– Nie zgadzam się z tym i nie zamierzam zgodzić! – w ten sposób radny wyraża swą dezaprobatę dla karania ludzi spalających w ogródkach liście i gałęzie. Prezydenci tłumaczą, że takie jest prawo i mandaty za spalanie będą.
– Co w tym złego, jak w swoim prywatnym ogródku zgrabię liście spod orzecha i je spalę. To nie jest żadne wykroczenie ani przestępstwo – dziwił się dziś Gawliczek w obecności komendanta straży miejskiej. Strażnicy od kilku miesięcy reagują na zgłoszenia o spalaniu resztek roślinnych na posesjach i albo upominają amatorów ognisk, albo nakładają mandat karny. Radnego oburza zwłaszcza fakt, że ściga się działkowiczów, podczas gdy w wielu przydomowych kotłowniach bezkarnie spalane są odpady dużo bardziej niebezpieczne dla środowiska, jak np. plastik.
Szef raciborskich strażników wyjaśnił, iż do tej pory jego podwładni po otrzymaniu zgłoszenia ograniczali się do upomnienia, zwłaszcza jak ognisko było pod nadzorem i z poszanowaniem zasad bezpieczeństwa. Muszą natomiast być bardziej stanowczy, jeśli widzą, że spalanie odbywa się w sposób grożący pożarem lub bardzo uciążliwy dla otoczenia, np. zadymiając pół dzielnicy.
Wyjaśnienia komendanta wiceprezydent Krzyżek uzupełnił o informację, że obowiązek karania za spalanie nakłada na straż miejską ustawa o ochronie środowiska, zabraniająca utylizacji w ten sposób, jeśli w danej miejscowości funkcjonuje kompostownia. Prezydent zamierza w sposób restrykcyjny jej przestrzegać, stąd zobligował strażników do częstszych interwencji. Ma to także zapewnić kompostowni więcej materiału do przerobu. – A jeśli chodzi o spalanie śmieci w kotłowniach, to wkrótce będziemy mieli większe uprawnienia włącznie do wejścia na posesję bez nakazu – zapowiedział.
/ps/
Szef raciborskich strażników ewidentnie mija się z prawdą oznajmiając, iż do tej pory strażnicy ograniczali się do upomnienia. Ojciec w listopadzie zapłacił 50 zł mandatu za spalanie chwastów na swoim ogródku działkowym. O pouczeniu nie było mowy, strażnik oświadczył, iż otrzymali dyspozycje od Prezydenta i muszą karać.
„[color=#000000; font-family: Arial; font-size: 12px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto]Andrzej Szewczyk, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Raciborzu wyjaśnia, że strażnicy egzekwują tylko obowiązujące prawo. – Strażnicy kontrolują ogrody i prywatne kotłownie. Wystawiamy mandaty i pouczamy – mówi zastępca szefa strażników. – Kontrolujemy również ogródki działkowe i nie ma w tej kwestii żadnych przeszkód aby pociągnąć do odpowiedzialności za spalanie działkowców pomimo, że ogrody mają swoje wewnętrzne regulaminy, wprowadzone wtedy gdy w Raciborzu nie funkcjonowała jeszcze selektywna zbiórka odpadów zielonych – dodaje strażnik.[/color]
Paranoja dukumentna, mieszczuch ze śródmieścia ucieka na łono Natury, na swoją działkę, a tu nie może sobie posprzątać by było miło – nie stać go na transport śmieci do miejskiej kompostowni. Stale ta sama logika, wszystkie problemy miasta, niech rozwiązują sami mieszkańcy.!!! Jak jest kompostownia, to powinni się sami postarać o surowiec. Można wystawić kontenery w stałych miejscach. Nie byłbym zaskoczony, że kompostownia to jakaś prywatna firma (kolesia Vipa z miasta) dla której pracują służby porządkowe a nawet sam v-prezydent, podpierając się Ustawą o ochronie środowiska!!! Ustawa o Samorządzie daje ogromne możliwości mądrego gospodarowania, dają tego przykład niektóre Gminy, ale trzeba myśleć kategoriami służenia lokalnej społeczności – czego od dawna w Raciborzu się nie stosuje. Czy w Raciborzu jest tak cacy z bezpieczeństwem w samym mieście – szczególnie w skupiskach młodzieży, by Straż miejska pilnowała śmieci. Ten v-prezydent mnie przeraża, by planować wykorzystanie Strażą miejską do penetrowania prywatnych posesji. Gawliczek ma swój ogród i wie o czym mówi – sam jest ofiarą własnego rządzenia (sic)
ruszy „RAFAKOwska” spalarnia biomasy … ? Wszystko vicki wyciąć każą … bo ,,inwestycja,, spłacic się będzie musiała !