Śmietanka arystokratyczna, polityczna, samorządowa i kulturalna miasta zebrała się przy pomniku poety z okazji 20 lecia odsłonięcia pomnika.
Już 20 lat stoi replika pomnika Josepha v. Eichendorffa na Młyńskiej. Z tej okazji pojawiła się inicjatywa uczczenia rocznicy zaistnienia sławetnej rzeźby w Raciborzu. Oprócz władz miasta, powiatu, instytucji kulturalnych, Towarzystwa Społeczno – Kulturalnego Niemców Województwa Śląskiego, pojawili się także goście specjalni. Wśród nich raciborski książę rodem z Niemiec Wiktor V oraz pani konsul Republiki Federalnej Niemiec z Opola Sabine Haake. Nic dziwnego, jeśli na ceremonii pogrzebu ojca jaśnie księcia jak się zdaje Raciborzanie w drugim rzędzie stali, tuż za rodziną. Trzecim rzędem musiała się zadowolić podobno żelazna kanclerz frau Merkel. Takie znajomości wypada pielęgnować.
Według Księcia Wiktora V dzisiaj ziszcza się sen poety – znikają granice, Europa się jednoczy.
Zebrani oficjele (wśród nich prezydent Mirosław Lenk, starosta Adam Hajduk oraz poseł Henryk Siedlaczek) przypominali dokonania poety, jego rolę dla niemieckiej literatury, miejsce w panteonie europejskich romantyków). Podnoszono również wielokulturowe aspekty twórczości Josepha v. Eichendorffa, który oprócz pięknej niemczyzny władał również przynajmniej komunikatywnie i naszym językiem.
Prezydent Mirosław Lenk podkreślił, że dzieło Eichendorffa jest de facto niczym innym, jak pieśnią tolerancji, poszanowania odrębności, ale i koniecznością pamięci. Stąd książę Wiktor zgrabnie połączył figurę poety – wędrowca z Łubowic z konceptem zjednoczonej Europy i wspomniał, że owe znikające granice w jakiejś mierze były antycypowane przez Eichendorffa. Spotkanie kultur jest zresztą symptomatyczne. Oto niemiecki poeta spotyka poetę polskiego, który urodził się na Litwie. Oto spotykają się na ulicy wieszcza na Śląsku, tu gdzie czeskie miesza się z niemieckim, przetykane jest żydowskim i ukraińskim, rosyjskim, a wszystko to tonie w polskim. Pomnik Josepha Eichendorffa na ulicy Mickiewicza…
Leszek Iwulski
Wygląda na to, ze Lenk nie czytał nic Eichendorffa