Powietrze w Raciborzu mamy „do luftu”

– Jaka dziedzina środowiska ma się w Raciborzu najgorzej? – zainteresował się radny Jan Wiecha przy okazji omawiania raportu nt. środowiska naturalnego. Jak się okazuje, najbardziej szkodzi nam to, czym oddychamy.

Pytanie radny zaadresował do Zdzisławy Sośnierz, która przedkładała komisji gospodarki miejskiej raport dotyczący środowiska. Szefowa wydziału ochrony środowiska raciborskiego magistratu stwierdziła, iż trudno porównywać np. stan gleby, wody i powietrza. Jeśli jednak zestawić nakłady ponoszone na każdy z tych elementów z poprawą w danej dziedzinie, to najgorzej wygląda powietrze.

- reklama -

 

 

Składa się na to wiele czynników. O ile stan czystości gleb i wód jest łatwy do kontrolowania, a funkcjonowanie miejskich instytucji za nie odpowiedzialnych (składowisko odpadów, oczyszczalnia ścieków) oraz inwestycje w gospodarkę wodno-ściekową przekładają się na poprawę, to w przypadku powietrza nie jest to już takie proste. Choć na programy niskiej emisji idą duże nakłady, to miasto nie ma zbyt wielu sankcji na trucicieli. Nie ma nawet punktu pomiarowego. Stąd częste przekroczenia dopuszczalnych norm, zwłaszcza w okresie grzewczym. – Trudno jest wejść komuś na posesję i sprawdzić czym pali. Nie mamy systemu kontroli i nadzoru – stwierdził wiceprezydent Wojciech Krzyżek. Do tego dochodzi niekorzystne położenie geograficzne, sprawiające, że nie ma pożądanej cyrkulacji powietrza i pyły długo się utrzymują przy bezwietrznej pogodzie.

 

Na panewce spaliły dążenia raciborskiego magistratu do kontroli paliwa spalanego w przydomowych kotłowniach na podstawie odpadu z nich wyciąganego . Urzędnicy przyznają, że są bezsilni. – Jedyne co nam pozostaje, to system zachęt – przyznaje wiceprezydent.

 

/ps/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj