Dziś możesz spać dłużej

Dziś w nocy tj. z 24 na 25 października, cofamy nasze zegarki jedną godzinę do tyłu.

Czas – ilu przysparza nam problemów? Niemal wszyscy skarżą się na jego brak. Większość z nas żyje w coraz większym pośpiechu. Nasilająca się presja czasu zaczyna urastać bez mała do współczesnego przekleństwa. Wydaje się więc, że optymalne wykorzystywanie czasu staje się jedną z najważniejszych umiejętności, sztuką wręcz konieczną do opanowania przez współczesnego człowieka.

- reklama -

 

Aby zająć się zasadami efektywnego wykorzystywania czasu, trzeba najpierw przyjąć dwa podstawowe założenia.

 

Odpowiedzialność
Sytuacja, w jakiej znajdujemy się dzisiaj; to, kim jesteśmy, jest wynikiem naszych wczorajszych świadomych i nieświadomych wyborów, efektem podjętych bądź zaniechanych decyzji. Powinniśmy pogodzić się z tym, że mniejszy wpływ na nasze życie ma to, co się nam przytrafia, niż to, jaką reakcję na te wydarzenia wybierzemy. Pomiędzy bodźcem a reakcją jest przestrzeń, którą nazywamy wolną wolą. Od tego, w jaki sposób odpowiemy na spotykające nas wydarzenia, zależy jakość naszego życia. Innymi słowy – nasza przyszłość zależy głównie od tego, jak dzisiaj wykorzystujemy czas. Zatem nie zewnętrzne okoliczności, ale my sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze życie.

 

Odpowiedź na pytanie o sens
Przed podjęciem planowania konieczne jest także, abyśmy udzielili sobie odpowiedzi na pytania: Na czym zależy mi najbardziej? Po co tu jestem? Jaki jest sens mojego życia? Taka refleksja nie jest łatwa, ponieważ nie chodzi o wymyślenie odpowiedzi, lecz o odkrycie jej w sobie. A to wymaga czasu i wysiłku…

 

Myśląc o tym, warto pamiętać, że powinniśmy wziąć pod uwagę nasz rozwój duchowy i umysłowy, sferę psychiczną i ciało. Jeśli nie mamy jasno sprecyzowanej hierarchii wartości, możemy – wspinając się z wielkim wysiłkiem po drabinie życia – uzmysłowić sobie w którymś momencie, że przystawiliśmy drabinę do niewłaściwej ściany. Pamiętajmy także, że nadmierna koncentracja na jednej ze sfer życia zawsze przyniesie szkodę, np. sukces zawodowy czy finansowy nie zrównoważy zepsutego małżeństwa, zaniedbanych dzieci czy zrujnowanego zdrowia.

 

Dopóki nie mamy jasności co do własnego przeznaczenia, przypominamy osobę, która będąc niezadowoloną z miejsca zamieszkania, chce odjechać gdzie indziej, idzie więc na stację PKP i prosi o bilet. Na pytanie kasjerki: Dokąd? – nie umie udzielić odpowiedzi. Jeśli chcemy coś zmienić w naszym życiu, to musimy mieć swoją własną definicję sukcesu – jasno określone cele, do których zmierzamy.

 

Ważne a pilne
Najważniejszą sprawą w osiągnięciu – zdefiniowanego przez nas samych – sukcesu jest umiejętność rozróżniania spraw „ważnych” od „nieważnych”, a także „pilnych” od „niepilnych”. To pierwszy krok w sztuce robienia rzeczy we właściwej kolejności. Często bowiem wpadamy w pułapkę, polegającą na tym, że spędzamy czas wśród spraw „pilnych, ale nieważnych”, żyjąc w przekonaniu, że załatwiamy sprawy „pilne i ważne”. Dobrze jest pytać siebie np. o wagę niektórych telefonów czy spotkań towarzyskich… Jednak koncentrowanie się tylko na tym, co „pilne i ważne”, wbrew pozorom, także jest błędem – prowadzi do życia w ciągłym zagonieniu.

 

Ludzie działający skutecznie funkcjonują praktycznie poza tymi obszarami, ponieważ uznają, że – pilne czy nie – sprawy z tych obszarów nie są ważne. Najwięcej uwagi i czasu poświęcają natomiast sprawom ważnym, nie będącym jednocześnie pilnymi. Najogólniej wymienić tu można: planowanie, budowanie związków w rodzinie (w tym spędzanie czasu z dziećmi), szukanie nowych możliwości, rekreację.

 

Refleksja nad pytaniem o sens życia również należy do tego kręgu. Dla osób wierzących właśnie w tym obszarze znajdzie się czas na modlitwę, sakramenty i lekturę religijną. To tutaj mieszczą się także działania polegające na przewidywaniu i zapobieganiu problemom, wynikające z umiejętności perspektywicznego myślenia. Koncentracja na tych wszystkich działaniach kształtuje w nas sztukę życia polegającego na „głodzeniu problemów” i „karmieniu możliwości”.

