AZS Rafako: Dreszczowiec z happy endem i nokaut w tie-breaku

Ależ pełen emocji i zwrotów akcji mecz zaserwowali kibicom siatkarze Rafako grający z Gwardią Wrocław. Gdy wydawało się, że jest już "pozamiatane", rafakowcy wybronili piłki meczowe i zdemolowali rywala w ostatnim secie.

Siatkarze Rafako się cieszą, gwardziści leżą. Niewiele jednak brakowało, by obrazek był odwrotny. Brawa dla akademików za to, że się nie poddali w pojedynku z bardzo dobrze grającą Gwardią
 
 
___________________________________________

- reklama -

 

Mecz lepiej rozpoczęli przyjezdni, których łupem padły pierwsze cztery piłki. Trener Galiński wziął czas, pomogło. Zapunktował Piotr Sęk ze środka, a Maciej Kowalonek ustrzelił zagrywką libero wrocławian i było 4:2. Do połowy seta to jednak Gwardia utrzymywała 2-3 punktowe prowadzenie. Gracze Rafako psuli mnóstwo zagrywek i mieli kłopot z kończeniem kontr, a rywale bezlitośnie punktowali ze środka. Choć udało się dojść do stanu 19:19, po czasie dla podopiecznych Ireneusza Kłosa to oni dyktowali warunki na parkiecie i zasłużenie wygrali pierwszą partię skutecznym blokiem na Mateuszu Władarzu.

Początek drugiej odsłony to więcej koncentracji po stronie Rafako i po mocnych serwisach Kowalonka było 4:1. Niewielka przewaga Rafako utrzymywała się do stanu 11:11, akademicy ciągle nie umieli znaleźć recepty na grę rywala środkiem. Po wyjściu na prowadzenie to Wrocław utrzymywał kilkupunktową przewagę, a Rafako goniło wynik do stanu 16:16. Na asa serwisowego i precyzyjną kiwkę Aleksandra Galińskiego rywale odpowiedzieli skutecznymi akcjami, a prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie. Przy stanie 25:25 Piotr Sęk zaatakował w aut, ale zaraz potem się zrehabilitował. W następnej akcji wreszcie (chyba dopiero drugi raz w meczu) zadziałał raciborski blok, a Kowalonek ponownie ustrzelił serwisem libero Wrocławian i było 1:1.

O trzeciej partii rafakowcy powinni jak najszybciej zapomnieć, choć paradoksalnie to oni przez większość seta grali lepiej i dyktowali warunki. Dwoił się i troił Maciej Kowalonek, chyba najlepszy w szeregach akademików gracz w tym meczu. Jego serwisy siały spustoszenie w szeregach rywali, a Galiński, widząc dobrą dyspozycję kolegi, w najtrudniejszych momentach wystawiał właśnie do niego. A gracz przybyły przed sezonem z Pomorza na ogół nie zawodził. Niestety, na niewiele to się zdało. Przy stanie 21:19, po wygraniu efektownej i najdłuższej wymiany w meczu, gracze Rafako zamiast dobić rywala zupełnie przestali grać. Do końca seta już tylko gwardziści zdobywali punkty i to oni wyszli na prowadzenie.

O ile poprzednią partię najkrócej można scharakteryzować "jak grając lepiej przegrać wygrany set", to dla czwartego seta opis jest wręcz przeciwny – "jak przegrywając i grając słabo wygrać przegrany mecz". Gracze AZS w pełni zrehabilitowali się za wpadkę w trzecim secie. Wyrównana gra trwała do stanu 12:12, choć zdobywanie punktów szło Rafako bardzo mozolnie. Wrócił koszmar z pierwszego seta, czyli seriami psute zagrywki. Rywale odskoczyli na 2-3 punkty, tak trwało do stanu 22:24. Pierwszą piłkę meczową rywale zmarnowali serwując w siatkę. Czas wziął trener Galiński, a na zagrywce stanął Patryk Otlik, który udanie zastąpił Krystiana Lipca. Gwardziści popełnili błąd podwójnego odbicia, ale Otlik później zaserwował w aut i znów remis. O zwycięstwie w tej odsłonie zadecydował element, który do tej pory właściwie w szeregach Rafako nie istniał, a mianowicie blok. Dwa razy skutecznie wyskoczyli do niego Piotr Sęk i Maciej Kowalonek, i to właśnie dzięki duetowi z Pomorza udało się wyrównać.

Odstatni set to koncert gry Rafako i nokaut bardzo dobrze grającej dotychczas Gwardii. Wystarczy powiedzieć, że w pewnym momencie meczu było 13:2 dla raciborzan, a blisko połowę punktów zdobyli oni blokiem. Skuteczni w tym elemencie okazali się Sęk, Kowalonek, Władarz i Cieślar. Jeśli dodać do tego znakomite ataki Władarza i Kowalonka, Gwardia była zupełnie rozbita. Mecz zakończył atakując z prawej strony Władarz.

 

 

 

 

Warto powiedzieć na koniec kilka słów o jednym z nowych graczy Macieju Kowalonku. Podobnie jak jego koledzy również i on nie ustrzegł się kilku wpadek, był jednak najrówniej i najlepiej grającym zawodnikiem w drużynie Witolda Galińskiego. Choć był to dla niego dopiero czwarty oficjalny mecz w barwach Rafako, na parkiecie był zdecydowanym liderem ekipy. Młody gracz przybyły ze Świnoujścia, ochrzczony przez kibiców "Ruciakiem" z racji fizycznego podobieństwa do reprezentanta kraju, bezustannie podszeptywał coś i podpowiadał kolegom mobilizując ich do walki, i nie bał się wziąć ciężaru gry na własne barki. W trudnych momentach to właśnie do niego szło większość piłek, a Kowalonek był wszędzie. Przyjmował, bronił, atakował, blokował. Sporo krwi napsuł też rywalom mocną zagrywką. Jeśli utrzyma taką energię w pozostałych spotkaniach, trener Galiński będzie miał z tego gracza dużą pociechę.

 

KS AZS Rafako – Gwardia Wrocław 3:2 (21:25, 28:26, 22:25, 27:25, 15:6)

 

Dzięki zwycięstwu Rafako awansowało na 6. pozycję w tabeli. Prowadzi Rząśnia, ale nie jest znany jeszcze wynik rewelacyjnego beniaminka z Tychów.

Wyniki pozostałych spotkań:

Spodek Katowice Victoria Wabrzych 3:2
Juvenia Głuchołazy TKS Tychy -:-
AZS Politechnika Opolska KS Milicz 1:3
Volley Rybnik Bielawianka Bielawa 3:0
Delic-Pol Częstochowa Czarni Rząśnia 0:3
Rafako Racibórz Gwardia Wrocław 3:2 

fotorelacja wkrótce

 

/ps/

- reklama -

1 KOMENTARZ

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj