Rzeki dzielą, Odra łączy

Temat Kanału Odra-Dunaj jest wciąż żywy. Świadczy o tym chociażby posiedzenie dwóch powiatowych komisji, które miały miejsce we wtorek, 19 kwietnia.

Celem spotkania Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska z Komisją Rozwoju Gospodarczego, Promocji i Współpracy z Zagranicą oraz Komisji Rolnictwa i Promocji Powiatu Kędzierzyńsko-Kozielskiego była wymiana poglądów i doświadczeń związanych z gospodarczym i turystycznym wykorzystaniem rzeki Odry oraz wypracowanie pewnej strategii działania w tym zakresie.

- reklama -

 

W posiedzeniu udział wzięli m. in. posłowie: Ryszard Galla i Henryk Siedlaczek, Stanisław Staniszewski – przewodniczący Rady Gospodarki Wodnej Regionu Wodnego Górnej Odry przy Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Gliwicach, prezes Opolskiego Parku Technologicznego Bogdan Tomaszek, a także wójtowie gmin powiatu raciborskiego.

Było to drugie w historii posiedzenie wspólnych komisji stałych dwóch powiatów: raciborskiego i kędzierzyńsko-kozielskiego. Argumentem doprowadzenia do wspólnego posiedzenia było m. in. to, że obydwa powiaty jednoczy wiele cech wspólnych: od umowy partnerskiej po rzekę Odrę, która łączy na dobre i na złe.

 

– Sprawa Kanału Odra-Dunaj to inwestycja, która wybiega mocno w przyszłość. Niemniej jednak, widzę w Sejmie pewną przychylność dla tego rodzaju przedsięwzięcia – powiedział na wstępie Leonard Malcharczyk. – Odra jest dla nas wielką szansą. daje nam duże możliwości rozwoju. Nie tylko w aspekcie gospodarczym, ale i turystycznym – dodał radny.

W temat gospodarczego wykorzystania Odry wprowadził zgromadzonych Bogdan Tomaszek. W kilkuminutowym wystąpieniu zwrócił uwagę na inicjatywy, które są podejmowane na opolszczyźnie w oparciu o Kanał Gliwicki. A sama Odra – zdaniem prezesa OPT – może z czasem stać się również źródłem energii odnawialnej. By rzekę wykorzystać turystycznie (pomiędzy Koźlem a Raciborzem), konieczne byłoby pogłębienie jej do takiego stanu, by na początek można nią było płynąć, a dopiero potem transportować. Pomocna – jak zaznaczył B. Tomaszek – w tym przypadku jest wymiana doświadczeń np. w trakcie konferencji nie tylko krajowych, ale i międzynarodowych. By ułatwić realizację poszczególnych przedsięwzięć, powinno wykorzystać się moment polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.

Z nieco prowokacyjnym pytaniem do zebranych zwrócił się przewodniczący obrad L. Malcharczyk: – Rzeczywiście użeglowienie Odry od Raciborza do Koźla jest potrzebne, ale czy nam w rzeczywistości coś to da? Decydenci nieraz wychodzą z założenia, że samo oczyszczenie rzeki pod kątem gospodarczym niewiele da, a poza tym zaraz i tak odezwą się ekolodzy, którzy zaczną tylko przeszkadzać.

Z ciekawym wywodem na temat wykorzystania Odry jako nośnika pozytywnej energii wystąpił przewodniczący komisji promocji i rolnictwa powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego Jakub Gładysz, za przykład podając Holandię, która jest krajem depresyjnym. Tam – jak zaznaczył – nie buduje się wałów. – Melioracja rzek następuje wyłącznie poprzez pogłębianie dorzecza. To również najtańsza forma zabezpieczenia przeciwpowodziowego – mówił radny.

 

Zdaniem Mariusza Przybylskiego (na zdj. powyżej) – dyrektora Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Kędzierzynie-Koźlu przed powodzią, nawet taką, z jaką mieliśmy do czynienia w 2010 r. nie ustrzeże intensywne pogłębienie Odry. Konieczny jest zbiornik. – Droga wodna, która miałaby być budowana, tworzona byłaby jako kanał, który będzie częściowo wspomagany przez Odrę. Dzięki temu, można byłoby spławiać nią ciężkie towary. Jak zaznaczył Przybylski, konieczne jest wypracowanie rozsądnego modelu i przekonywanie nieprzekonanych. – Nie jestem wrogiem ekologów. Mało tego, sam się uważam za ekologa, gdyż sprzyjam bardziej ekologicznemu rodzajowi transportu – podkreślił.

Stan rzeczy w kwestii użeglowienia Odry w krótkich słowach podsumował Stanisław Staniszewski (fot. poniżej), zaznaczając, że Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej (a także poza nią), który nie podpisał przystąpienia do tzw. umowy AGN (umowa o głównych śródlądowych drogach wodnych o międzynarodowym znaczeniu – dop. red.). – To jest wstyd, że nie potrafimy zachować się przyzwoicie – powiedział gość wtorkowego posiedzenia. Staniszewski dziwił się też reakcjom wielu ludzi, którzy zastanawiają się na tym, czy wykorzystywać rzekę do transportu czy też nie. Dostosowywanie szlaków wodnych do transportu – jak zaznaczył przewodniczący RGWRWGO – musi odbywać się bardziej zdecydowanie. – U nas kwestie budowy dróg wodnych zajmują lata. Stopień wodny Malczyce budowany jest już 14. rok. On dziś już kosztuje dwa razy tyle, co na początku. To jest kompromitacja – zżymał się S. Staniszewski, sugerując, że temu powinien przyjrzeć się NIK.

 

Staniszewski zaznaczył również, że takie inwestycje powinny być w dużej mierze finansowane przez Unię Europejską. Za przykład podał Francję i Belgię, gdzie za unijne fundusze (90 % dofinansowania) buduje się Kanał Sekwana-Skalda. – U nas wszystko realizowane jest z pieniędzy państwa. Czy my jesteśmy w Unii? – pytał retorycznie przewodniczący Rady Gospodarki Wodnej. Jak podkreślił w dalszej części wystąpienia, należy domagać się przystąpienia do umowy AGN.

Suchej nitki nie zostawił też na ekologach, nazywając ich pseudoekologami. Stwierdził, że państwo polskie jest zbyt pobłażliwe wobec działań tych grup. – Nie możemy ulegać terrorowi ekologicznemu. Pamiętajmy, że każde wstrzymanie robót, to dodatkowe koszty. Jeśli nas na to stać, to bijmy brawo tym ekologom – mówił S. Staniszewski. Do obecnych na sali posłów zwrócił się z apelem o konieczność zmiany prawa, które zezwalałoby na obarczanie kosztami tego, który wstrzyma prace, zwłaszcza, jeśli okazałoby się, że nie ma racji. Staniszewski podkreślił ponadto, że musimy w pełni wykorzystać naszą prezydencję w UE i domagać się od naszych przedstawicieli w Brukseli wpisania budowy kanału do planu na lata 2014-2020.

 

Radnego Malcharczyka interesowało też to, jak kwestia kanału i samej Odry przyjmowana jest w Warszawie? Okazało się, że sprawa jest podnoszona, ale wyłącznie w kontekście Programu dla Odry 2006. Mało tego; poseł Ryszard Galla stwierdził z rozgoryczeniem, że tego rodzaju sprawy są analizowane zbyt późno, kiedy wiele kwestii jest już nieaktualnych. Jeśli chodzi o sam kanał Odra-Dunaj, to temat jest bardzo poważnie traktowany przez Niemców. Tak wynika – jak zaznaczył parlamentarzysta – z rozmów, jakie odbyły się przed miesiącem w polsko-niemieckiej grupie międzyparlamentarnej. Duże nadzieje na rozwój w tym zakresie R. Galla pokłada w polskiej prezydencji. – Sam Buzek czy Lewandowski tego nie załatwi. Ale jeśli włączymy do sprawy niemieckich eurodeputowanych, kilka kwestii można z miejsca ruszyć – powiedział poseł.

Aprobatę w stosunku do tego, co powiedział S. Staniszewski wyraził poseł Henryk Siedlaczek. Żałował tylko, że na spotkaniu zabrakło przedstawicieli z RZGW. – Jeżeli chcemy wirtualnie rozmawiać o kanale Odra-Dunaj – mówił były starosta – to bez zbiornika raciborskiego zrobić się nic nie da. Siedlaczek potwierdził również słowa swojego sejmowego kolegi, że rozmów – poza kilkoma wystąpieniami obu posłów – w sprawie kanału w parlamencie nie było. Jest to – jak zaznaczył – wyłącznie nacisk środowiska lokalnego.

/BaK/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj