Prezydent nie odmawia radnym prawa do interpelacji. Nie podoba mu się jednak zgłaszanie na sesji każdej, nawet najmniejszej, dziury w chodniku. Jak twierdzi, grozi to paraliżem pracy urzędu.
Sesje rady miasta w poprzednich miesiącach trwały do godziny 21.00 i 22.00 (sesja tradycyjnie rozpoczyna się o godz. 14.00). Duży wpływ miały na to interpelacje radnych – w nowej kadencji tradycją jest już, iż w tym punkcie pracy rady niemal każdy ma coś do powiedzenia. Sprawy istotne, mniej istotne, czy wręcz banalne – większość radnych wykorzystuje sesję jako okazję do przekazania ich prezydentowi.
Nie inaczej było i podczas sesji kwietniowej. Gdy swoje kwestie wygłaszał radny Sokolik (m.in. dziura w chodniku przy przedszkolu czy przycinka topoli), prezydent stracił cierpliwość i zwrócił się do radnych o inny sposób rozwiązywania tego typu spraw. – Są rzeczy ważne, warte zgłoszenia na sesji i dyskusji, ale państwo zgłaszają na sesji tyle spraw, że nie ma szansy zapamiętać. A wystarczy na bieżąco poprosić o interwencję w urzędzie i sprawa będzie w miarę możliwości załatwiona – mówił.
Choć uwaga prezydenta miała charakter ogólny, Sokolik poczuł się najwyraźniej adresatem i wykrzyczał "to dlaczego tu jesteśmy panie prezydencie?". Dodatkowo ironicznie przeprosił za zabranie głosu. Wtórował mu radny Mandrysz, wtrącając uwagę o "sejmie niemym". Obydwaj panowie nie uznali za stosowne zaczekać na odpowiedzi na swoje interpelacje i w przerwie zarządzonej przez przewodniczącego rady opuścili obrady. Tak samo uczynili radni opozycji.
Po przerwie prezydent wytłumaczył jak paraliżująco wpływają na pracę jego urzędników tego typu zgłoszenia. Zamiast zajmować się swoją codzienną bieżącą pracą, muszą przyjąć każde, opracować odpowiedź na piśmie, skierować ją do zatwierdzenia naczelnika wydziału, następnie do podpisu prezydenta. Cała ta procedura zabiera czas. A przecież wystarczy, iż radny z problemem dającym się rozwiązać na bieżąco po prostu zadzwoni do urzędu nie czekając na sesję, i cała sprawa da się rozwiązać od ręki, bez angażowania biurokratycznej maszyny. Dotyczy to zwłaszcza wydziału dróg i wydziału komunikacji.
Podczas przedostatniej sesji radni złożyli 170 interpelacji. Tyle, ile w poprzedniej kadencji przez cały rok. – Nie odbieram radnym prawa do interpelowania. Chciałbym tylko, aby bardziej ważyli sprawy z którymi zwracają się do urzędu – podsumował Lenk.
———————————————–
definicja interpelacji:
Interpelacja radnego – przysługujący na mocy statutu danej jednostki samorządu terytorialnego indywidualny środek kontrolno-interwencyjny, za pomocą którego radny może domagać się od organu wykonawczego podjęcia określonych działań w sprawach jednostki samorządu terytorialnego, w tym w szczególności – udzielenia informacji na interesujący go temat, który jej dotyczy.
—————————————————
/ps/
I tu Prezydent ma absolutną rację. Ta nowa Rada przyjeła zasadę ścigania się w rankingu Nowin Raciborskich, który z nich pozbiera interpelacjii. Panowie radni myślicie, że społeczeństwo to durnie nie liczy się ilość ale jakoś. OJ teraz widzimy, że naszegłosowania były błędę ja osobiście, żałuję starą radę.
a co pinokio myslal ze sprzedal NowCKA A OPOZYCJA DA MU SPOKOJ .bIEDNY WYSTRASZONY. SAM KOMFABULUJE . ZMIENIA FAKTY W ZALEZNOSCI DO KOGO MOWI, NIEWAZNE CO BYLE BYLO I MYSLI ZE LUDZIE MU UWIERZA. cHCIAL ZADZIC SPRREDAJE SWOICH I CORAZ BARDZIEJ BEDZIE ZBIERAL CIEGI.TO NIE TEN KONKURS.POSLUCHAJ DRWNIAKU CO SIE MOWI NA MIESCIE. GLOS TRABKI NIESIE POLOWANIE CZAS ZACZAC. TO NIE CI MYSLIWIE
do WODA – cofnij się do podstawówki i najpierw naucz się podstaw języka polskiego a potem wypowiadaj się publicznie niedouczony prostaku