 

Planowanie
Dopiero kiedy nauczymy się patrzeć na nasze sprawy przez pryzmat ważności i pilności, warto przystąpić do planowania. Najlepiej robić to w okresach tygodniowych. Plany jednodniowe są za krótkie (chodzi o to, by nie nadawać kolejności temu, co już mamy w planie; lecz żeby planować zgodnie z naszymi priorytetami). W razie trudności może nam pomóc określenie naszych życiowych ról, np.: męża-żony, ojca-matki, pracownika…

 

W oparciu o jasną świadomość tego, co chcemy osiągnąć, w każdym z tych obszarów wyznaczamy sobie cele na najbliższy tydzień. Dla przykładu: jeśli zależy nam na wychowaniu samodzielnego i odpowiedzialnego nastolatka – zastanawiamy się, ile i kiedy w najbliższym tygodniu powinniśmy spędzić z nim czasu, i na co ten wspólny czas wykorzystać. Podczas planowania zawsze należy mieć na uwadze odpowiedź na pytanie: Co dla mnie jest najważniejsze, na czym zależy mi najbardziej?

 

To, co najważniejsze
Pytanie o to, co jest dla nas najważniejsze, jest pytaniem o sens naszego życia, a odnajdywanie na nie odpowiedzi wcześniej czy później staje się poszukiwaniem Boga. Im szybciej zaczniemy patrzeć na świat i na nasze życie przez pryzmat ważności, a nie pilności, tym lepiej dla nas. Będzie to wymagało częstego mówienia „nie” wielu sprawom i osobom, będzie wymagało hartu ducha i konsekwencji, ale w sytuacjach trudnych warto pamiętać, że dobre jest często wrogiem lepszego. Według autora „7 nawyków skutecznego działania” Stephena R. Covey’a, szczęście polega właśnie na umiejętności poświęcenia tego, co chcemy teraz, na rzecz tego, czego chcemy ostatecznie. Konsekwencja w tej sprawie uchroni nas od poczucia zagubienia, a w przyszłości od bolesnego skonstatowania, że życie przeciekło nam przez palce.

 

Pytanie o czas jest tak naprawdę pytaniem o wartości. Tym, w jaki sposób czas wykorzystujemy, odpowiadamy sobie na pytanie, jakie wartości cenimy najbardziej. Rozpoczynając każdy tydzień, a następnie każdy dzień, z jasnym widzeniem ostatecznego celu naszego życia, łatwiej koncentrować wysiłki na sprawach dla nas najważniejszych.

 

Planując nasze życie, pamiętajmy zawsze o tym, że czas nie jest naszym panem, że to on ma nam służyć, a nie my jemu. Mając jasność tego, co dla nas jest najważniejsze, możemy w razie potrzeby elastycznie modyfikować plany, zachowując spokój ducha.

 

Antoni Skowroński

- reklama -

3 KOMENTARZE

  1. Działo się to kiedyś na pewnej wsi, zbliżał się termin jesiennej zmiany czasu. Jako, że na wsi ludziska głodne informacji, lokalne media nie przegapiły takiej gratki i skrupulatnie ten fakt odnotowały. Oto jak relacjonowano zmianę czasu na poszczególnych łamach.
    wieś.com.pl, znany także jako wiejski portal internetowy w piątek poprzedzający tę noc z soboty na niedzielę doniósł: „W sobotę zmiana czasu na zimowy – co jeszcze w ten weekend? Zobacz zapowiedzi wydarzeń!” Zaś w poniedziałek po weekendzie pojawił się artykuł o następującej treści: „W nocy z soboty na niedzielę zmieniono czas. Zobacz zdjęcia”
    Zupełnie inaczej do tematu podszedł portal „nasza wieś”, który już na trzy dni przed wydarzeniem w artykule pt. „już niedługo ZMIANA CZASU” napisał: „zadzwonił do nas zbulwersowany czytelnik, oburzony że media nie piszą czy cofnąć czas do tyłu czy pchnąć do przodu. Sprawdziliśmy, rzeczywiście zmiana czasu będzie, póki co koalicja zaciekle broni czasu letniego, opozycja protestuje przeciwko czasowi zimowemu. Wkrótce obszerny felieton WAWA poświęcony tradycjom zmiany czasu u cystersów w XIX wieku, a tymczasem weź udział w sondzie: a)zmieniam czas, ale tylko do przodu, b)zmieniam czas ale tylko do tyłu, c) nie mam czasu na pierdoły, d) nie mam zegarka
    Po weekendzie na portalu pojawia się wiadomość z prasy pt. „eurosołtys Śmigalski doniósł do prokuratury, że PO oszukuje czas”
    Najbardziej profesjonalnie do tematu podeszły najlepiej poinformowane i najszybciej docierające „nowiny wiejskie”, które napisały: „W nocy z soboty na niedzielę zmieniony został czas! Już przed rokiem informowaliśmy Państwa, że sytuacja taka będzie miała miejsce i nasze informacje okazały sie jak najbardziej wiarygodne. Już dziś śpieszymy donieść, że za rok znów zmiana czasu na zimowy, a w międzyczasie czeka nas jeszcze przejście na czas letni. Tylko u nas, kto dwa razy w roku zmieni czas samodzielnie, raz zrobimy to za niego”

  2. „nasza wieś” starając się być o krok od „wiejskich nowin” dzień później napisałaby: jako pierwsi zapowaidamy zmianę czasu już za dwa lata, a dodatkowo nasi czytelnicy mogą zmieniać czas nie 2, ale 3 razy w roku. A niepochlebne komentarze pochodzą z redakcji poprzedniej redakcji.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj