Kobiety w „męskich zawodach”: Rita Serafin

Kobiety w samorządzie można spotkać coraz częściej. Nadal jednak jest to zawód zdominowany przez mężczyzn. O tym czy kobietom w polityce jest łatwiej i czy są różnice między kobietą a mężczyzną na urzędzie mówi Rita Serafin, burmistrz Kuźni Raciborskiej.

Redakcja: Jak zainteresowała się Pani polityką? To jest już Pani druga kadencja na stanowisku burmistrza…

- reklama -

Rita Serafin: Nie nazwałabym tego "zainteresowaniem polityką" tylko naprawdę dużym zainteresowaniem sprawami, które się toczą w Kuźni Raciborskiej i w gminie. Mieszkam tutaj właściwie całe życie. Poza tym zwracanie uwagi na to co się dzieje w środowisku wiąże się z wartościami, jakie wyniosłam z domu, bo zawód mojej mamy (nauczycielka) jakby momentalnie rodzi zainteresowanie sprawami środowiska i troszeczkę inne postrzeganie tego co się dzieje w miejscowości. Mój ojciec też był aktywny i też czuł potrzebę robienia czegoś dla środowiska i chociaż w domu nie było to jakoś definiowane i nie dyskutowaliśmy na ten temat, to widziałam jak bardzo moim rodzicom zależało na tym, aby nasze miasteczko funkcjonowało w dobry sposób, żeby mogło zaistnieć gdzieś na zewnątrz. Dorastając w takiej atmosferze, zaczęłam się przyglądać temu co się dzieje wokół mnie. Także moje przygotowanie zawodowe pozwoliło łatwiej dostrzegać procesy społeczne, które zachodzą w środowisku. Wszystko to złożyło się na moje późniejsze zawodowe losy.

Redakcja: Czy łatwo jest kobietom w polityce, samorządzie?

Rita Serafin: Myślę, że kobietom jest w ogóle trudniej w tak dużej aktywności zawodowej. Oczywiście na różnych etapach naszego kobiecego życia różnie to wygląda. Przede wszystkim każda kobieta powinna odpowiedzieć sobie na pytanie: "Na jakim etapie swojego życia, w jakiej roli się widzi?". Myślę, że nie można jednocześnie być bardzo dobrą matką, bardzo dobrym pracownikiem, bardzo dobrą żoną, bo to są funkcje które wymagają bardzo dużego zaangażowania, nawet tego czasowego. Trzeba w jakimś momencie wybrać sprawę dla siebie priorytetową. Nie mówię, że jakieś ułożenie się w czasie może spowodować, że w którejś z tych roli nie jesteśmy dobre, albo że nie uzyskujemy takiego efektu jak należy, bo to nie jest powiedziane.  Jeżeli ma się warunki, czyli że pojawiają się babcie, opiekunki, nianie – to oczywiście jest to do zrobienia. Tylko nasuwają się pytania: "Czy ja chcę to wszystko zrobić sama? Czy chcę być z tym dzieckiem? Czy ja się chcę aby ktoś przejął te role, które ja sama powinnam wykonać?". Kobiety chcą się poświęcić dziecku, mężowi. Chcą z nimi spędzać czas. Jednak przy bardzo dużym zaangażowaniu zawodowym jest to czasem nie możliwe.  Ja osobiście nie wyobrażałam sobie, żeby w czasie kiedy moje córki były małe, tak się angażować zawodowo, żeby tyle czasu poświęcać pracy, ile poświęcam dzisiaj. Wydawało mi się, że to jest niewłaściwe zachowanie, że powinnam jednak więcej czasu wtedy poświęcić rodzinie. W związku z tym układałam swoją pracę zawodową tak, że wydaje mi się że udało mi się wypełnić te zadania, które wtedy wydawały mi się najważniejszymi w moim życiu. Natomiast dzisiaj, kiedy jestem już w innej sytuacji rodzinnej to mogę bardziej skoncentrować się na pracy zawodowej. Jest jeszcze jeden element – zgoda małżonka, bo to oczywiście też różnie wygląda. Na pewno nie może się nic odbywać w duchu rywalizacji, albo licytowania się kto w domu mniej czy więcej czasu spędza. Jest to proste, do zrobienia, ale każda ze stron musi wykazać dojrzałość i szacunek do drugiego człowieka, do jego potrzeb zrealizowania się i do docenienia tego co się razem buduje. Myślę, że w społeczeństwie polskim pole męzczyzny i kobiety w sensie prywatnym i zawodowym jest dość czytelne i jest to trudne żeby się w odpowiedni, dojrzały sposób w odpowiednich rolach znaleźć. Skoro od kobiet oczekuje się większego zaangażowania w dom, to nie jest prosto funkcjonować zawodowo, tak bardzo aktywnie, bo to jest absorbujące.

 

 

Redakcja: Są różnice między mężczyzną, a kobietą na urzędzie?

