Hydrozagadka – głos ma ZWiK

Temat wody w Raciborzu – jej nadmiaru i cen –  budzi wielkie emocje, o czym pisaliśmy ostatnio wielokrotnie. Postanowiliśmy zatem oddać głos prezesowi Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.

Leszek Pietrzkiewicz

- reklama -

Ostatnio w mediach dużo się mówi na temat raciborskiej gospodarki wodno-ściekowej. Portal raciborz.com.pl opisywał m.in. sytuację w rejonie dzielnicy Nowe Zagrody oraz problemy z jakimi boryka się firma Staltech. Jakie działania podjął ZWiK Racibórz w celu rozwiązania tych problemów?

 

Krzysztof Kubek, prezez Zakładu Wodociągów i Kanalizacji

Na wstępie trzeba przypomnieć jaki jest zakres działalności ZWiK Sp. z o.o. Zakład zajmuje się wydobyciem, uzdatnieniem i dystrybucją wody, a także odbiorem i oczyszczeniem ścieków sanitarnych. W ramach umowy ZWiK Sp. z o.o. zajmuje się także eksploatacją sieci kanalizacji deszczowej wraz z przynależną infrastrukturą należącą do miasta Racibórz. Nie wiem czy mieszkańcy miasta zdają sobie sprawę z faktu, że nie cała sieć kanalizacji deszczowej należy do miasta. W wielu przypadkach kanalizacja umieszczona w drogach nie będącymi drogami miejskimi nie należy do miasta. Wielu mieszkańców uważa, że wszystko co związane z szeroko pojętą wodą związane jest z „wodociągami”, oczywiście  tak nie jest. Podobnie jest z sytuacją, która ma miejsce w dzielnicy Nowe Zagrody. W opinii mieszkańców problemy z wysokim stanem wód gruntowych, a co za tym idzie – z zalaniem lub zawilgoceniem piwnic – pojawiły się w związku z ograniczeniem eksploatacji ujęcia przy ul. Bogumińskiej. Mieszkańcy uważają, że tylko i wyłącznie ZWiK Sp. z o.o. ponosi za to odpowiedzialność. Pragnę podkreślić, że tej sprawy nie można interpretować w ten sposób  jest to wg mnie zbyt duże uproszczenie problemu. Trzeba mieć świadomość, że eksploatacja każdego ujęcia odbywa się w oparciu o stosowne decyzje i pozwolenia, które nakładają na eksploatatora określone obowiązki. Jednym z nich jest prowadzenie nadzoru hydrologicznego. Taki nadzór na naszych ujęciach jest prowadzony przez specjalistów, którzy w sposób ciągły monitorują między innymi poziom zwierciadła w studniach, jak i otworach kontrolnych. W związku z zaistniałą sytuacją w dzielnicy Nowe Zagrody podjęliśmy decyzję o zwiększeniu częstotliwości raportowania. Dodatkowo nasi pracownicy okresowo dokonują wizji lokalnej w budynkach zlokalizowanych w tej dzielnicy i nanoszą na mapie miejsca, w których woda znajduje się w piwnicy lub miejsca w których wilgotne są ściany. Z ostatnich informacji tych wynika, że na ok. 280 sprawdzonych budynków wodę w piwnicy stwierdzano w 12, zaś wilgotne ściany w 56 budynkach. Na pewno dla mieszkańców jest to duży problem. Jednakże z naszych obserwacji i sygnałów płynących z innych części miasta wynika, że problem co najmniej wilgotnych ścian dotyczy również mieszkańców pozostałych dzielnic, jak np. Starej Wsi, Płoni, czy Ocic.  Tego nie da się już uzasadnić ograniczeniem wydobycia wody z ujęcia przy ul. Bogumińskiej. Według  naszej wiedzy poziom wód gruntowych wzrósł na terenie całego Raciborza. Nie jest więc tak, że jedyną przyczyną jest ograniczenie wydobycia wody z ujęcia na ul. Bogumińskiej. Byłoby to może dla wszystkich wytłumaczenie najprostsze. Niestety naszym zdaniem przyczyn takiej sytuacji jest  kilka i są one bardzo złożone.

 

Wspomniał Pan, że w związku z powstałą sytuacją na zlecenie zarówno ZWiK Sp. z o.o., jak i Urzędu Miasta została wykonana kolejna niezależna ekspertyza hydrogeologiczna przez biegłego ds. ocen oddziaływania na środowisko i operatów wodnych. Jakie są wnioski z tych badań?

