Od pierwszego publicznego pokazu kinematograficznego w wykonaniu braci Lumière minie wkrótce (28 grudnia) 117 lat. Warto więc poświęcić temu nieco uwagi, tym bardziej że swoje 85-lecie obchodziło w tym roku kino "Bałtyk".
Kamienicę przy ul. Londzina 13 (siedziba obecnego kina) wzniesiono ok. 1906 r. Budynek początkowo pełnił funkcję restauracyjną przy której działała również sala przeznaczona na wszelkiego rodzaju zabawy. W latach późniejszych miejsce to zostało przekształcone w tzw. dom ludowy (z niem. Volkshaus).
W latach 1923-1924 budynek stał się areną dramatycznych wydarzeń politycznych. Po tzw. "krwawym piątku" (10 sierpnia 1923 r.) w środku przetrzymywano setki demonstrantów, wśród których znalazło się 50 osób rannych. Rok później odbyła się tam manifestacja Komunistycznej Partii Niemiec.
Funkcje kinowe obiekt zaczął pełnić dopiero w 1924 r. Kamienica nosiła wówczas nazwę "Lichtspiele Hindenburger Bierhalle", gdzie wyświetlano filmy (wówczas jeszcze nieme) w salach restauracyjnych. Nazwa miała przyciągnąć nie tylko amatorów piwa, ale i ruchomych obrazów.
W 1927 r., a więc w czasie pojawienia się na świecie filmu dźwiękowego (choć ten "przybył" do Raciborza kilka lat później) obiekt przy ul. Londzina 13 otrzymał nazwę "Gloria Palast". Pod tą nazwą funkcjonował do 1945 r., po czym przemianowano go na dobrze znany dziś wszystkim "Bałtyk" (stąd jubileusz 85-lecia – 1927-2012). Jednocześnie seans mogło obejrzeć w nim aż 800 osób. Choć w latach 30. XX w. budynek przeszedł niewielkie prace modernizacyjne, w wyniku których liczba miejsc zmniejszyła się do 600 – "Gloria Palast" była drugim co do wielkości kinem w mieście. Liderem było wówczas "Centralhalle" zlokalizowane przy dzisiejszej ul. Opawskiej.
W 1933 r. do wyświetlanych w "Glorii…" obrazów dołączył dźwięk. Wraz z zakończeniem działań wojennych, kino "Gloria Palast" zmieniło swą nazwę. W pierwszych miesiącach placówka nosi nazwę "Gloria", a nieco później obiekt zostaje przemianowany na wspomniany już wyżej "Bałtyk".
Dziś trudno ustalić, dlaczego kinu nadano taką akurat nazwę. Być może przejawiało się to tęsknotą za Morzem Bałtyckim… "Bałtyk" jako kino kojarzy się niektórym jako miejsce relaksu, odpoczynku – podobnie jak pobyt nad morzem. Dla innych zaś kino "Bałtyk" to już nazwa własna, nieodnosząca się w żaden sposób do polskiego morza.
Warto jednak zauważyć, że raciborskie kino nie było jedynym w kraju noszącym tą nazwę. W ciągu lat kina "Bałtyk" (poza Raciborzem) funkcjonowały również w Łodzi, Sopocie, Brzesku, Inowrocławiu, Szczecinie, Włocławku, Poznaniu, Suwałkach i Bytomiu. Obecnie kina pod nazwą "Bałtyk" znajdują się już tylko w Raciborzu oraz Łodzi. Zaś inowrocławskiemu "Bałtykowi" jeden ze swoich utworów poświęcił znany polski muzyk – Grzegorz Turnau.
W swym przedwojennym wystroju (z balkonem na około 150 krzeseł) kino "Bałtyk" przetrwało do 1959 r., kiedy to rozpoczął się trwający dwa lata generalny remont placówki. W tym czasie zbudowano nową kabinę projekcyjną, przebudowano gruntownie ścianę ekranową, usunięto wspomniany balkon oraz pogłębiono i podwyższono salę, uzyskując w ten sposób pochyłość podłogi. Seanse natomiast odbywały się w wynajętych salach domu kultury przy ul. Chopina. Remont "Bałtyku" ukończono wiosną 1962 r. W utworzonych 22 rzędach znalazły się 454 fotele. Założono również panoramiczny ekran z automatycznymi kurtynami.
Filmy wyświetlano wówczas na projektorach analogowych polskiej produkcji typu "Prexer". W latach 50. XX w. źródłem światła w tych urządzeniach były lampy łukowe oparte na elektrodach produkowanych wówczas w raciborskich Zakładach Elektrod Węglowych. Z czasem zastąpiono je lampami ksenonowymi, które stosuje się do dziś. Kinooperatorem w tym czasie był Stefan Witecki, który przepracował w "Bałtyku" 50 lat (1957-2007). Jest więc pracownikiem o najdłuższym stażu pracy w przypadku raciborskiego kina.
Kino "Bałtyk" – jak wiele tego typu w Polsce placówek – prócz wzlotów, przeżywało również upadki. W 1990 r. placówkę przekazano w dzierżawę firmie "Opal" z Warszawy. Współpraca nie trwa długo, bowiem już w lutym 1992 r. umowa została rozwiązana, co praktycznie wiązało się z zamknięciem kina. Próby uruchomienia "Bałtyku" podjęła się wówczas jedna z kasjerek, ale na niewiele się to zdało. Brak ogrzewania i niskie wpływy z biletów sprawiły, że 20 grudnia 1992 r. "Bałtyk" podzielił los ponad 700 kin w Polsce i zakończył działalność.
Reaktywacja kina nastąpiła 1 września 1994 r. Nowym dzierżawcą przybytku X Muzy został Krzysztof Dybiec, właściciel popularnego pubu "Dybcówka", znajdującego się pod "Bałtykiem". By utrzymanie kina było opłacalne, w ofercie – poza filmami – są dyskoteki organizowane od 1996 r. w części sali. Funkcje kinowe podtrzymywane są również poprzez uruchomienie filii "Bałtyku" w Miejskim Ośrodku Kultury w Kuźni Raciborskiej (Kino "Bałtyk" – Ekran Kuźnia Raciborska).
W lipcu 1997 r. Racibórz nawiedziła powódź tysiąclecia. Woda dostała się również na salę kinową, niemal w całości ją zatapiając. Gdy po trzech dniach woda ustąpiła, pracownicy kina przystąpili do porządków. A, że w budynku był dostęp do bieżącej wody, szybko się z tym uporano i w pierwszy weekend po powodzi na sali można było się już bawić. Ciekawostką jest, że po katastrofie w całej Polsce miała miejsce akcja niesienia pomocy placówkom kinowym poszkodowanym w wyniku powodzi. Na specjalnie utworzony fundusz przez pewien czas odprowadzano 5 % kwoty uzyskanej ze sprzedaży biletów. Do zgromadzonych pieniędzy dołożyło się ministerstwo kultury, dzięki czemu Instytucja Filmowa "Silesia Film" z Katowic (właściciel kina) zyskała pieniądze na remont "Bałtyku".
Prezentując rozmaite "bałtykowe" wydarzenia nie można pominąć najsłynniejszej pomyłki, jak nastąpiła w związku z emisją filmu "Titanic" Jamesa Camerona (1998 r.). Obraz był bowiem wyświetlany z tej samej kopii filmowej zarówno w kinie "Przemko", jak i w "Bałtyku". Wobec tego, że obie placówki dzieli odległość zaledwie 400 m, przenoszono rolki (a było ich w sumie 10) z jednego kina do drugiego. W żargonie kinooperatorskim praktykę taką określa się mianem "pętlowania". W połowie filmu (przełączenie rolki piątej na szóstą), gdzie obserwujemy fragment zderzenia statku z górą lodową, następowało przejście, po którym na ekranie powinna ukazać się dramaturgia całego wydarzenia. Niedopatrzenie kinooperatora sprawiło jednak, że zamiast rolki z numerem sześć, na ekranie pojawił się obraz z rolki dziewiątej, a więc moment, gdy okrętu już nie było, zaś część bohaterów znajdowała się w szalupach bądź w wodzie.
W 1998 r. wnętrza raciborskiego "Bałtyku" ponownie przeszły gruntowną modernizację. Kino wznowiło działalność 2 września 1999 r. przedpremierowym pokazem filmu Jerzego Stuhra pt. "Tydzień z życia mężczyzny". Od tej chwili placówka ma też nowego dzierżawcę, którym została firma "Kinoplex" oraz nowego kierownika w osobie Krystiana Haasa, kierującego wcześniej kinem "Przemko".
Podczas remontu pojawiła się jeszcze koncepcja wybudowania drugiej sali kinowej, liczącej 96 miejsc. Pomysł pozostał jednak na papierze. Niezrealizowany projekt pozostawił natomiast po sobie trwałą pamiątkę w postaci schodów znajdujących się na sali. Zbudowano je bowiem tymczasowo, by umożliwić widzom wejście na salę główną w czasie, gdy będą trwały prace nad budową drugiej sali i przerabiano by schody na hol.
