– Pojawiła się u mnie w mieszkaniu pani domagająca się okazania rachunków za prąd i usilnie namawiająca mnie na zmianę umowy o dostarczaniu elektryczności na bardziej opłacalnych warunkach – pisze do redakcji czytelnik.
– Pani dość miła, ale natrętna, mocno przyciskała by podpisać umowę. Żadne później, jutro, byle wejść do mieszkania, usiąść, to tylko zajmie 10 minut. Na początku prosi o pokazanie ostatnich rachunków/rocznego rozliczenia. Później stwierdza że może być taniej i zaczyna "wkręcać", cały czas mowa o rachunkach, wielka troska o jego wysokość, dopytywanie się czy wszystkie rachunki płacone na czas, ciągle powtarzane że niższy rachunek, o 2 grosze na kWh, jakieś korzystniejsze oferty zależne od rocznego zużycia (miała jakąś tabelkę, im więcej zużywasz tym taniej wychodzi) – napisał w mailu mieszkaniec Raciborza
Dopiero wtedy okazuje się, że umowa dotyczy przeniesienia opłat za dystrybucje do tej innej firmy niż ta, która dostarcza energię. – Dostaje się wtedy dwie faktury. Jedna za prąd od Taurona, druga za dystrybucję z firmy której pani jest przedstawicielką. Dopiero przy podpisywaniu i żądaniu dowodu i spisania peselu dowiadujesz się (albo i nie, jeśli nie doczytasz) że to inna firma i jaka jest jej nazwa, tak to cały czas jest mowa o Tauronie, energetyce. Po zrezygnowaniu, podarła papiery i w 5 sekund jej nie było, nic po sobie nie zostawiając.
Ponieważ wizyta wzbudziła ciekawość mężczyzny, postanowił poszukać w internecie nieco informacji o firmie (celowo nie podajemy o jaką firmę chodzi). – Z tego co przewija się na różnych forach, w miastach gdzie już działali, wygląda że wszystko generalnie jest legalne. Niemniej nie brakuje skarżących się na ich działanie. Masa ludzi dała się nabrać nie wiedząc co i z kim podpisuje. Przestrzegam zwłaszcza osoby starsze, aby nie dały się "przegadać" – kończy swój list mężczyzna.
Zapytaliśmy o to Joannę Urban, powiatowego rzecznika praw konsumentów. Potwierdza ona, że dotarły już sygnały z powiatu raciborskiego o działalności firmy i jej metodach. Dlatego radzi wszystkim, żeby dokładnie zapoznawali się z wszelkimi dokumentami przed ich podpisaniem. Przypomina także, że od tak zawartej umowy można odstąpić w terminie 10 dni od daty na niej zawartej.
/ps/
A sąsiadka wczoraj z nimi podpisała umowę. I co teraz? Z Radomia firma…
Do 10 dni może wypowiedzieć umowę na pismie i wysłać poleconym listem ze zwrotnym pitwierdzeniem odbioru .Dobrze że o tym napisaliscie.
U mnie tez taka pani była, nie mołam sie dowiedziec z jakiej firmy jest, podziekowałam, skoro nie potrafila powiedziec jaka firme reprezentuje. Takie akcje powinny byc zapowiadane w mediach, aby kazdy mógł sie zaznajomic z oferta a nie na kolanie podpisywac a potem doiiero przychodzi zastanowienie i żal.
Tylko oni nie chcą być zapowiadani w mediach. Oni chcą, żebyś podpisała tę umowę na kolanie…
Na akwizytorów najlepszy rotwajler. Spierdalają aż miło.
pieska ze schroniska. Na ,,takie pańcie,, niepotrzebny rotwailer. Kundelek ze schroniska wystarczy. [b]ps.:[/b] No i te ,,kundelki,, sa mądrzejsze od Was … Naiwnych.
Chodzą. U mnie na Słowackiego też byli. Wystarczy podziękować.
Po terenie dzielnicy OSTRÓG chodziła ta sama ekipa , młody mężczyzna oraz młoda kobieta. Wiem z relacji wielu osób że niestety bardzo dużo osób starszych dało się „wkręcić” o ile tak można powiedzieć. Państwo przedstawiają sie iż są pracownikami „ZAKŁADU ENERGETYCZNEGO” co może sie kojażyć raczej z jednym czyli z firmą T która zaopatruje nas w energię. Dużo bajerowania ale efekt ma być jeden podpisanie umowy na dzień dobry taki przedstwiciel inkasuje 20 zł (informacja z forum pracowników tejże firmy)Kolejne info tym razem wygrzebane z sieci zmienił sie zarząd firmy tej z której są ci młodzi ludzie, ponoć stawiają na „uczciwość” tzn każdy przypadek oszustwa w wykonaniu przedstawicieli „tej” firmy zgłaszany jest do prokuratury. W przypadku gdyby ktoś odebrał to jako próbę oszustwa polecam infolinie „tej” firmy numer dostępny w dokumentach pozostawionych przez przedstawicieli. Tam już jest inny ton miło i grzecznie (rozmowa rejestrowana)W przypadku chęci rezygnacji z umowy którą juz ktoś podpisał 10 dni (liczy sie data stepla pocztowego) wysłać wymówienie które jest w dokumentach. Umowa ulega rozwiązaniu bez konsekwencji, gorzej jak sie ten teremin przekroczy(bardzo duże kary finansowe)
To nie możecie po prostu NIE powiedzieć? Tacy wszyscy mądrzy i odważni w internetach, a jak przychodzi co do czego, to się boją jakijś lali.
Umowy się czyta przed podpisaniem, tyle w temacie. A jak ktoś nie chce dać przeczytać, lub próbuje to uniemożliwić paplaniną, powinna się czerwona lampka zapalić.