 

Celem badań było określenie głębokości występowania wody gruntowej w Nowych Zagrodach oraz określenie poziomu stabilizacji zwierciadła wody na ujęciu Bogumińska. Stwierdzono między innymi, że: wody gruntowe występują na głębokości 1,3-2,0 metra pod powierzchnią terenu, przez teren Nowych Zagród spływa woda deszczowa z kierunku zachodniego i północno-zachodniego ze względu na znaczną różnicę terenu, ograniczenie wydobycia wody z ujęcia przy ulicy Bogumińskiej nie wpłynęło na wysokość zwierciadła ani na terenie ujęcia ani na Nowych Zagrodach. Potwierdzeniem tego są zawarte w jednym z opracowań dane z lat 1999-2010, które  wskazują, że poziom zwierciadła wód podziemnych (czyli w studniach) podnosił się rocznie od 35 do 56 cm także podczas normalnej eksploatacji ujęcia. Reasumując, mogę powiedzieć, że ograniczenie wydobycia wody – a nie jak się powszechnie twierdzi zamknięcie ujęcia na ul. Bogumińskiej, naszym zdaniem nie spowodowało podtapiania domów na Nowych Zagrodach.

 

Dlaczego jednak tak się dzieje?

 

Poszczególne ekspertyzy i opracowania wskazują na wiele przyczyn, które nakładają się na siebie. Zaliczamy do nich: mniejsze wydobycie wody przez przemysł. Zlikwidowano zakłady spożywcze eksploatujące własne studnie, a potrzebujące znaczne ilości wody takie jak Prodryn, Zakłady Mięsne, Ślązak, Polmos no i przez pewien czas browar, zmniejszenie poboru wody w rejonie Raciborza z indywidualnych studni, sukcesywne ograniczanie wydobycia wody przez ZWiK Sp. z o.o. na skutek mniejszego zapotrzebowania miasta. Liczba mieszkańców w ostatnich 20 latach spadła o 10 000 osób. W latach 80. XX w. dobowe wydobycie wody przez Zakład wynosiło 16000 do 20000 m3, gdzie obecnie jest to ok. 8000 m3,  zwiększone opady atmosferyczne, które w pierwszej kolejności zasilają wody podskórne, a dopiero potem wody podziemne, zmiana stosunków wodnych związanych z powodzią w 1997 r., oraz urbanizacją
Wracając do Nowych Zagród, chciałem przypomnieć, że tylko w okolicach dzisiejszego zakładu należącego do firmy Henkel było kilkanaście płytkich studzien (2-3 metrowych), które czerpały wodę z poziomu wód gruntowych. Dzisiaj nikt z nich nie korzysta, co dodatkowo przyczynia się na narastania problemu nadmiaru wody. Wg opinii ekspertów grunt pod Raciborzem zbudowany jest jak tort – warstwy ułożone są równolegle. To powoduje, że postawienie nowych budynków zaburza dotychczasowe przepływy wody i pojawia się ona w nowych, nieoczekiwanych miejscach. Dlatego problemy tego rodzaju są trudne do zdiagnozowania. Jak dużo jest wody i jak bardzo podniósł się jej poziom widać to np. w wyrobiskach żwirowych na Nieboczowach, gdzie obszar zalany wodą jest coraz większy i poziom coraz wyższy. Podniósł się, również poziom wód na żwirowni na Ostrogu. Widać zatem gołym okiem, że wody mamy coraz więcej. I mamy z tym coraz większy kłopot.

 

Mieszkańcy Nowych Zagród mają pretensję o niedrożny ciek zwany Psinką.

 

Od czasu powstania „wodociągów”  tj. 1874 r., Racibórz czerpał wodę najpierw z Odry, a od 1905 r. z ujęcia na Bogumińskiej. Psinka funkcjonowała przez 700 lat i przez pewien czas zaopatrywała Racibórz w wodę. To wszystko co mogę powiedzieć  na temat Psinki.

 

 

ZWiK z lotu ptaka

 

 

Zatem problem polega na tym, że mamy za dużo wody, a Racibórz „podmaka”?

