Cmentarne potyczki z historią

Dla wielu osób pomniki krasnoarmijnych generałów, którzy wsławili się także rozstrzeliwaniem akowców, mają wymiar siarczystego policzka.

Jeszcze nie minęły echa dyskusji o zachowaniu wielu osób na pogrzebie generała Jaruzelskiego. W Raciborzu mamy swoją dyskusję i swój incydent. Zniszczono marmurowe tablice upamiętniające śmierć 292 żołnierzy poległych w trakcie walk z Niemcami. Swój protest wystosowało rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Na tablicach widniały napisy informujące o roli Armii Czerwonej w "wyzwalaniu" miasta. Dla wielu Raciborzan właśnie to "wyzwalanie" stanowi punkt obrazu. Dla wielu, komunistyczna władza, która zawitała do miasta w 1945 roku, bynajmniej nie była przyjmowana z otwartymi rękoma. Wielu cierpiało z rąk radzieckich gwałt, poniżenie i niesprawiedliwości. Głos w dyskusji zabrał również prezydent Raciborza Mirosław Lenk, który jednoznacznie potępił akt wandalizmu, ale podkreślił, że nie można zafałszowywać historii i łamać prawa. Przypomnijmy – kodeks karny zabrania propagowania treści komunistycznych. W specjalnym oświadczeniu prezydent podniósł, że jest zdecydowanie przeciwny jakimkolwiek dewastacjom. Każdemu żołnierzowi, który padł w boju należy się szacunek. Ale obecność symboli totalitarnych reżimów w przestrzeni publicznej i fałszowanie historii jest niedopuszczalna.

- reklama -

 

W wydanym oświadczeniu prezydent Lenk podkreślił – dewastacja w żaden sposób nie ułatwi remontu pomnika, ani zmian treści napisów. Niezależnie od konieczności usunięcia symboli stalinowskich z cmentarza żołnierzy Armii Czerwonej wyrażam ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji.  

 

Monumenty na cmentarzach poległych żołnierzy armii czerwonej pół wieku po
zakończeniu II Wojny Światowej w dalszym ciągu budzą kontrowersje.
 
Również w Lubomi jest cmentarz żołnierzy
radzieckich, którzy polegli w walce z faszystami.

 

Rzeczą bezsporną jest, że wszelkie dewastacje miejsc uznanych za sacrum, miejsc które identyfikowane są jako miejsce pochówku są niedopuszczalne. Akty wandalizmu na cmentarzach są obrzydliwe i zasługujące na najgłębszą pogardę. "Bohaterzy", którzy ich dokonują zresztą swoją "odwagę" ukrywają najczęściej pod płaszczem nocy. Ci "męczennicy" rzadko kiedy chcą ponieść konsekwencje swojego "heroizmu". Zwykle są to "nieznani sprawcy". Jednak pobudki, którymi część społeczeństwa usprawiedliwia akty wandalizmu często mogą być słuszne. W Polsce symbole takie jak gwiazdy Armii Czerwonej, sierpy i młoty budzą u wielu osób odruch buntu i sprzeciwu. Dla wielu osób pomniki krasnoarmijnych generałów, którzy wsławili się także rozstrzeliwaniem akowców, mają wymiar siarczystego policzka. Dla wielu monumenty sławiące armię czerwoną są jednocześnie bolesnym przypomnieniem o zsyłkach, katowniach, zbiorowych mogiłach.

Z drugiej strony żołnierz radziecki nie ginął w boju, ponieważ taki sobie wyśnił los. Dla wielu tych chłopaków znad Wołgi, Dniepru, ze stepów Ukrainy, z wysokiego Kaukazu motywacją do marszu na Berlin był rozkaz. Wielu straciło na okrutnym wschodzie całe rodziny i ich jedynym marzeniem było pomścić śmierć bliskich. Jednocześnie dla wielu Polaków wojska radzieckie naprawdę stanowiły wyzwolenie spod faszystowskiego jarzma. Trudno podejrzewać krańcowo wycieńczonych więźniów obozu koncentracyjnego w Auschwitz Birkenau, o to by traktowali 472 pułk piechoty 100 Lwowskiej Dywizji inaczej niż ja w dalszym ciągu ko wyzwolicieli. Zwłaszcza, że dowódca pułku ppułk. Siemen Lwowicz Biesprozwannyj padł w czasie boju. Historia naszego kraju w XX stuleciu. Co więcej nakłada się na te spojrzenia gordyjski węzeł relacji polsko – niemiecko-rosyjskich. Węzeł, który strasznie trudno rozsupłać, by nikogo nie urazić, by nie pominąć czyjejś racji. Jedno jest pewne.  Problem ten jest o tyle istotny, że cała Polska usiana jest cmentarzami, na których leży radziecki żołnierz. Obliczenia z lat 60. wskazują, że Rosjanie zostawili w Polsce ponad pół miliona żołnierza. Drogą do wyrażenia swoich poglądów na historię na pewno nie jest dewastacja cmentarzy.

Leszek Iwulski

 

 

Artykuł zaczerpnięto z GazetaInformator.pl nr 163 / czerwiec 2014

 

Czytaj pełne wydanie>>

- reklama -

3 KOMENTARZE

  1. Symbole stalinowskie na cmentarnych tablicach z czasów stalinowskich trudno nazwać propagowaniem komunistycznych symboli. Cmentarz pochodzi z tamtych czasów i symbol także pochodzi z tamtych czasów – jest więc symbolem historycznym a nie propagandowym. Gdyby tak nie było musielibyśmy usunąć wszelkie swastyki i sierpy także z podręczników historii.
    Zmiana tekstu na cmentarnych tablicach nie wymaże przecież z historii słów, które tam widniały przez bez mała 70 lat.

  2. Takie symbole mają wymiar policzka nie tylko dla tych, co walczyli. Dla nas, zwykłych Polaków także. Zwłaszcza w obliczu obecnego zagrożenia ze strony Rosji!

  3. Pytanie: co się robi z pomnikami naszych dziadków? Ja widziałem na jeruzalem. nie opłacone ładuje się na wywrotkę i wywozi niewiem gdzie ale domyślam się że trafią do wyrównania jakiegoś terenu typu „kupię ziemię” . SZACUN dla administratora cmentarza w KIETRZU który odkłada tablice nagrobne opierając o płot i pozostawiając pamięć byłym mieszkańcom.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj