Marysia za pomocą wyobraźni koloruje rzeczywistość… na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino!
O udziale w 32. Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! oraz tworzeniu animacji rozmawialiśmy z Marysią Banout, uczennicą Gimnazjum w Pszowie.
Redakcja: Udział w międzynarodowym, prestiżowym festiwalu to wielkie wyróżnienie. Co stanowiło dla Ciebie największą atrakcję?
Marysia Banout: To było dla mnie świetnie przeżycie. Bardzo mi się podobało na festiwalu. Nie miałam za bardzo okazji, żeby porozmawiać z reżyserami, bo albo ich tam nie było, albo nie mieli czasu na rozmowę. Po prezentacji filmu można było zadawać pytanie, ale wybierano jedynie kilka osób, które miały tę możliwość. W spotkaniu pojawiło się wielu utalentowanych ludzi i dzięki temu festiwalowi utwierdziłam się w przekonaniu o tym, co chcę robić dalej.
Gdybyś miała możliwość zadania pytania, to komu chciałabyś je zadać i jak ono by brzmiało?
Zdecydowanie reżyserowi „X+Y”, ponieważ jego film wywarł na mnie ogromne wrażenie i chciałabym go zapytać o sposób tworzenia efektów świetlnych, ponieważ były one naprawdę imponujące.
Festiwal Ale Kino! to podróż przez wszystkie szerokości geograficzne i gatunki filmowe. Czy Twoje gusta są sprofilowane pod względem formy lub konkretnej kultury, w której tworzone są poszczególne dzieła kinematografii?
Szukam ogólnie wielu oryginalnych, ciekawych rzeczy, w których kładzie się nacisk na użycie wyobraźni. Poniekąd ukierunkowuję się na komedię i fantasy itd. Jako że jestem w połowie Syryjką, interesuje mnie kultura arabska, ale otwieram się także na wszystkie inne. Poznawanie ich to miłe doświadczenie.
W autoprezentacji wspomniałaś, że pierwszy serial nakręciłaś w wieku siedmiu lat. Co się urodziło w głowie pierwszoklasistki?
To był serial pt. „Habakuk i przyjaciele”. Występowały w nim zabawki mojej siostry. Jak sam tytuł wskazuje były to przygody Habakuka, czyli pluszowej owieczki i jego przyjaciół żyjących w Krainie Zwariowanych Zwierząt. Z tego co pamiętam nakręciłam 16 odcinków, z czego każdy miał minimum godzinę. Każdy odcinek zawierał trzy historyjki. Cały film składał się z różnych krzyków i niezrozumiałych dla przeciętnego odbiorcy słów.
Główna ścieżka Twojej twórczości to jednak animacja. Jak nauczyłaś się tych wszystkich rzeczy… rysunku, ale też głównie montażu, który nie jest łatwy?
Zaczęłam się interesować animacją i sukcesywnie się jej uczyłam. Gdy chciałam dowiedzieć się czegoś nowego, w Internecie szukałam tutoriali, itp., ale generalnie jestem samoukiem. Jeśli chodzi o montaż, to nie jestem jego fanką, ponieważ to tam zawsze wychodzi coś, co ma nie wyjść. Z drugiej strony to właśnie dzięki montażowi można uzyskać wiele ciekawych efektów.
Idziesz po śladach Tomasza Bagińskiego, który także jest animatorem samoukiem. Swoją drogą to jeden z Twoich autorytetów. Za co głównie go cenisz?
Zdecydowanie za technikę samego wykonania. Poza tym za chęć, ponieważ sam tworzył te wszystkie modele, rysował, projektował świat, który oglądamy w jego animacjach.
Jak wygląda proces tworzenia takiej animacji? Ile czasu to on pochłania?
Najpierw muszę mieć wenę. Następnie tworzę tzw. storyboard albo coś w rodzaju komiksu. Później przychodzi czas na napisanie scenariusza, choć czasami mi się nie chce i opieram się wyłącznie na storyboardzie. Jeżeli nie ma gotowych modeli, to muszę je narysować. Wszystkie części ciała rysuje się osobno, więc zajmuje mi to parę dni. Ostatnio nawet tło tworzę sama. Dalsza praca opiera się na nakładaniu i modyfikacji poszczególnych części obrazu. Następnie montaż. Muzyka, dialogi i animacja muszą ze sobą grać, dlatego zajmuje to najwięcej czasu.
Zwykle każdy film jest o czym innym. Miałam w planie stworzyć konkretne postacie, którymi głównie bym animowała, ale mimo wszystko to będą różne historie, w różnych klimatach.
Do jakiego rodzaju odbiorców skierowane są Twoje animacje?
Myślę, że trafiają głównie do osób w moim wieku, czasami również do starszych. Może historie przedstawione w moich animacjach nie wciągną dorosłych aż w takim stopniu jak młodzież, ale im też mogą się spodobać.
Sztuka w każdej postaci nastawiona jest na interakcje z odbiorcą i jego wrażenia. Z jakimi opiniami na temat swojej twórczości spotykasz się w tej internetowej przestrzeni?
Głownie spotykałam się z pozytywnymi opiniami internautów. Bardzo rzadko pojawiają się głosy, że się komuś nie podoba. Jestem na Youtubie trzy lata, jednak dopiero teraz zaczynam być znana i liczniejsze są opinie odbiorców. To dlatego, że reprezentuję coraz wyższy poziom.
Opiekunka naszej festiwalowej grupy jurorskiej udzieliła mi wskazówek, na jakiego rodzaju warsztaty mogę się zapisać, w których festiwalach mogę wziąć udział, by mnie zauważono. Zamierzam się rozwijać i kontynuować swoją karierę na Youtubie.
Nad czym aktualnie pracujesz?
Nad kreskówką poruszającą temat uczuć nastolatków. Na chwilę obecną nie będę zdradzać szczegółów. Zainteresowani zobaczą już niedługo na moim kanale.
Komentarz Rafała Pawłowskiego:
Decyzja Marysi o przystąpieniu do konkursu umożliwiającego zasiadanie w jury dziecięcym 32. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! przyszła szybko i niespodziewanie. Już we wrześniu zainteresowała się warsztatami filmowymi, które prowadzimy razem z panią Katarzyną Hawel. Podczas wyjazdu na seans filmowy w ramach festiwalu Wędrujące Ale Kino! do Rydułtowskiego Centrum Kultury, młodzież otrzymała ulotki informacyjne o konkursie na członków jury. Marysia już następnego dnia miała przygotowany storyboard. Jej autoprezentacja została wykonana dość skomplikowanymi technikami, ale moja pomoc ograniczała się tylko do teoretycznych porad przy montażu. Sukces naszej uczennicy jest tym większy, że na sześciu członków dziecięcego jury, 3 osoby były z samego Poznania. Marysia znalazła się wśród pozostałej trójki z całej Polski. Jej osiągnięcie to przełom w działalności szkolnego koła filmowego.
/Ania Zganiacz/
Nie dość, że młoda, to i zdolna i to w dziedzinie typowo męskiej! Wow!