 

Nie generalizowałbym tego aż tak bardzo. Jak wspomniałem wcześniej, problem występuje w niektórych rejonach Raciborza i wyraźnie widać, że chodzi tu o wody gruntowe, a te zagadnienia nie leżą w zakresie działalności ZWiK Sp. z o.o.  Nasuwa się tutaj sugestia, że jedną z przyczyn mogą być większe opady atmosferyczne i urbanizacja. Wody podziemne to poziom 20-50 metrów, a wody gruntowe to około 2 metry. Zwróćmy jeszcze uwagę na to, że wody głębinowe oddzielone są od wód gruntowych licznymi warstwami. Nie jest zatem tak, że jak ograniczymy wydobycie wód głębinowych, to podniesie się poziom wód gruntowych. Dodatkowo aby potwierdzić lub wykluczyć wszelkie domysły, przeprowadziliśmy pod nadzorem specjalistów i według wskazanej przez nich metodyki próby pompowania wody z ujęcia na Bogumińskiej, w celu zbadania , czy wpływa to na poziom wód gruntowych. Badania, które trwały 24, 48 i 72 godzin nie potwierdziły tezy niektórych mieszkańców Nowych Zagród. Poziom wody na piezometrach zmieniał się minimalnie. Mieszkańcy twierdzą, że pompowanie należało przeprowadzać dłużej niż przez 72 godziny, jednak w świetle opinii specjalistów 72 godzin to czas wystarczający na wyciągnięcie wiarygodnych wniosków.

 

Co zatem można zrobić z tym problemem?

Pomimo ustaleń specjalistów, o których już mówiłem, problem ten jest nadal analizowany i cały czas nad nim pracujemy. Pan Prezydent Mirosław Lenk – zarówno podczas spotkania z mieszkańcami, jak i podczas innych spotkań – kładzie duży nacisk na znalezienie przyczyn, jak i wskazanie sposobu rozwiązania problemu. W działania zaangażowane jest zarówno ZWiK Sp. z o.o., jak i wszystkie wydziały UM, które w ramach swoich kompetencji zajmują się tymi tematami. Ustalony został haromonogram działań, który – mam nadzieję – doprowadzi do rozwiązania tego problemu. O wszystkich tych działaniach mieszkańcy będą na bieżąco informowani.  Zakres działań będzie obejmował swoim zasięgiem inwentaryzację całego systemu odprowadzania wód opadowych z terenu miasta oraz  systemu odwadniania wzdłuż dróg powiatowych i wojewódzkich. Tak więc jest to działanie kompleksowe bowiem na nic zdadzą się prace ograniczone tylko do tych odcinków systemu za które odpowiada miasto, pozostawiając inne miejsca zaniedbane.

 

Kolejna sprawa to wysoki poziom cen za wodę i ścieki.

 

Jak faktycznie plasuje się Racibórz w porównaniu z innymi miastami w Polsce, można sprawdzić na stronie http://www.cena-wody.pl/.  Pamiętać należy, że aby porównywać ceny wody w miastach, należy wziąć pod uwagę czy w danym mieście prowadzone były na tak szeroką skalę jak w Raciborzu prace inwestycyjno-modernizacyjne infrastruktury wod-kan realizowane z funduszy unijnych. Ważne jest również to czy miasto posiada własne ujęcia wody, region kraju (inaczej sytuacja wygląda na Śląsku lub np. Wielkopolsce), czy przyjęty został do eksploatacji majątek wytworzony w ramach jakiegoś programu inwestycyjnego. Jest jeszcze wiele innych czynników, które mają wpływ na ceny wody i ścieków.
Racibórz jest jednym z niewielu miast na Śląsku, które jest samowystarczalne pod względem zaopatrzenia w wodę i co ważne – cena wody w Raciborzu jest na umiarkowanym poziomie. Ścieki są rzeczywiście drogie, jest to jednak efekt ogromnych inwestycji. Racibórz jest w czołówce miast w Polsce, które z powodzeniem zrealizowały program budowy kanalizacji. Zarówno ta inwestycja, jak i inne były konieczne ze względu na wzrastające wymogi w zakresie ochrony środowiska. Niestety skutkiem tych niezbędnych inwestycji jest wzrost opłat za wodę i ścieki zgodnie z obligatoryjną zasadą „zanieczyszczający płaci”. Jeśli chodzi o poziom cen, to można powiedzieć, że mamy do czynienia z „zaklętym kołem”. Ceny rosną, więc mieszkańcy zużywają mniej wody, a wtedy spadają nam dochody. A przecież utrzymanie tak złożonej infrastruktury sporo kosztuje. Nasza spółka ma majątek wart ponad 200 mln zł, który musimy utrzymać, konserwować, ubezpieczać, itd. Są to określone koszty. Więc jeżeli sprzedajemy mniej wody, to woda automatycznie drożeje, aby działalność spółki miała sens ekonomiczny. W czasach, gdy woda była tania, mieszkańcy nie zwracali uwagi na zużycie. Obecnie sytuacja się zmieniła i tania woda przeszła do historii. Trzeba pamiętać jeszcze o trendach ekologicznych, które zachęcają do oszczędzania zasobów wody oraz koniecznych inwestycjach ekologicznych tak aby spełniać wszystkie wymogi prawa. To wszystko przekłada się na coraz wyższe ceny wody i ścieków.

