O szkodliwości palenia tytoniu nie trzeba nikogo przekonywać. Można to nawet przeczytać na każdej paczce papierosów. A mimo tego jeszcze zbyt dużo osób nie chce albo nie potrafi rzucić tego straszliwego nałogu.Mówimy, że najbardziej szkodzi nikotyna zawarta w dymie papierosowym, ale do tego dochodzą jeszcze substancje smoliste i wiele związków chemicznych. To one powodują przede wszystkim powstawanie wylewów, zawałów serca, nowotworów płuc, krtani, żołądka nerek czy jelita grubego. W młodym wieku palenie papierosów powoduje zahamowanie wzrostu i zaburzenia szarych komórek.Substancje smoliste a także związki chemiczne zawarte w dymie papierosowym są przyczyną wielu chorób a także mają negatywny wpływ na aktywność seksualną i płodność. W wielu małżeństwach nałóg palenia jest przyczyną bezpłodności, z czego partnerzy często nie zdają sobie sprawy.
Nałogowi palacze często mają żółte zęby, szarą , pomarszczoną cerę na twarzy a z ich ust wydobywa się śmierdzący odór którym przesiąknięte jest także całe ubranie. A więc palacz śmierdzi. Osoby znajdujące się w otoczeniu palacza stają się z konieczności biernymi palaczami. Wrażliwymi na trujący dym papierosowy są szczególnie dzieci których organizm wchłania go dwukrotnie więcej niż sam palacz.
Ważny jest również aspekt ekonomiczny palenia. Papierosy ciągle drożeją. Jak wynika z sondaży, małżeństwo palaczy wydaje miesięcznie ponad 800 zł na zakup tej trucizny. Polska musi dorównać cenowo do poziomu w krajach Unii Europejskiej . Wtedy paczka papierosów będzie kosztować 20 i więcej złotych.
Lekarze biją na alarm. Jak mamy skutecznie leczyć skoro pacjent mimo ostrzeżeń i zakazów nadal pali a środków finansowych na profilaktykę i lecznictwo brakuje. Dzisiaj dla zdecydowanych rzucić palenie, dostępne są różne środki farmakologiczne a nawet zabiegi biorezonansowe gabinetów BICOM.
Palacz musi jednak dojrzeć psychicznie do tej decyzji. Dobrze, iż palenie staje się niemodne a zatwierdzona w ubiegłym roku przez parlament ustawa chroni zdrowie nikotynowych abstynentów.. Dzisiaj miejsca publiczne , kawiarnie i lokale gastronomiczne muszą być wolne od dymu tytoniowego. Namiętni palacze wychodzą więc na ulicę i tym samym wystawiają się na widok publiczny, co z pewnością nosi znamiona wstydu a nawet pogardy w oczach wielu przechodniów.
Obchodzony co roku "Dzień bez tytoniu”, ustanowiony przez Światową Organizację Zdrowia, powinien nam uświadomić ogrom problemu i trwać przez wszystkie 366 dni w roku.
/K.N./
Ciągle za dużo osób u nas pali. Rano widzę młode dziewczyny zmierzające do szkoły z papierosem w ustach. to okropne.