Wypadki drogowe, pożary poszycia lasu, wypalane trawy, pożary śmietników- z tym wszystkim od piątku musieli borykać się strażacy z Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej.
Straż Pożarna w Raciborzu miała bardzo pracowity weekend. Strażacy przez 3 dni zajmowali się gaszeniem śmietników, wypalanych traw, usuwaniem plam powstałych po rozlaniu substancji ropopochodnych, pomocy osobie, która dachowała samochodem. W dniu 10 kwietnia około 13.00 straż gasiła pożar śmietnika na Ogrodowej. Kilka godzin później podobny pożar wybuchł na Wileńskiej. W dniu 11 kwietnia wybuchł pożar śmietnika na ul. Ludwika oraz na ulicy Odpoczynkowej. W Nędzy strażacy dwukrotnie ruszali, by ugasić wypalane trawy na ulicy Słonecznej. W dniu 12 kwietnia trawa palił się również w Turzu. W tym samym dniu straż pożarna interweniowała przy dużym pożarze poszycia leśnego w Szymocicach. Paliły się 3 ary lasu, a do gaszenia skierowano 2 zastępy Państwowej Straży Pożarnej i 5 zastępów Ochotniczej Straży Pożarnej. Strażacy borykali się również z wypadkami samochodowymi.
W dniu 10 kwietnia w Pietraszynie dachowała skoda felicia. Za kierownicą siedziała kobieta, która wiozła dwie dziewczynki. Do akcji skierowano 2 zespoły ratownictwa medycznego, 2 zastępy gaśnicze, wóz operacyjny oraz 2 zastępy ratownictwa. Całe szczęście kierująca pojazdem była w stanie o własnych siłach opuścić samochód, a dziewczynki były prawidłowo przypięte do pasów, więc nie odniosły obrażeń. Szkody w tym przypadku oszacowano na ok. 3 tys. zł. W dniu 11 kwietnia w Rudach do interwencji została zmuszona Ochotnicza Straż Pożarna, która musiała usunąć plamę z rozlanej substancji ropopochodnej.
Strażacy w ciągu minionego weekendu musieli interweniować przy bardzo różnych wypadkach – gasili śmietniki, usuwali plamy ropy, pomagali przy wydobyciu osób uwięzionych w samochodzie który dachował w Pietraszynie.
Funkcjonariusze straży mieli na głowie również fałszywe alarmy. W obu przypadkach alarmy te nie były pochodną ludzkiej złośliwości. W dniu 12 kwietnia straż została zadysponowana do alarmu na ulicy Eichendorffa. Na miejscu okazało się, że zawiodła technika i czujnik zadziałał pod wpływem czynnika zewnętrznego, który jednak nie był zwiastunem pożaru. Do podobnego zdarzenia doszło na ulicy Mysłowickiej, gdzie mieszkaniec zawiadomił straż o możliwości pożaru. Na miejscu okazało się jednak, że to co zidentyfikował jako dym, w istocie było pyłem. Kapitan Roland Kotula z PSP Racibórz powiedział nam jednak:- był to fałszywy alarm w dobrej wierze. Należy się cieszyć, że ludzie reagują, gdy podejrzewają, że komuś grozi niebezpieczeństwo i ten rodzaj alarmów przyjmujemy ze spokojem. W dniu 12 kwietnia strażacy byli zmuszeni do interwencji na ulicy Reymonta. W tym przypadku chodziło o pożar samochodu typu honda accord, w którym zapaliła się komora silnika. Prawdopodobnie przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej. Do gaszenia skierowano 1 zastęp PSP. O godzinie 21.24 na ulicy Nowotki w Kuźni Raciborskiej do gaszenia lampy ulicznej. W akcji uczestniczył 1 zastęp OSP.
W dniu 13 kwietnia w późnych godzinach nocnych (po pierwszej w nocy) zapalił się składzik tuż obok budynków gospodarczych w miejscowości Ciechowice. Do gaszenia skierowano aż 2 zastępy Państwowej Straży Pożarnej z autodrabiną oraz 7 zastępów OSP. Straty wyniosły ok. 3 tys. zł, ale całe szczęście pożar nie rozprzestrzenił się na inne budynki, chociaż jęzory ognia zaczęły już lizać pobliskie obiekty.
/l/