 

Jednak nie wszędzie jest tak drogo. Wrocławianie płacą połowę tego, co my.

 

Tak, ale porównywanie Raciborza do Wrocławia jest nieporozumieniem, ze względów o których mówiłem już wcześniej. Dla nas punktem odniesienia powinien być Śląsk i miasta wielkościowo zbliżone do nas. Pamiętajmy, że w dużych miastach inwestycje takie jak nasze, mają niewielki udział w budżecie. Racibórz jest stosunkowo mały, zatem skutki inwestycji prowadzone przez  miasto są dużo bardziej odczuwalne dla mieszkańców.
Poza tym jakość wody w Raciborzu w porównaniu z Wrocławiem jest nieporównywalna. Myślę, że opinia mówiąca o tym, że w Raciborzu woda jest kiepskiej jakości, jest niesłuszna . Nasza woda spełnia wszystkie wymogi jakiem powinna  odpowiadać woda przeznaczona do spożycia przez ludzi, które określa Rozporządzenie Ministra Zdrowia  a jej dodatkowym walorem jest to, że nie jest chlorowania w przeciwieństwie do wody w wielu innych miastach. Zgodzę się, że kamień w czajniku może być irytujący, ale narzekanie na jakość wody i kupowanie z tego powodu wody w butelkach jest niezasadne. Często zresztą jest to zwykła „kranówka”. Policzmy koszty. Pojemnik 5 litrowy z wodą kosztuje ok. 4 zł. 1 m3 wody kosztuje 3,62 zł brutto (a ze ściekami 11,62 zł). Jednak 1 m3 wody to 1000 litrów, czyli 200 butelek po 5 litrów. Rachunek ekonomiczny jest prosty. Dobrą jakość naszej wody potwierdza również Sanepid. Z roczną oceną wody można zapoznać się na stronach Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach (dokument dostępny tutaj). Chciałbym również wspomnieć, że m.in. ze względu na dobrą jakość naszej wody, Gmina Lubomia zdecydowała, że nasza woda będzie płynąć od 2013 r. w kranach jej mieszkańców.

 

Czy zatem będzie jeszcze drożej?

 

Nie planujemy na razie podnosić cen. Cały czas analizujemy sytuację na rynku. W przyszłości możliwe są niewielkie korekty, jednak nie większe niż parę groszy. Pamiętajmy, że prawdopodobnie wzrośnie stawka VAT, a to uderzy we wszystkich. Zauważyliśmy, że coraz większa liczba mieszkańców ma problem z regulowaniem należności wobec naszej spółki. Staramy się podejść do tych osób ze zrozumieniem i  maksymalnie ułatwiamy im spłatę powstałych zobowiązań. Ważne jest to, aby klient informował nas na bieżąco o swoich problemach z regulowaniem należności. Unikanie z nami kontaktu powoduje, że przy dzisiejszych cenach zadłużenie może wzrosnąć bardzo szybko do poziomu, z którego ciężko będzie wyjść. Odcięcie wody jest jednak ostatecznością. Z drugiej jednak strony odnotowujemy również coraz większą liczbę prób oszukiwania spółki, na różne sposoby. W przypadku stwierdzenia takich sytuacji w stosunku do osób za to odpowiedzial­nych,  podejmujemy działania wynikające bezpośrednio z przepisów prawa. Za pobór wody bez umowy prawo przewiduje karę grzywny do 5000 zł.

