
O Lwowie, historii cmentarza, na którym spoczywają obrońcy tego miasta oraz nietuzinkowych postaciach opowiedział podczas spotkania autorskiego prof. Stanisław Sławomir Nicieja, który 6 maja gościł w kuźniańskim MOKSiR-ze.
Była to już trzecia wizyta opolskiego historyka w Kuźni Raciborskiej. Organizatorem przedsięwzięcia – podobnie jak w dwóch minionych latach – było kuźniańskie koło Towarzystwa Miłośników Ziemi Raciborskiej. W spotkaniu wzięło udział blisko 60 osób. Na sali pojawili się członkowie Związku Sybiraków z Raciborza, uczniowie kuźniańskich i raciborskich szkół, harcerze z Hufca Ziemi Raciborskiej im. Alojzego Wilka, panie ze Stowarzyszenia Kobiet Aktywnych "Babiniec" w Kuźni, rodowici kresowiacy oraz kilkuosobowa grupa z raciborskiego TMZR.

Spotkanie związane było z najnowszą książką byłego rektora opolskiej wszechnicy, zatytułowaną "Lwowskie Orlęta. Czyn i legenda". Jest to – jak zaznaczył autor publikacji – powrót do treści zapoczątkowanej 20 lat temu. – Temat ten jest o tyle zadziwiający, że polska historia zna wiele powstań, które z reguły były przegrane. Ale to powstanie, lwowskie, jest zwycięskie – powiedział na wstępie prof. Nicieja.

Wykładowi, w którym były rektor opowiedział o przyczynach powstania, jego przebiegu i skutkach, towarzyszył film dokumentalny, poświęcony odbudowie zupełnie zniszczonej w latach 70. XX w. nekropolii, na której spoczęło ponad 3 tys. obrońców miasta. W reportażu – prócz znakomitego scenarzysty Jerzego Janickiego, wystąpił również poległy w niedawnej katastrofie pod Smoleńskiem Andrzej Przewoźnik – były Sekretarz Generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Z nim to – jak zaznaczył prof. Nicieja – miał wkrótce podjąć się realizacji nowego odcinka, przedstawiającego dzieje tego ważnego dla Polaków miejsca.

– Lwów – tak ważne dla Polski wówczas miasto, zostało przez Orlęta uratowane – mówił wykładowca opolskiej Alma Mater. – Dlatego też – kontynuował – w swojej książce nie skupiam się wyłącznie na samym powstaniu, czy budowie cmentarza. Dążyłem przede wszystkim do odtworzenia losów ludzi. Chciałem pokazać dramat tamtego okresu na przykładzie konkretnej jednostki.

Ogromną ciekawość wśród zebranych wzbudziły losy najmłodszych obrońców Lwowa: 13-letniego Antosia Petrykiewicza, czy rok starszego Jurka Bitschana. Nie zabrakło również krótkich, a zarazem ciekawych biogramów uczestników walk: brygadiera Czesława Mączyńskiego – dowódcy obrony Lwowa, który – miast awansować do stopnia generała – został przez polskie władze zepchnięty na boczny tor (powodem była przynależność do endecji); jego ukraińskiego odpowiednika – Dmytra Wytowskiego, który pół roku po powstaniu, wracając z konferencji pokojowej w Wersalu, zginął w katastrofie lotniczej pod Raciborzem; kpt. Zdzisława Tatara-Trześniowskiego, zwanego lwowskim Kmicicem, gen. Jana Thullie (zmarł w 1927 r. na poligonie wojskowym, zatruwszy się nieświeżą rybą) czy światowej sławy chirurga – prof. Ludwika Rydygiera, który jako pierwszy przeprowadził operację na otwartym żołądku.

Mimo w miarę unormowanych stosunków polsko-ukraińskich, co jakiś czas – jak zaznaczył znakomity opolski historyk – dochodzi do ostrych spięć pomiędzy obu narodami. Powodem jest chociażby szczerbiec, znajdujący się na łuku triumfalnym, stanowiącym część Pomnika Chwały, czy lwy, które niegdyś strzegły wejścia na cmentarz. – Posągi lwów są na terenie miasta. Wystarczy je tylko przywieźć – mówił prof. Nicieja, dodając z żalem, że Ukraińcy nie wyrażają zgody na to, by wróciły na dawne miejsce.

Po zakończeniu spotkania, chętni (których nie brakowało) mogli zakupić najnowszą książkę byłego rektora UO. Nie było osoby, która nie zadałaby profesorowi jakiegoś pytania, czy nie podziękowałaby za wspaniały wykład.
A spotkania tego typu – jak pokazało to wydarzenie – są niezwykle potrzebne, zwłaszcza młodzieży. Wśród młodszego pokolenia, które wzięło udział w spotkaniu z prof. Nicieją, dało się słyszeć wyłącznie zachwyt. – To coś więcej niż lekcja historii. Nawet nie wiem, kiedy minęło te półtorej godziny – powiedział na zakończenie jeden z harcerzy.
Obszerniejszą relację ze spotkania przeczytasz i więcej zdjęć zobaczysz na www.tmzr-kuznia.eu.
/BaK/
Na spotkaniu z profesorem Nicieją byłem drugi raz. Wykład był prawdziwą ucztą dla duszy. Zakupiłem też książkę tego zacnego człowieka. Podobnie jak opowieści słuchało się z zapartym tchem; tak wspaniale czyta się tę publikację (jestem już w połowie). Gratulacje i pozdrowienia dla TMZR-u.