Rodzina i uczniowie wspominali Prof. Aleksandra Orłowskiego

W murach PWSZ odbyło się sympozjum poświęcone prof. Aleksandrowi Orłowskiemu (zdjęcia>>). – Swego czasu całe życie kulturalne Raciborza spoczywało na jego barkach – wspominała ojca Aleksandra Orłowska.

Uczniowie profesora, rodzina, znajomi, a także osoby, które nigdy nie miały okazji Go poznać, spotkały się w murach PWSZ, by powspominać profesora Aleksandra Orłowskiego. – To wydarzenie ma dla nas bardzo ważny wymiar historyczny. W latach, kiedy uczył tutaj prof. Orłowski ja byłem studentem. Teraz chcemy kontynuować to, co było niegdyś tutaj najważniejsze – powitał wszystkich gości rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu, Michał Szepelawy.

- reklama -

Później głos oddano córce Profesora, Aleksandrze Orłowskiej. Aleksander Orłowski w swoim życiu pełnił wiele ról. Był nauczycielem, twórca i propagatorem kultury muzycznej w Raciborzu, wybitnym instrumentalistą, dydaktykiem, wychowawcą, wspaniałym skrzypkiem, żołnierzem kampanii wrześniowej. Jednak większą część swojego życia poświęcił muzyce i to właśnie z nią jest najbardziej kojarzony i to za nią jest doceniany. – Tatuś pasję do muzyki odziedziczył po swoim ojcu. Cała rodzina była muzykalna. Wieczorami siadali i ćwiczyli. Tworzyli taką małą kapelę. Tatuś grał na wielu instrumentach, jednak największą miłością obdarzył skrzypce – mówiła Aleksandra Orłowska. Profesor Orłowski nie miał lekkiego życia. – Brał udział w kampanii wrześniowej. Był patriotą. Wierzył w to, że Polska kiedyś będzie mocniejsza, lepsza. Prowadził tajne nauczania. Dlatego właśnie bardzo często musieliśmy się przeprowadzać. Chociaż wędrówka Orłowskich rozpoczęła się już w 1914 roku, jeszcze kiedy tatuś był dzieckiem – mówi A. Orłowska.

 

Kwartet Raciborski, pierwszy z lewej Prof. A. Orłowski.

 

Żona profesora Orłowskiego także pałała wielką pasją do muzyki. – Rodzice poznali się w chórze. Mama tam śpiewała. Chodziła także na koncerty taty. Kiedyś zapytała go czy nie zagrałby na jej ślubie. On odrzekł, że nie będzie mógł tego uczynić, bo będzie stał obok niej przed ołtarzem. Tak też się stało – wspomina córka Profesora. Rodzina Orłowskich do Raciborza przyjechała w 1947 roku. Dla dzieci Profesora nie było to miejsce, w którym chcieliby pozostać. Miasto było bowiem zrujnowane. Jednak z czasem wszyscy pokochali to miejsce. Profesor rozpoczął nauczać w ówczesnym Studium Nauczycielskim oraz prowadził tutejsze chóry. – Swego czasu całe życie kulturalne Raciborza spoczywało na jego barkach – mówiła. Oprócz tego, że Profesor pałał wielką pasją do muzyki to kochał także motoryzację, jazdę na łyżwach oraz gotowanie. Wszyscy którzy go znali zgodnie przyznają, że był ogromnym kawalarzem. Lubił żartować. Był także wymagający, zarówno wobec swoich uczniów jak i dzieci. Za swoją pracę zawodową i społeczną został uhonorowany najwyższymi odznaczeniami państwowymi: Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Brylantową Odznaką Zjednoczenia Polskich Zespołów Śpiewaczych i Instrumentalnych, Medalem Komisji Edukacji Narodowej. Rada Państwa w 1980 roku nadała mu honorowy tytuł "Zasłużony Nauczyciel Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej".

 

 

 

 

/Paulina Krupińska/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj