Strażacy z Polski i Czech, leśnicy, władze samorządowe i przedstawiciele parlamentu w poniedziałkowe przedpołudnie, 26 sierpnia na terenie dawnego pożarzyska upamiętnili ofiary tragicznego pożaru lasów sprzed 21 lat.
Uroczystości upamiętniające dramat z 1992 r. odbyły się w miejscu, gdzie ponad dwie dekady temu śmierć ponieśli dwaj strażacy: mł. kpt. Andrzej Kaczyna z jednostki w Raciborzu oraz dh Andrzej Malinowski, który związany był z OSP w Kłodnicy. Na leśnej polanie pojawili się dziś strażacy z raciborszczyzny oraz funkcjonariusze z komend wojewódzkich: Katowic i Opola. Obecni byli również przedstawiciele rady powiatu, władz Kuźni Raciborskiej, pracownicy Nadleśnictwa Rudy Raciborskie, a także strażacy z Republiki Czeskiej.
Obchody rozpoczął wiceburmistrz Bogusław Wojtanowicz: – Co roku wracają wspomnienia z tamtych lat. Jak sięgam pamięcią – a pracowałem wtedy w fundacji kultury – dowoziliśmy strażakom wodę i posiłki na stadion miejski, gdzie stacjonowały wszystkie wozy bojowe. Nie zapomnę nigdy tych zmęczonych twarzy, często przekrwionych oczu i gigantycznego ruchu. Nie zapomnę również chwil, kiedy dotarł do nas komunikat o śmierci dwóch strażaków. Ta wiadomość wstrząsnęła wtedy wszystkimi. Dziś, stojąc w tym miejscu, należałoby marzyć o jednym: żeby tego typu zdarzenia, kataklizmy omijały nas jak najszerszym kręgiem. A strażakom pozostaje życzyć, by tego typu akcji mieli jak najmniej, zaś wyjeżdżając do pożaru – wracali cali i zdrowi.
– Spotykamy się dziś w niewielkim gronie, acz bardzo reprezentatywnym. Stoimy w miejscu, które jest nie tylko symbolem, ale miejscem, które jest świadectwem dramatu, który miał miejsce 21 lat temu. Jesteśmy dziś tu po to, aby złożyć hołd tzw. pierwszemu szeregowi: strażakom i leśnikom. Strażakom, którzy nie wrócili do domów… Można by mówić wiele o tym, co się wtedy działo. Oby już nigdy takie zdarzenie nas nie dotknęło. Oby leśnicy nie musieli zarywać nocy, a strażacy nie musieli przebywać poza domem całymi tygodniami Oby to miejsce było już tylko miejscem pamięci – powiedział do zgromadzonych poseł Henryk Siedlaczek.
Głos w trakcie uroczystości zabrał również raciborski starosta. – Każdy wyjazd strażaków do akcji jest wielką niewiadom. Rodzi się pytanie: czy uda się wrócić? Żywioł potrafi bowiem zaskoczyć. Takich wypadków, tragedii w których ludzie tracą życie jest dużo, ale niewiele jest przykładów na to, że ich współtowarzysze, koledzy potrafią pamiętać… 21 lat minęło, a my rok w rok pamiętamy… Czy jest to Memoriał w Raciborzu, czy spotkanie tu, w lesie… Nasza działalność świadczy o tym, że pamięć trwa – podkreślił Adam Hajduk.
– Niedopuszczalne by było, gdyby z takich tragedii nie wyciągało się wniosków – tymi słowami do zebranych zwrócił się st. bryg. Jeremi Szczygłowski. – Myślę, że myśmy swój obowiązek spełnili i to, co trzeba było zrobić, zostało wykonane. Gdy się wokół rozejrzymy, to widzimy gigantyczną pracę, którą leśnicy musieli wykonać, żeby te straty materialne odtworzyć. Strażacy zaś – we współpracy z samorządowcami – wykonali potężną pracę, której celem było utworzenie Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. To się dziś sprawdza. Także wyposażenie i wyszkolenie uległo poprawie. To winni byliśmy tym ludziom, którzy zginęli, aby więcej strażacy w takich sytuacjach się nie znaleźli – dodał zastępca komendanta wojewódzkiego PSP w Katowicach.
Chwilę później modlitwę za ofiary dramatu sprzed lat odmówił kapelan strażaków, o. Marceli Dębski, a uczestnicy uroczystości pod krzyżem upamiętniającym pożar lasu złożyli wiązanki kwiatów i zapalili znicze.
Bartosz Kozina