Ostatnie w tym sezonie zawody wędkarskie dla członków koła działającego przy OSiR okazały się wyjątkowo pechowe. Tylko czterem wędkarzom udało się złowić jakiekolwiek ryby. Zwycięstwo przypadło Henrykowi Bezymskiemu, który złowił 7 karpi.
Koło wędkarskie działające przy Ośrodku Sportu i Rekreacji w Raciborzu powstało 30 lat temu. – Aktualnie koło liczy 30 członków i dzierżawi dwa stawy w lesie Obora – mówi prezes i założyciel koła, Lucjan Holecki. Niedzielne zawody, które odbyły się właśnie w Oborze były już trzecimi w tym roku. – Zawody staramy się organizować 3 razy w roku. Pierwsze na rozpoczęcie sezonu, drugie w środku lata i na zakończenie sezonu wędkarskiego. Oczywiście jeśli chłopaki mają czas – dodaje prezes.
Niedzielne zawody były wyjątkowo pechowe dla członków koła wędkarskiego działającego przy OSiR. Brało w nich udział 20 wędkarzy, ale tylko czterem udało się złowić ryby. Wśród pechowców był m.in. najmłodszy członek koła, 17-letni Krzysiek. – Ryby nie biorą. Trochę więcej szczęścia mieli panowie, którzy wylosowali stanowiska po drugiej stronie stawu, ale my tutaj nic nie umiemy złowić – mówi. – To wszystko zależy od miejsca. Ja też nic nie złowiłem, chociaż próbowałem wszystkiego: kukurydzy, robaków i chleba – dodaje Piotr Kasza.
Wędkarze zgromadzili się przy swoim stawie już przed godziną 8.00. Wtedy też nastąpiło losowanie stanowisk, na których rybacy zasiedli o godzinie 8.00. Niedługo potem najwięksi szczęściarze zaczęli łowić pierwsze ryby. Największą ilość ryb złowił Henryk Bezymski, któremu udało się złowić 7 karpi o ogólnej wadze 9,7 kg. Okazało się, że taka ilość ryb dała mu zwycięstwo. – Miałbym więcej, ale w trakcie zawodów wypuściłem jeszcze dwa małe karpie – chwalił się zwycięzca. Drugie miejsce z niewiele mniejszą ilością ryb, bo z sześcioma zajął Ryszard Pałka. Niestety ryby nie były na tyle okazałe, by pozwoliły mu na zwycięstwo.
Trzecie miejsce zajął prezes koła, Łucjan Holecki. Złowił on tylko jedną rybę, ale za to ważącą prawie dwa kilogramy Również jedną rybę złowił Zbigniew Dembczyk. Ważenie jej przysporzyło wszystkim mnóstwo radości. – Wrzuć ją tam razem z wodą – krzyczeli koledzy z koła. Ryba, a raczej rybka ważyła zaledwie 0,7 kg. – Ale to razem z wiadrem – śmiali się wędkarze. Po ważeniu zwycięzcy, a byli nimi wszyscy którym tego dnia udało się złowić chociaż jedną, małą rybkę, odebrali nagrody, a następnie udali się na ciepły posiłek – grochówkę.
/p/