Historie raciborzan: Domowy horror

W nowym cyklu, Portal raciborz.com.pl prezentować będzie ciekawe historie raciborzan. Tym razem, Magda opowiada o sielankowym dzieciństwie, które nagle zamieniło się w koszmar.

W wielu rodzinach dzieją się rzeczy, których sobie nawet nie wyobrażamy. Jak to jest naprawdę? Nawet osoba inteligentna, osoba z dobrą pracą i wysokim wykształceniem może uderzyć drugiego człowieka, może go wyzwać i źle traktować. Nie trzeba należeć do marginesu społecznego, żeby tak właśnie się zachowywać.

- reklama -

 

Rozmowa z Magdą. Osobą, która za dziecka była świadkiem kilku podobnych wydarzeń i która wie, co to znaczy walczyć o rodzinę.

JAP: Masz teraz 25 lat. Pamiętasz swoje dzieciństwo. Jakie ono było?

 

Magda: Trudne. Zawsze miałam to co chciałam, zawsze byłam tam, gdzie chciałam. Mimo to, moje dzieciństwo nie było najlepsze. Ojciec i matka pracowali. Mama szybciej wracała do domu, gotowała obiady i zajmowała się mną. Wszystko było niby jak w normalnej rodzinie.

 

JAP: Co było nie tak?

 

M: Ojciec miał trudną pracę, ale dobrych kumpli. Na początku chodzili po pracy na piwo. Nasze życie to była sielanka. Byłam szczęśliwym dzieckiem. Tata przychodził do domu wieczorami, kiedy był już po piwku. Piekło zaczęło się, kiedy zawalił coś w pracy i został przeniesiony na niższe stanowisko. Zmienił otoczenie. Starych kumpli już nie było, ale do baru chodził dalej. Wracał do domu często pijany i wściekły. Nie rozmawiał z nami. Miał swoje życie. Nie pytał jak u mnie, po prostu bez słowa wracał do domu i kładł się spać.

 

JAP: Czy powiedział wam dlaczego jest zły? Powiedział, co się dzieje? Czy pytałyście z mamą o to?

 

M: Pewnie, że pytałyśmy. Mówił, że to przez nas, że gdyby był sam, nie doszło by do takiej sytuacji. Dla nas się starał zarabiać jak najwięcej, a teraz wszystko szlag trafił. Później dowiedziałyśmy się od kogoś z jego pracy, że robi awantury, spóźnia się i nie da się do niego dotrzeć.

 

JAP: Zwolnili go?

 

M: Tak, ale dopiero po roku. Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze było to, że uderzył mamę. Nie zapomnę tego widoku. Wrócił do domu wściekły i krzyczał na mnie, że nie odniosłam kapci na swoje miejsce. Mama się wtrąciła w naszą kłótnię i za to oberwała w twarz. Uderzył ją z całą swoją siłą. Mama wtedy cofnęła się kilka kroków w tył, bo nie była w stanie utrzymać się na nogach. Tata jak gdyby nigdy nic poszedł do sypialni. To był dopiero początek. Mama zabrała swoją pościel i wszystko przeniosła do pokoju gościnnego. Zaczęłyśmy się go bać.

 

JAP: A co z siniakiem? Ktoś musiał go przecież zauważyć.

 

M: Mama została w domu. Zadzwoniła do pracy, że źle się czuje i wzięła chorobowe. O dobre imię naszej rodziny mama dbała najbardziej. Tata zadzwonił z pracy, przepraszał. Kilka dni było dobrze jak nigdy, nadrabiał swoje złe uczynki, żeby potem znowu wrócić do domu pijanym i siać postrach w naszym domu.

 

JAP: Uderzył Twoją mamę jeszcze kiedyś?

 

M: Bił ją często. Bił to za dużo powiedziane, bardziej popychał i szturchał. To też mamę bolało, ale nie zostawiało śladów. Twarzy nie dotknął nigdy więcej.

 

JAP: Ciebie uderzył?

 

M: Popchnął. Popchnął mnie na wielką donicę. Donica posypała się na kawałki. Ja miałam obite plecy.

 

JAP: Czemu nic z tym nie zrobiłyście? Nie zadzwoniłyście na policję, nie powiedziałyście komuś? Jest tyle miejsc, gdzie można pójść, tyle osób, którym można powiedzieć. Czemu siedziałyście w domu i czekałyście aż wróci?

 

M: On cały czas przepraszał. Żałował tego, co robił. To było straszne widzieć swojego kochanego ojca w takim stanie. Jakby były w nim dwie osoby. Zastraszał nas, a później płakał.

 

JAP: Co z pracą twojego ojca? Wyrzucili go i co było dalej?

 

M: Wyrzucili go później z pracy. Znalazł sobie jakąś pracę w firmie budowlanej, jako robotnik. Był niedostępny, małomówny i nie zagrzał tam miejsca na długo. Na pracy też się nie znał, bo całe życie przesiedział za biurkiem, a tutaj nagle musiał pracować fizycznie.

 

JAP: Mama pracowała? Ktoś musiał was utrzymywać.

 

M: Mama pracowała gdzie tylko się dało. W pewnym momencie stała się kompletnie niezależna i miała dość ojca, który pił za jej pieniądze, popychał ją i mówił takie rzeczy, jakich nikt nigdy nie powinien usłyszeć. Zostawiłyśmy mu dom i przeprowadziłyśmy się do mieszkanka.

 

JAP: Twój tata miał teraz cały dom na utrzymaniu? Jak to zrobił?

 

M: Nie zrobił. Zadłużył się tak, że zabrali nam dom. Tata wyjechał do pracy za granicę.

 

JAP: Wrócił?

 

M: Wrócił. Czekały na niego już papiery rozwodowe. Podpisał je. Kupił sobie mieszkanie na drugim końcu Polski, zapisał się na jakieś leczenie. Odwiedza nas czasami. Rzadko, ale czasami jednak się pokazuje.

 

JAP: Żałujesz czegoś? Zmieniłabyś coś waszym (twoim i mamy) postępowaniu?

 

M: Nie żałuję, ale gdybym cofnęła czas i  byłabym mądrzejsza o te doświadczenia, które mam teraz, to dałabym mu wybór: albo idzie na leczenie, zmienia pracę i zaczyna od początku, albo bierze z mamą rozwód i nie istnieje dla nas.

 

JAP: Ile miałaś lat, kiedy to wszystko się zaczęło?

 

M: Kiedy miałam 12 lat, to zaczęły się te problemy. Później, kiedy mama rozstała się z ojcem, ja miałam już 17 lat i mogłam pracować. Chodziłam do szkoły, a w weekendy pracowałam w sklepie pod domem. Musiałam pomóc mamie choć odrobinkę. Chciała jej w ten sposób okazać wdzięczność za to, że próbowała mnie chronić. Nie chciała się z ojcem tak szybko rozwodzić, bo miała nadzieję, że to wszystko wróci do normalności i jeszcze będę miała normalnego ojca.

 

JAP: A teraz nie masz już normalnego ojca?

 

M: Teraz mam dwóch ojców. Biologiczny na drugim końcu Polski. Z nim mało mnie wiąże poza tymi przeżyciami, a drugi ojciec, to chłopak mojej mamy. Nauczył mnie, co to znaczy mieć ojca, co to znaczy ojcostwo i miłość ojcowska. Dużo przebywamy razem. Mieszkam w domu, tutaj się uczę i pracuję. Mam okazję być z nimi prawie 24 godziny na dobę. Fajnie patrzeć, jak mama się realizuje i w końcu jest szczęśliwa.

 

JAP: Czy chciałabyś coś przekazać? Powiedzieć innym. Przestrzec ich?

 

M: Tak. Chciałabym powiedzieć, że myślę, że w takich sytuacjach nie ma się czego wstydzić. Takie rzeczy dzieją się w wielu rodzinach, w wielu miejscach. Osoby dotknięte takim koszmarem, mogą mieć pozornie piękne życie.  Moi rodzice przy innych ludziach też byli dla siebie „skarbem”, „słoneczkiem”, „papużką” i „małpeczką”. Prawdziwe emocje jednak chowali pod maską. Życie ma się tylko jedno i nie ma czego w nim żałować. Nie ma czasu na żałowanie, dlatego walczmy o siebie samych.

 

JAP: Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

 

M: Ja tobie też dziękuję.

/JAP/

- reklama -

2 KOMENTARZE

  1. Moja ciocia też była bita przez męża. Cała rodzina przeżyła koszmar, kiedy biedna postanowiła się zabić. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte i być bardzo wyczulonym nawet na nieznaczne sygnały, bo ich bagatelizowanie może doprowadzić do tragedii.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj