– Bijemy rekord Guinnessa w ilości Biedronek – złości się Ryszard Frączek, zarzucając władzom brak polityki prorodzinnej i rozwoju miasta. Gdyby nie atrakcyjne panie zasiadające w samorządzie, zrezygnowałby z pracy w nim.
Program "Rodzina+" był jednym z głównych punktów czerwcowego posiedzenia komisji oświaty rady miasta. Przypomnijmy, chodzi o program umożliwiający korzystanie rodzinom wielodzietnym ze zniżek przy dostępie do obiektów kultury, rekreacji, sportu, etc. Miasto z inicjatywy radnych opozycji wdrożyło program w ubiegłym roku. Po kilku miesiącach funkcjonowania sami inicjatorzy zwracają uwagę, iż w zamyśle chodziło o coś więcej niż tylko zniżki.
Roman Wałach i Ryszard Frączek widzieliby raczej szeroką promocję programu wśród lokalnych firm, by przyłączając się stawały się bardziej przyjazne rodzinom z dziećmi. Zdaniem Wałacha mogłyby to być np. przewijaki czy specjalne krzesła dla dzieci w lokalach gastronomicznych, sklepach, etc. Gmina co prawda stara się propagować ideę i wciągać lokalny biznes (wydano w tym celu nawet specjalną ulotkę), poprzestaje jednak na umożliwieniu ulg, gdyż we wszystkich miastach realizujących podobne przedsięwzięcie tak to się właśnie odbywa.
Dyskusja szybko zboczyła z głównego tematu (czyli realizacji programu rodzina+) i przerodziła się w starcie koncepcji, jak poszczególne strony postrzegają rolę samorządu w kreowaniu polityki prorodzinnej. Wśród zgłoszonych propozycji znalazła się m.in. koncepcja Michała Fity, by przedsiębiorców zatrudniających matki wielodzietne zwolnić z części podatku od nieruchomości.
Jeszcze dalej posunął się Frączek. Jego zdaniem polityka prorodzinna powinna być realizowana na wielu płaszczyznach, od ulg po perspektywiczne myślenie umożliwiające stworzenie takich warunków, by młodzi ludzie z Raciborza nie uciekali, a chcieli tu mieszkać i pracować. A także mieć dzieci.
– Opozycja zgłasza wiele ciekawych propozycji, ale nas się nie słucha. Zamiast tego myśli się tylko o sprzedaży kolejnych działek pod markety, zamiast umożliwić nabywanie ich młodym ludziom w celu budowania własnych domów, jak zrobiono w Kobyli czy Pietrowicach – zarzucił Frączek. – Znajdziemy się w księdze rekordów Guinnessa pod względem liczby Biedronek. Nie ma pomysłu na rozwój miasta – zirytowany kontynuował swój monolog.
Dezaprobatę radnego Oblicz wzbudziła też forma odpowiedzi na jego interpelację, w której zwracał się do prezydenta Lenka o próbę ograniczenia ruchu dużych ciężarówek po ul. Bogumińskiej. Prezydent obiecał jednie przekazać prośbę przekazać do zarządcy drogi. – Mnie się odechciewa na sesje i komisje przychodzić, a o pewne sprawy powinniśmy walczyć wspólnie, jak polska reprezentacja, przynajmniej w pierwszej połowie.
Długa tyrada nie doczekała się odpowiedzi ze strony wiceprezydent Ludmiły Nowackiej. Jedynie przewodnicząca komisji Krystyna Klimaszewska pozwoliła sobie na komentarz, że Frączek jest pesymistycznie nastawiony, zapewne za sprawą pogody. To nieco udobruchało radnego: – Gdyby nie urokliwy widok pani przewodniczącej i pani wiceprezydent to w ogóle bym nie przyszedł – żartem rozładował napiętą atmosferę.
/ps/
——————————————-
Polecamy również: NA TEMAT: "To już nigdy nie będzie ta sama wieś" [WIDEO]
NA TEMAT: "To już nigdy nie będzie ta sama wieś" opublikowane przez raciborz_com_pl
Pan R.Frączek we władzach miasta siedzi,bo tam ładne panie są ?!?!?!>..a może wszyscy razem weżcie się do prawidłowego zagospodarowywania miasta i gminy- zacznijcie tworzyć miejsca pracy nie tylko w Biedronkach .Najwyzszy czas przywrócić gospodarkę,produkcję…które to zostały zniszczone do samych fundamentów! Mamy pracować do….śmierci,a niby gdzie???wszyscy nie mogą robić za kasjerów itp. handel jest przesycony i nie produkuje finansów dla gminy!