Zdaniem sądu firma Dekbud nie posiada żadnych zaległości płatniczych wobec gminy za okres od 2002 do 2007 roku. Według gminy jednak firma jest jej winna około 2,8 mln złotych.
Firma Dekbud przez osiem lat dzierżawiła tereny pod wydobycie żwiru od gminy Nędza. Umowę podpisano w 2000 roku, kiedy wójtem był Andrzej Chroboczek. W czasie kadencji kolejnego wójta, Franciszka Marcola umowa była kontynuowana na tych samych zasadach. Kiedy wójtem została Anna Iskała podniesiono wysokość czynszu dzierżawnego dla firmy, a w 2008 roku całkowicie przerwano współpracę. Zdaniem Anny Iskały w latach 2002-2007, firma nie płaciła czynszu dzierżawnego oraz opłaty eksploatacyjnej. Według pani wójt w umowie widniał zapis, że Dekbud powinien był płacić gminie 7 proc. wartości wydobytej kopaliny (ale nie mniej niż 150 tys. zł). Za nadwyżkę firma miała płacić najpóźniej do końca marca.
Zdaniem Anny Iskały, jej poprzednicy nie dopilnowali nadwyżki, wynikającej z większego wydobycia, a co za tym idzie większej sprzedaży. Sprawa trafiła do sądu. Choć obecne władze gminy uważają, że należności Dekbudu względem samorządu za lata 2002 – 2007 (kadencja Franciszka Marcola) wynoszą 2,8 mln zł, to sąd zadecydował inaczej. Według sądu część należności uległa przedawnieniu, a pozostałe roszczenia były bezpodstawne, gdyż zapis umowy informował o czynszu (7 proc.) w wypadku sprzedaży kopaliny. Po odliczeniu kosztów uzyskania okazało się, że kwota była o wiele niższa i gmina nie powinna żądać od firmy żadnych pieniędzy. Władze gminy trwają w przeświadczeniu, że wspomniane 7 proc. dotyczyło wydobytej kopaliny, a nie zysku – dlatego też złożyły w sądzie apelację, której wynik ponownie okazał się niekorzystny.
Podejmując decyzję sąd wziął również pod uwagę fakt, że firma Dekbud wyremontowała drogę dojazdową do żwirowni w Babcicach, gdzie prowadziła swoją działalność. Remont drogi (800 metrów długości) kosztował firmę około 800 tys. zł. W 2008 roku, kiedy zakończył się okres dzierżawy przez firmę Dekbud żwirowni, firma, zgodnie z umową, zażądała rozliczenia wartości tej drogi w relacji zobowiązań wobec gminy. – Pani wójt odmówiła nam i oświadczyła, że możemy sobie tą drogę wziąć, gdyż gminie nie jest ona potrzebna – mówi Jerzy Szulikowski z firmy Dekbud.
Kolejna sprawa, która znalazła swój finał w sądzie dotyczyła roku 2008. Tutaj sąd opowiedział się po stronie gminy. Zgodnie z tegorocznym, prawomocnym wyrokiem sądu firma Dekbud zalega za ten okres z czynszem dzierżawnym na kwotę 50 tysięcy złotych netto. – Firma dwukrotnie zwracała się do gminy z prośbą o możliwość odpracowania długu w formie wykonania prac budowlanych, ale w październiku tego roku otrzymaliśmy pismo od pani wójt, że nie jest to możliwe z racji ustawy Prawo Zamówień Publicznych – tłumaczy J. Szulikowski. Obecnie przed sądem toczy się jeszcze jedno postępowanie. Tym razem z powództwa firmy Dekbud. Właściciele spółki oskarżają wójt Annę Iskałę o zniesławienie i działanie na szkodę firmy, gdyż publicznie nazwała ona gospodarkę firmy złodziejską i powiedziała, że firma okradała gminę.
/p/
Artykuł pochodzi z GazetaInformator.pl nr 128.
Polecamy również inne artykuły z Gazetainformator.pl.