Bałkańska przygoda dobiega końca – młodzi wracają do Polski

W ostatnim odcinku podróży po Bałkanach przeczytacie o tym, że granice wcale nie stoją tak szerokim otworem i odważnej młodzieży przyszło w biegu zmieniać plan podróży…Podróż busem na Bałkany – zobacz zdjęcia>>>

Po wczesnym przebudzeniu na plaży w Aleksandropolis wyruszyliśmy w stronę tureckiej granicy, aby następnie udać się do Istambułu. Podróż minęła dosyć szybko ponieważ oprócz kierowców wszyscy odsypiali krotką noc. Po dotarciu na kraniec Europy rozpoczęły się problemy. Bez trudu przejechaliśmy grecką granicę lecz przy tureckiej okazało się, że nasz samochód jest uważany za kategorię, która wymaga dodatkowych dokumentów, których nie posiadaliśmy. Po długiej dyskusji dowiedzieliśmy się, że dowód rejestracyjny samochodu jest źle interpretowany przez Turków lecz mimo tego nie mogliśmy przekroczyć granicy i musieliśmy się wrócić. Zawiedzeni udaliśmy się w stronę Bułgarii.
Do celu (Słoneczny Brzeg) dotarliśmy późną nocą. Plażę na noc znaleźliśmy w miarę szybko i równie szybko położyliśmy się spać.
Następny dzień rozpoczęliśmy od porannej kąpieli w morzu i wygrzewaniu się w słońcu. Po zjedzeniu obiadu w pobliskiej restauracji ruszyliśmy w stronę miasteczka, w którym życie zaczyna się dopiero nocą. Po dotarciu od razu wzięliśmy szybki prysznic w hotelu Warszawa ***, przebraliśmy się w stroje wyjściowe i tak przygotowani ruszyliśmy na miasto.

- reklama -

Po krótkim spacerze trafiliśmy do jednego z wielu klubów, w którym bawiliśmy się do białego rana. W końcu zmęczeni nocnym balowaniem zabraliśmy z busa karimaty i śpiwory i poszliśmy spać na plażę. Ci, którzy nie byli tak zmęczeni , mogli podziwiać przepiękny wschód słońca.
Kilka godzin później obudzeni porannym słońcem rozpoczęliśmy dzień, w którym mieliśmy dotrzeć do Odessy.
Trasę zaczęliśmy o godzinie 15:00. Znów kilkaset kilometrów w busie. Najkrótszą drogą z Bułgarii na Ukrainę jest trasa biegnąca przez Rumunię i Mołdawię dlatego tam też się udaliśmy.

 

Spanie na świeżym powietrzu? Czemu nie? Zobacz więcej zdjęć z wyprawy na Bałkany>>

Podczas podróży okazało się, że Rumunia jest bardzo malowniczym i przyjaznym krajem. Niestety po jej przejechaniu natrafiliśmy na nieprzyjemną sytuację na granicy z Mołdawią. Tym razem problemem okazało się, że sporządzona umowa wynajmu pojazdu była zbyt ogólna dla tamtejszych służb granicznych. Ponownie zawiedzeni ruszyliśmy inną, dłuższą (1200km) trasą biegnącą przez bezpośrednią granicę Rumunii z Ukrainą. Przejechaliśmy przez nią bez problemu natomiast bardzo nieciekawe okazały się tam drogi. Główne z nich nie miały odcinka dłuższego niż 200m, dziury wielkości studzienek i głębokości kilku do kilkunastu centymetrów. Podczas postoju na ciepłym posiłku 50km od granicy, przedyskutowaliśmy dalsze plany wyprawy. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że darujemy sobie wyjazd do Odessy i na Krym, a w zamian jedziemy na Węgry do Budapesztu i nad Balaton wracając przez Bratysławę.

 

 

 

Po dotarciu do Budapesztu wybraliśmy się na spacer zwiedzając zabytki światowego dziedzictwa kultury tj. zamek królewski w Budzie, brzeg Dunaju, aleję Andyrassy'ego wraz z otoczeniem i Plac Bohaterów. Następnie udaliśmy się do Łaźni leczniczych, które są od wieków wykorzystywane przez mieszkańców i przejezdnych.
Kolejnym miejscem na Węgrzech było słynne "Morze Węgierskie" – Balaton. Spędziliśmy tam dwa dni poświęcając je na odpoczynek, kąpiel oraz wspólne śpiewanie przy grillu, a wieczorną porą obserwowaliśmy spadające gwiazdy.
 
Ostatnim etapem naszej wyprawy było zwiedzanie Bratysławy. Zwiedziliśmy Zamek Bratysławski i Stare Miasto, gdzie zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w drogę do Polski.  

Ekipa z Szerokiego Horyzontu

 

Publ. Marta Rajchel

oficjalny sponsor wyprawy:

 

Wyprawę wspierali:

 

- reklama -

1 KOMENTARZ

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj