyckich nie było już głowy rodziny – Władysława, którego wywieziono w inny rejon Związku Radzieckiego. Młoda, wątła dziewczyna została czym prędzej zagnana do ciężkiej i katorżniczej pracy. Jak inni zesłańcy musiała piłować drzewo, ładować bale na furmanki, budować ziemianki i baraki.
Po roku forsownej pracy awansowała. Została woźnicą. Z końmi oswojona była od dziecka, potrafiła i lubiła zaprzęgać oraz powozić. Męka na nieludzkiej i syberyjskiej ziemi, gdzie dominował chłód, głód oraz strach trwała cztery lata. I choć II wojna światowa dobiegła końca, Zarzyccy nie mogli już powrócić do swego gospodarstwa. Tam panoszył się już ukraiński kołchoz. Z tysiącami rodaków jechali na zachód, by zatrzymać się w pobliżu Legnicy.
Pewnej niedzieli do lokalnego kościoła na mające się odbyć nieszpory, przyszedł inny wojenny tułacz. Był nim dawny żołnierz armii gen. Władysława Andersa – Henryk Miodek. Wspólne rozmowy (poparte wojennymi przeżyciami) i coraz bliższe kontakty sprawiły, że Janina i Henryk postanowili wziąć ślub. Tak połączyły się losy byłego żołnierza – repatrianta z Włoch z dziewczyną z okolic Tarnopola, której szlak na Dolny Śląsk wiódł poprzez Syberię.
Niebawem Janina odnalazła również swojego ojca, który jako zdemobilizowany żołnierz znalazł się w Kuźni Raciborskiej. Państwo Janina i Henryk Miodkowie dostali pracę w kuźniańskiej betoniarni, choć ważniejsze okazało się otrzymane tu mieszkanie. Oboje doczekali się czwórki dzieci, a także siedmioro wnucząt i piątkę prawnucząt.
W kwietniu 2005 r. Janina Miodek oraz Antoni Biliński (również mieszkaniec Kuźni i były więzień sowieckiego łagru) decyzją prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego odznaczeni zostali Krzyżem Zesłańców Sybiru.
Grób Janiny Miodek…
Pani Janina zmarła 17 czerwca 2006 r. Spoczęła na cmentarzu w Kuźni Raciborskiej, w grobie swych rodziców – Marii i Władysława Zarzyckich. Na tej samej nekropolii pochowany został również Antoni Biliński, który zmarł 26 lutego 2008 r.
… i ppor. AK Antoniego Bilińskiego
/BaK/