Czym żyli mieszkańcy Raciborza w 1907 roku? Co ich zajmowało? Jakie mieli zmartwienia, a z czego się śmiali?
- reklama -
Zima 1907 roku była niezwykle sroga. Nader często zdarzały się przypadki, że dzieci przychodziły do szkół z odmarzniętymi uszami, a niektórzy rodzice, chcąc oszczędzić przykrości swoim pociechom, do szkół ich w ogóle nie posyłali. – Dotychczas istnieje przepis, iż wśród lata z powodu wielkich gorączek wolno dziatwę szkolną zwolnić z nauki. Lecz w zimie podczas tęgich mrozów podobnego przepisu nie ma – pisały Nowiny Raciborskie: Pismo dla ludu polsko-katolickiego w wydaniu z 23 lutego 1907 roku. Dlatego też wyższe władze szkolne miały nakazać przeprowadzenie dochodzenia, ile podobnych wypadków się wydarzyło.
Tęgie mrozy i obfite opady śniegu były tym dokuczliwsze, że w latach poprzednich zimy były niezwykle łagodne. – Zachodziła istotnie obawa, że sporty zimowe, jak: ślizgawka, sanna, lepienie bałwanów itp. staną się czemś nieznanem, o czem tylko starzy ludzie wnukom opowiadają; tak mało mieliśmy śniegów i mrozów w czasie poprzednich zim kilkunastu – czytamy w gazecie. Zima 1907 roku wcześniejsze obawy skutecznie rozwiała.
Prócz tego emocje wśród mieszkańców Raciborza budziły działania policji pruskiej, które rozpędzała wiece polskie i groziła właścicielom lokali, którzy udostępniali je dla Polaków. W tej sprawie na sejmie pruskim interweniował poseł Leon Czarliński. Nadto redakcja Nowiny Raciborskich… przestrzegała Polaków przed działaniami partii centrum, której kandydaci w licznych na Śląsku okręgach ponieśli porażkę w starciu z kandydatami polskimi w ostatnich wyborach. – Cele tej polityki są chyba dostatecznie znane; chodzi o nawrócenie rzekomo "zbłąkanych" polskich owieczek (jak centrowcy uświadomionych Polaków nazywają) do obozu centrowego, a w gruncie rzeczy o powolną germanizacyę polskiego ludu – przestrzegała redakcja swoich Czytelników.
W samym Raciborzu "nareszcie" miało dojść do skutku wybrukowanie ulicy Wierzbowej. – Czas byłby najwyższy, bo możnaby tam sobie nogi połamać, idąc wieczorem, skoro ćma nastąpi – pisały Nowiny… Sprawą miała się zająć na najbliższym posiedzeniu rada miasta.
Tymczasem przedsiębiorcy już myśleli o nadejściu wiosny. Bernard Pitsch (Racibórz, Wielkie Przedmieście 24) polecał rolnikom sól chilijską na pola, a Wilhelm Kroczek (Racibórz, Rynek 13) ogłaszał się z ofertą ubrań sposobnych do przyjęcia pierwszej Komunii św. Na rynku pracy wzięcie mieli przyszli piekarze. Uczniów chętnych wyuczenia się zawodu chcieli przyjąć mistrzowie piekarstwa z Pietrowic Wielkich (Rudolf Mutke), Leśnicy (Rudolf Blokesch) i Raciborza (Franciszek Sławik).
Na koniec kawał z dawnych lat: – Biedak biorąc lekarstwo pyta, jak często ma zażywać? – Trzy razy dziennie, po każdem jedzeniu – była odpowiedź. Na to biedak: Kiedy ja jem tylko raz na dzień i to nie zawsze.
"Nowiny Raciborskie. Pismo poświęcone Ludowi" (później również "Nowiny Raciborskie. Pismo dla Ludu polsko-katolickiego" – tytuł prasowy, który pojawił się w Raciborzu w roku 1889. Pismo powstało z inicjatywy Józefa Rostka. Jego wydawcą i pierwszy redaktorem naczelnym był Jan Karol Maćkowski. Gazeta szybko zdobyła sporą popularność – już w 1894 roku jej nakład sięgnął 5 tys. egzemplarzy. Po plebiscycie, kiedy Racibórz pozostał w Niemczech, zaniechano jej wydawania.
slabo z tym poczuciem humoru mieli:D
Ale dowcip – jak dla tępaków. Na jego przykładzie widać poziom intelektualny w tamtych czasach.
Na przykładzie Twojego komentarza widać poziom intelektualny dzisiejszych czasów… Racibórz z początku wieku kontra Racibórz dzisiaj 10:0!