Obecnie sala kinowa liczy 343 miejsca. Fotele hiszpańskiej firmy "Figueras" ustawione są nie – jak dotychczas – w 22 rzędach, a w 17. Zmniejszenie liczby rzędów wynikło ze zwiększenia odległości między nimi (z 90 na 110 cm). W trakcie remontu kina wysłużone polskie "Prexery" zostały zastąpione przez sprzęt czeskiej produkcji pod nazwą "Meopta". Warto dodać, że projektory tego typu powstały w zakładach trudniących się również produkcją części dla wojska (precyzyjna optyka – peryskopy, celowniki itp.).
Pod koniec 2003 r. z prowadzenia kina "Bałtyk" wycofała się firma "Kinoplex". W wyniku zmian od tego momentu właścicielem i jednocześnie organem prowadzącym placówkę jest Instytucja Filmowa "Silesia Film" z siedzibą w Katowicach. Kino jest więc instytucją kultury województwa śląskiego i podlega pod samorząd. Spekulacje o prywatnym charakterze są nieuzasadnione.
W 2004 r. padł (niepobity do dziś) rekord frekwencyjny po 1989 r. "Pasję" w reżyserii Mela Gibsona w ciągu trzech tygodni wyświetlania obejrzało 21 tys. osób (dawało to średnio tysiąc widzów dziennie). Pieniądze uzyskane ze sprzedaży biletów zostały zainwestowane w dźwięk cyfrowy. Od 2004 r. "Bałtyk" posiada 6-kanałowy dźwięk znanej firmy "Dolby" (Dolby Digital). Trzy lata później – w 2007 r. – został unowocześniony do 7-kanałowego Dolby Digital Surround EX. W tym samym roku w sieci pojawiła się strona kina "Bałtyk". Poza emisją filmów komercyjnych, w ofercie "Bałtyku" są również tytuły skierowane do miłośników Dyskusyjnych Klubów Filmowych. W każdy wtorek – począwszy od września 2008 r. – w kinie wyświetlane są seanse w ramach tzw. "Klubu Konesera".
W końcu nadeszła era cyfryzacji. W dniach 6-9 czerwca 2011 r. w kabinie kinooperatorskiej ekipa łódzkiej firmy "Kinexpert" zajmowała się montażem cyfrowego projektora typu "Barco DP2K-20 C" z lampą ksenonową o mocy 4000 wat wraz z przystawką do projekcji filmów 3D. Jednocześnie dokonano wymiany jednego z najważniejszych elementów wyposażenia sali kinowej. Mowa o ekranie perełkowym o współczynniku odbicia światła 180 i rozmiarach 10,6 x 5 m wyprodukowanym przez angielską firmę "Harkness Hall".
27 czerwca 2011 r. miał miejsce pierwszy pokaz filmu z kopii cyfrowej. Był nim film w technologii 3D pt. "Sanctum". Natomiast pierwszym filmem 2D był obraz pt. "Kac Vegas w Bangkoku". Warto dodać, że zestaw do projekcji cyfrowej składa się z serwera, na którego dyskach znajduje się film, projektora z wyświetlaczem DLP (ang. Digital Light Processing – cyfrowe przetwarzanie światła) oraz skalera służącego do podłączenia zewnętrznych urządzeń wideo.
Filmy przychodzą do kina w postaci dużych dysków wkładach bezpośrednio do serwera bądź mniejszych, które podłącza się do urządzenia za pomocą kabla USB. W zależności od długości – film zajmuje od 250 do 300 GB pojemności. Zanim obraz zostanie wyświetlony na ekranie, konieczna jest tzw. deszyfryzacja filmu, dokonywana przy pomocy odpowiedniego kodu (klucza), który przychodzi do kina drogą mailową.
Zainstalowanie technologii cyfrowej sprawiło, że zwiększyła się liczba widzów uczęszczających na seanse. W 2011 r. było ich o około 9000 więcej niż w latach poprzednich. Rekordem pod względem frekwencji w roku 2012 był film pt. "Madagaskar 3", który obejrzało ponad 3,5 tys. widzów. Rekordem premierowego seansu była natomiast biograficzno-muzyczna ekranizacja zatytułowana "Jesteś Bogiem". Seans o godz. 20:00 obejrzały 343 osoby, a więc tyle, ile jest miejsc na sali.
W kwietniu 2012 r. odbył się z kolei pokaz filmu dokumentalnego pt. "Gloria / Bałtyk. Historia najstarszego kina w Raciborzu" zrealizowana przez Adriana Szczypińskiego i Grzegorza Mejłuna. Trwający 2 godziny film można obejrzeć w internecie (serwis YouTube).
W połowie listopada 2012 r. placówka wzbogaciła się o jeszcze jeden sprzęt, którym został odtwarzacz Blu-Ray, co przełożyło się na ułatwienie realizacji programu edukacyjnego pod nazwą "Kino Szkoła".
Bartosz Kozina
Artykuł opracowany na podstawie informacji zawartych w dokumentalnym filmie pt. "Gloria / Bałtyk. Historia najstarszego kina w Raciborzu"
Bartku to miło, że piszesz o historii kina i jego jubileuszu ale wypadałoby napisać skąd pochodzi 90% tekstu, który zamieściłeś w artykule. Wszak został on przygotowany przez Adriana Szczypińskiego na potrzeby naszego filmu ” Gloria/Bałtyk historia najstarszego kina w Raciborzu”.
No i widzisz człowieczku ! Sami w filmie wykorzystaliście informacje uzyskane od kogo innego i wypieraliście się tego wciskając kit o książkach adresowych.
Od kogo mieliśmy informacje, materiały potrzebne do zrealizowania filmu i je w tym filmie wykorzystaliśmy, to wymieniliśmy te osoby w napisach końcowych. Ja wiem, że Ciebie boli iż nie widniejesz na tzw „liście płac” ale sam fakt posiadania wiedzy, że taki film powstaje jeszcze nie daje powodu, by umieszczać Ciebie w napisach. A jeśli masz odmienne zdanie na ten temat i dowody, to śmiało leć z tym do sądu.
Teraz pewnie za każdym razem jak ktoś napisze słówko o kinie „Gloria Palast” to zaraz musi podawać że ma informacje z waszego filmu bo inaczej panowie „tfurcy” tupną nóżką że ktoś wykorzystuje bez ich zgody informacje z filmu.
Jak nie wiesz co to bezpośrednie cytowanie czyjejś wypowiedzi lub opracowania, to się nie odzywaj. Bartek nie miał najmniejszych problemów ze zrozumieniem tego i błyskawicznie zamieścił stosowny dodatek i chwała mu za to. Ty natomiast masz problemy ze zrozumieniem wielu spraw i pretensje o wszystko do wszystkich jak popadnie. Proponuję dalsze komentarze, żale i życzenia adresować do świętego Mikołaja, może jeszcze ma w zanadrzu jakiegoś piernika dla starego piernika. Żegnam!
Jakbyś się niedopisał że ma podać skąd ma te informacje to pewnie groziłbyś mu sądem…Widzisz człowieczku jaki jesteś ! Nie było wymienione twoje nazwisko to zaraz wielkie oburzenie i wytykanie autorowi artykułu tego faktu….Ja bym ci odpisał że wykorzystzałem w artykule informacje z czasopism np.”Nowiny” i z „Der Ratiborer” gdzie już bardzo dawno temu pisano też o kinach i teatrach w Raciborzu.Ale autor widocznie nie ma ochoty a kłótnię i dla świętego spokoju dopisał że ma informacje z tego filmu.
Ja nie podaję swoich do sądu. Może Ty tak. Ale to już Twój problem nie mój.
Ty im publicznie tylko zwracasz uwagę ! Bo jak nie to … !
„Bo jak nie to…” to niby co? Czy ja gdzieś Bartkowi groziłem, że jak nie to…! Proponuję podbić tzw żółte papiery celem uaktualnienia ich ważności, bo Twoje obsesje i paranoje mają się nadal całkiem dobrze.
Paranoję to ty masz ! Już przy pierwszej wzmiance o kinie „Bałtyk” wielkie oburzenie że nie podano twojego nazwiska !
Musisz bardzo cierpieć nie będąc kochanym przez nikogo, nawet rodzinę. Na dodatek te konfabulacje i urojenia.
Panie Grzegorzu, nic tylko pogratulować Panu taktu..czy też jego braku. Jakim człowiekiem trzeba być by załatwaić takie sprawy na forum publicznym, zamiast pisać bezpośrednio do autora czy redakcji portalu? Pano sobie strzela w stopę takim zachowaniem, bo bądź co bądź, jest Pan osobą rozpoznawalną, a takim zachowaniem skłania mnie Pan do wyrobienia sobie niezbyt pochlebnej opinii na Pański temat. Konwersację trzeba było zakończyć już przy swoim dramatycznym „żegnam”, zamiast mieszać z błotem swojego konwersarza – wszak ludzie kultury tak nie postępują, tylko zachowują zimną krew, bez ironii czy sarkazmu.
Proszę wybaczyć ale nie dbam zbytnio o to, co inni o mnie myślą i jakie wyrabiają sobie o mnie zdanie, ich sprawa. Każdy robi to inaczej i każdy wg własnych standardów. Gdybym miałbym się tym przejmować to bym dostał do głowy jak niejaki Kristof. Jeśli chodzi o drobną uwagę skierowaną na samym początku do autora, to wszystko odbyło się na poziomie.
Przekażcie sobie znak pokoju.