„Jest beznadziejne, tabloizacja, wszystko się robi na setkę”

…tak na pytanie Andrzeja Markowiaka o poziom współczesnego dziennikarstwa odpowiedziała Małgorzata Niezabitowska. Pisarka podczas autorskiego wieczoru mówiła o swojej pracy na stanowisku rzecznika prasowego rządu, oskarżeniach o współpracę z SB, głównie jednak o najnowszej książce "Składana wanna".

Małgorzata Niezabitowska gościła w czwartek 2 grudnia w Bibliotece przy ul. Kasprowicza. Była pani rzecznik rządu Tadeusza Mazowieckiego podczas serii spotkań autorskich promuje książkę "Składana wanna," opisującą losy jej rodziny od czasów Stanisława Augusta do pierwszej wojny światowej.

- reklama -

Choć głównym tematem wieczoru była jej najnowsza powieść, Niezabitowska nie unikała innych kwestii. Spotkanie w bibliotece rozpoczęła od opowieści o oskarżeniach o współpracę z bezpieką. Została oskarżona na podstawie fałszowanych raportów. Chcąc oczyścić się z zarzutów, sama doprowadziła do autolustracji. – Długi proces ostatecznie wykazał moją niewinność, ale przypłaciłam to utratą zdrowia. Ważne jednak, że prawda wygrała – mówiła.

 

 

 

 

Prowadzącą spotkanie interesowało, czy dziennikarka nie myślała o pozostaniu na stałe w USA (Niezabitowska pod koniec lat 80-tych przebywała tam dwa lata, będąc stypendystką Harvardu pracowała dla National Geographic). – Ani chwili, mój dom jest w Polsce. Ameryka mnie nie uwiodła – odpowiedziała Niezabitowska. Zdradziła też, jak została rzecznikiem prasowym rządu Tadeusza Mazowieckiego: – Z panem Tadeuszem znaliśmy się z pracy w różnych redakcjach. Kiedyś wracając z mężem samochodem z Mazur  usłyszeliśmy w radio, jak dziennikarze pytali premiera, kto będzie rzecznikiem jego rządu. Odpowiedział tylko, że będzie to kobieta. To będziesz ty – przepowiedział wtedy mąż. Po powrocie do Warszawy okazało się, że Mazowiecki rzeczywiście zadzwonił z taką propozycją – opowiadała. Jako rzecznik była jedną z dwóch osób, które miały dostęp do premiera o każdej porze.

 

 

 

 

 

Mówiąc o "Składanej wannie" wyjaśniła skąd wziął się tytuł powieści. – Jeden z pradziadków był strasznym hulaką, kobieciarzem i hazardzistą. Rodzina hodowała konie, więc często podróżował w interesach i wszędzie woził ze sobą taką wannę, w której w różanej wodzie kąpał się z kobietami. Na koniec stracił wszystko i uciekł pozostawiając żonę z ośmiorgiem dzieci bez środków do życia – opowiadała historię z życia własnej rodziny, nie chcą jednak zdradzić, jak się skończyła. – Wszystko jest opisane w książce – zachęcała. Zdradziła także, że planuje kolejne części cyklu, który docelowo ma liczyć 4 tomy.

 

 

 

 

 

W części przeznaczonej na pytania publiczności głos zabrał Andrzej Markowiak. Byłego parlamentarzystę zainteresowało m.in., co Niezabitowska jako żurnalistka sądzi o poziomie współczesnego dziennikarstwa. – Jest beznadziejne, bardzo podupadło – odpowiedziała bez chwili wahania. Jej zdaniem poziom bardzo się obniżył, co spowodowane jest szukaniem na siłę sensacji. – Wszystko robi się na tzw. setkę, żeby tylko wyprzedzić konkurencję i zwiększyć nakład czy oglądalność. – A czy po zakończeniu wyczerpującego procesu lustracyjnego nie była pani zawiedziona krajem i nie chciała wrócić do Stanów – chciał jeszcze wiedzieć Markowiak. – Cieszyłam się, że jest to już za mną, ale o wyjeździe z Polski nie myślałam – podsumowała pisarka.

 

/ps/

- reklama -

2 KOMENTARZE

  1. Boże widzisz i nie grzmisz. Czym te zdjęcia były robione> Pudełkiem od zapałek? A zdjęcie z p. Markowiakiem to normalnie żyleta. Konkurencja się normalnie przy Waszym wydawnictwie (S)Raciborskie media chowa. 🙂 Kupcie jakieś lustro, a pudełko na zapałki w końcu wyrzućcie, albo dajcie do muzeum techniki.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj