Prawie wszyscy mieszkańcy gminy Krzyżanowice znają kościółek św. Urbana w Brzezinach lecz mało kto wie, że w Bolesławiu kult patrona rolników jest wciąż żywy.
Bolesław to mała miejscowość położona na pograniczu czesko-polskim w gminie Krzyżanowice. W 1916 roku został samodzielną parafią, gdyż wcześniej należał do parafii Piszcz w Diecezji Ołomunieckiej – dziś miejscowości leżącej po czeskiej stronie. Kapliczki wpisane są w bolesławski krajobraz. Stawiano je na rozstajach dróg, na granicy wsi oraz na polach. Były świadectwem nie tylko wiary ludzi, ale także wyrazem wdzięczności za łaski. To także miejsca upamiętniające szczególne wydarzenia.
Od zachodu na trasie Bolesław-Borucin wyrasta mała, acz solidna, bo zbudowana z czerwonej klinkierki kapliczka poświęcona św. Urbanowi. Zgodnie z tradycją dwa razy w roku, tj. w Poniedziałek Wielkanocny i 25 maja (dzień poświęcony św. Urbanowi) do tejże kapliczki udają się procesje z prośbą o urodzaj i błogosławieństwo w pracy na roli. Dlaczego akurat to miejsce upatrzono sobie na kapliczkę kultu św. Urbana?
Otóż około roku 1860 – jak wspomina mieszkaniec miejscowości – I. Stuchly na swoim polu znalazł skarb – złote talary. O znalezisku powiadomił ówczesnego proboszcza urzędującego w Piszczu. Proboszcz zaproponował, by uwiecznić to miejsce, więc w dowód wdzięczności szczęśliwy znalazca, w miejscu, w którym odkrył skarb postawił krzyż. Jednak około 1900 roku jego syn Tomasz po śmierci ojca postawił tam kapliczkę z czerwonej cegły, a w niszy umieścił wyrzeźbioną figurkę św. Urbana. W niewyjaśnionych okolicznościach rzeźba ta została wykradziona. Obecnie na jej miejscu wisi wizerunek świętego namalowany przez okolicznego artystę. Natomiast na prawej ściance kapliczki zawieszono portret Franciszka Salezego, który był i jest czczony w bolesławskiej parafii, a to za sprawą o. Ignacego Stuchly (krewnego owego szczęśliwego znalazcy), który w 1896 roku wstąpił do Zakonu Salezjanów we Włoszech. Starsze pokolenie mieszkańców Bolesławia o kapliczce św. Urbana często mówi – kapliczka św. Franciszka.
Na południowy zachód od wsi, na wzgórzu w tzw. Kurzejach, na samej granicy państwa stoi kapliczka słupowa zbudowana z cegły w stylu neogotyckim. W oszklonej niszy znajduje się figurka św. Urbana, patrona rolników. Kapliczka ta została wzniesiona na pamiątkę zabitych przez piorun 25 maja 1925 r. państwa Margarity i Alberta Bedrunka. Jak wspominają mieszkańcy wsi, tego nieszczęsnego dnia pp. Bedrunka pojechali w pole sadzić kapustę. Pogoda była piękna i nic nie zapowiadało burzy. Nagle ni stąd ni zowąd nadciągnęła czarna chmura i zaczęło lać. Gospodarze wraz ze swoją córką Anną schowali się pod wozem. I stało się nieszczęście. Piorun trafił rodziców, którzy zginęli na miejscu. Córka Anna została lekko porażona. Koń spłoszony potężnym piorunem zaczął uciekać w stronę wsi. Ocalała córka długo nie mogła wyjść z szoku i jej rehabilitacja trwała bardzo długo. Tak to charakterystyczne kapliczki, obok których tyle razy przejeżdżają i przechodzą mieszkańcy, czasem nie zastanawiając się, dlaczego akurat tam stoją, wzbudzają ciekawość i respekt, bo tak zrosły się z krajobrazem wsi. Są wyrazem kultu religijnego, ale także częścią historii parafii i ludzi, "arką przymierza pomiędzy starymi i nowymi czasy".
Urszula Prochaska – Burek