Rita Serafin: Powiedziałabym, że nie powinno ich być. Dla mnie kryterium właściwego funcjonowanie to jest merytoryczność, sprawność organizacyjna, umiejętności menadżerskie. Mówi się, że kobieta łagodzi sytuacje, kiedy mogą być konfliktowe. Raczej nie jesteśmy aż tak bardzo agresywne jak mężczyźni i chyba mamy trochę inne spojrzenie na realizowanie jakiegoś celu w kontekście swojej kariery zawodowej. W niektórych momentach jesteśmy w stanie odpuścić, a nie mamy jakiegoś strasznego parcia, że musimy dojść do jakiegoś punktu. Jesteśmy także łagodniejsze w sytuacjach konfliktowych nawet jeżeli chodzi o słownictwo. Panowie czasami używają mocnych słów, a my, chociaż nie jest to najlepsze podejście, zachowujemy się spokojnie i to powoduje, że przebieg tego konfliktu jest łagodniejszy. Natomiast gdyby te emocje odsunąć, chociaż one są ważne przy rozwiązywaniu wielu spraw, to potrafią być równie sprawne kobiety jak i mężczyźni i równie nieudacznie może się zachować i mężczyzna i kobieta.

Redakcja: Łatwo jest kobiecie wydawać polecenia mężczyznom?

Rita Serafin: Myślę, że przy właściwym ułożeniu relacji i zrozumieniu układu przełożony – podwładny, to nie jest żaden problem. Powiem tak, ja podejmując jakieś decyzje i rozmawiając z panami, współpracując z nimi nie mam problemu i powiem nawet, że nie widzę tych płci. Poprostu jeśli jest temat który należy rozwiązać, dyskutujemy jak należy to wykonać i wtedy nie ma ani mężczyzn ani kobiet, jest temat i po prostu się go rozwiązuje. Jeżeli panowie są w stanie zaakceptować kobietę jako swojego przełożonego, to myślę, że nie ma problemu.

Redakcja: Czy kobieta na stanowisku burmistrza to dobry pomysł? Nie bez powodu nazwa stanowiska jest rodzaju męskiego.

Rita Serafin: To jest chyba tak tradycyjnie i społecznie uwarunkowane, że te stanowiska mają rodzaj męski. Natomiast czy to jest dobry pomysł? Ja myślę że tak. Już nawet nie uwzględniając jakiś dzisiejszych dyskusji na temat emancypacji, bo to jest robienie jakby innej otoczki w okół tego tematu. Natomiast ja nie widzę żadnych przeszkód żeby kobiety pełniły te funkcje. Już nawet nie mówiąc o burmistrzu, ale jeżeli spojrzymy na politykę troszeczkę szerzej, to widzimy że sławne kobiety, mające świetne osiągnięcia w polityce istnieją, mają ugruntowaną pozycję i wiele cudownych osiagnięć, które są cenione w świecie polityki. Myślę, że kobiety nie muszą się czuć jakoś upośledzone i powinny, jeżeli mają możliwości takiej dużej aktywności zawodowej w polityce i samorządzie, się tam realizować bo jesteśmy bardzo skuteczne i potrafimy się bardzo dobrze w tym odnaleźć.

Redakcja: Czym interesuje się Pani burmistrz prywatnie? Ma Pani jakieś pasje?

Rita Serafin: Oczywiście mam pasje, zainteresowanie, ale nie mam na nie zbyt dużo czasu. Bardzo lubię muzykę, lubię czytać. Chociaż dzisiaj się to sprowadza do czytania prasy specjalistycznej. Lubię brać udział w spotkaniach z przyjaciółmi, znajomymi. Lubię słuchać jakie mają poglądy, co myślą. Ja to nazywam takim "intelektualnym przewietrzeniem się". Lubię porozmawiać jeszcze z kimś innym niż rozważać wszystko sama z sobą. Sprawia mi to bardzo dużo przyjemności, ale czasu na nie mam coraz mniej. Zawsze bardzo lubiłam jeździć na rowerze i to też sprawiało mi przyjemność i pracując jeszcze w innym zawodzie, zawsze jeździłam do pracy rowerem. Dziś ten rower zamienił się na samochód. Nawet weekend i niedziela nie są odpowiednim czasem, żeby sobie na realizaję tej pasji pozwolić, oczywiście przy odpowiedniej porze roku. To są takie rzeczy, które mnie relaksowały i sprawiały mi przyjemność.

Redakcja: Jak zwracają się do Pani męża? "Mąż Pani burmistrz"? Czy może padają jakieś żartobliwe formy?

Rita Serafin: Ludzie rzadko zwracają się do mojego męża w kontekście mojego stanowiska. Jeżeli już występuje jakieś określenie to najczęściej "mąż pani burmistrz", ale częściej jest to zwracanie się do męża poprzez nazwisko, imię lub na tzw. "ty". Nie ma tutaj takiej sytuacji, jak to się czasami mówi, że "mąż swojej żony".

Rozmawiał: Bartosz Kozina
oprac. p

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj