Ok. 70 tys. zł wynosi koszt mobilnej stacji pomiaru zanieczyszczenia powietrza. Prezydent byłby skłonny wyłożyć połowę tej kwoty. Problem w tym, iż wyniki badań na niewiele mogą się przydać.
Jakie mamy powietrze, każdy – zwłaszcza w sezonie grzewczym – widzi. W Raciborzu nie prowadzi się jednak pomiarów stanów jego zanieczyszczeń, najbliższe stacje pomiarowe znajdują się w Rybniku i w Wodzisławiu. Wyniki z nich napływające nie są do końca miarodajne dla Raciborza, stąd radni RSS NaM Dawid Wacławczyk (w powiecie) i Zuzanna Tomaszewska (w mieście) zwrócili się do władz z propozycją zakupu mobilnej stacji pomiarowej która przemieszczałaby się po całym powiecie i kontrolowała to czym oddychamy. Może to m.in. pomóc zrewidować skuteczność polityki walki z niską emisją.
Na urządzenie takie, w zależności od wyposażenia, trzeba byłoby wyłożyć nawet 70 tys. zł. Starosta nie wykluczył partycypacji, o ile dołożą się okoliczne gminy. Prezydent również jest skłonny pokryć część kwoty, jeśli to samo zrobi powiat. W czym więc problem?
Jak tłumaczy Zdzisława Sośnierz, szefowa ekologii w magistracie, zanotowane przez takie urządzenie pomiary nie dadzą się porównywać z osiąganymi na stacjonarnych stacjach pomiarowych i nie są przez to w pełni przydatne. Prezydent zadeklarował wsparcie dla zakupu, wpierw chce jednak przekonać się czy rzeczywiście może ono być pomocne. Pani naczelnik dość sceptycznie oceniła pożytek z jego posiadania.
/ps/