Choć prawo zabrania żebrania w miejscach publicznych, to raciborska straż miejska nie utrudnia szczególnie tej formy zarobkowania. Dziwi to radnego Majnusza. – Gorsi są ci, co zbierają legalnie do puszek – tłumaczy prezydent.
Kodeks wykroczeń stanowi, że ścigani są tylko ci żebrżący w miejscach publicznych, którzy mają zapewnione inne środki zapewniające egzystencję. Jeśli żebractwo stanowi dodatkowy dochód, wówczas jest podstawa do nałożenia kary przez miejskie służby porządkowe. Henryk Majnusz po analizie sprawozdania straży miejskiej za 2011 rok wyraził zdziwienie, że strażnicy nie interweniowali widząc ewidentne przypadki żebrania nawet w tak bliskim sąsiedztwie swojej siedziby, jakim jest miejski rynek.
Radny nie ma jednak racji. Straż reaguje na zgłoszenia o żebractwie, tyle że uprawiający ten proceder na widok funkcjonariuszy przeważnie zdążą uciec – jak twierdzi komendant Wiesław Buczyński. Osoby i grupy wyspecjalizowane w wyłudzaniu jałmużny są na tyle dobrze zorganizowane, że zawsze wyprzedzą interwencję służb. Dodatkowych trudności w zwalczaniu procederu przysparza niemożliwość ustalenia źródła i wysokości dochodów osiąganych przez "zawodowych żebraków".
– Myślę,że bardziej niebezpiecznym procederem jest legalne zbieranie do puszek przez różne środowiska – podsumował prezydent Lenk.
/ps/
[i]”…bardziej niebezpiecznym procederem jest legalne zbieranie…” [/i]hmm[i]… [/i]ciekawy pogląd Panie Prezydencie[i]…
[/i]