 

Prezydent Lenk wspominał o możliwości wprowadzenie podatku od deszczówki. Kolejny powód do narzekań…

 

Opłaty za wody opadowe odprowadzane do kanalizacji deszczowej to w wielu krajach  norma. W naszym kraju już kilka miast takie opłaty wprowadziło. Najbliższym nas miastem są Żory. Utrzymanie infrastruktury kanalizacji deszczowej kosztuje. Poza tym „deszczówka” to nie tylko sieci,  to również urządzenia podczyszczające wody opadowe do parametrów zgodnych z normą a tym samym umożliwienie odprowadzenia tych wód do odbiornika jakim jest rzeka Odra oraz kanał Ulga, to pompownie wód deszczowych, a także pompownie powodziowe, które muszą być utrzymywane w ciągłej sprawności. Polityka betonowania wszystkiego co się da – parkingów, podwórek, skwerów, itd. – skutkuje m.in. tym, że musimy poradzić sobie z coraz większą ilością deszczówki. Nie są jeszcze ustalone ostateczne zasady, kto i ile będzie płacił. Mieszkańcy, którzy wodę z dachu zatrzymają dla siebie, będą płacili mniej lub wcale. Ale ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, tak więc wstrzymajmy się  narzekaniami do momentu poznania końcowych rozwiązań.

 

 

Rozmawiał Leszek Pietrzkiewicz

- reklama -

5 KOMENTARZE

  1. Uwielbiam stwierdzenia typu: „Dla nas punktem odniesienia powinien być Śląsk i miasta wielkościowo zbliżone do nas”. Po pierwsze – Wrocław to Śląsk, po drugie – bliżej nam do opolszczyzny jako takiej. Może nie administracyjnie (od 1975 r), ale teren, historia (stolicami historycznymi Górnego Śląska były Opole i Racibórz). O to jednak niech spierają się historycy. Racibórz nie jest częścią GOPu więc proszę nie udawać, że specyfika miast GOPu i Raciborza jest taka sama, tylko dlatego, że jesteśmy w tym samym województwie. Gdyby granica woj. opolskiego była przeprowadzona kilka km dalej na wschód, bylibyśmy w województwie opolskim. Tymczasem cena łączna w Opolu: 5,55, Brzeg: 9,05, K-Koźle: 8,89, Nysa: 7,85. Poza tym jeśli inwestycja generuje takie koszty to oznacza, że wystąpiło przeinwestowanie i nie ma sensu się z tego cieszyć. Żenada!

  2. Po przeczytaniu całości tego elaboratu, wynika jasno, że miasto nie ma żadnej polityki w zakresie gospodarki wodnej miasta a jedynym wyznacznikiem jakiegoś działania (tylko finansowego) jest oglądanie się jak te sprawy wyglądają gdzie indziej!!! Możliwości służenia pożytecznego dla mieszkańców miasta Raciborza już się dawno skończyły – od czasu gdy Markowiak został ogłoszony kłamcą lustracyjnym, a jego współdziałacze nadal egzystują, którzy powinni już dawno być na marginesie życia publicznego. Najprostrza diagnoza problemów z wodą w Raciborzu wskazuje, że gdy poprzednie władze miasta prowadziły aktywną działalność w zakresie utrzymywania drożności wszystkich odpływów wody w kierunku Odry i Kanału – nie było problemów mimo różnych okresów pogodowych. Żadne Prawo Uchwał Samorządowych nie zwalnia władz samorządowych do konstytucyjnego spełnienia obowiązku utrzymywania ładu i porządku, również w zakresie bezpieczeństwa powodziowego. Wykazany w artykule fakt istnienia wysokiego poziomu wody w przydomowych studniach i brak ich eksploatacji, to rezultat błędnego pojmowania ludzkiej zapobiegliwości, czemu nie służy polityka cenowa za m3 wody z sieci miejskiej.

  3. Cena za wodę i ścieki to skandal. Jak duże obciążenia będziemy jescze mogli znosić? Dla garstki dobrze zarabiających to może pikuś, ale dla większości nie! Jak masz rodzinę z dziećmi i robisz pranie codziennie to nie ma mowy o oszczędzaniu na zużyciu. Niedługo będziemy się myli w kałużach a pranie robili w Odrze, jak 200 lat temu! Dziękujemy Panie Prezydencie za trafione inwestycje, za które całe miasto będzie płacić przez lata.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj