– Zrobię wszystko co możliwe, aby krwiodawstwo pozostało w Raciborzu – zapewnił na sesji prezydent Lenk. Ma kilka mocnych argumentów, którymi będzie chciał przekonać ministerstwo.
Przyszłość RCKiK wisi na włosku. Wobec kilkumilionowego zadłużenia powstałego głównie przy budowie nowej siedziby centrum pojawiła się koncepcja, w myśl której krwiodawstwo przejmie jednostka w Katowicach. Ministerstwo nie podjęło jeszcze decyzji, ale lokalne władze zamierzają bronić jednej z nielicznych już pozostałych w Raciborzu instytucji wyróżniających miasto na tle sąsiadów.
W trakcie czerwcowej sesji (24 VI) prezydent Mirosław Lenk przyobiecał radnym, iż zrobi co tylko możliwe w obronie RCKiK. Nie wystarczą działania na 100%, jeśli będzie trzeba jest gotów zrobić dużo więcej. – Jestem przekonany, że sprawa jest do uratowania, i że nie opłacają się przenosiny do Katowic – zapowiedział nazywając plany ministerstwa "pochopną decyzją".
Na czym opiera swój optymizm? Jest przynajmniej kilka przesłanek. Ministerstwa Zdrowia nie stać na likwidację jednostki, w którą zainwestowano taką sumę. Skoro powstała tak rozbudowana "fabryka krwi i osocza", bardziej opłacalne będzie przejęcie przez ministra zobowiązań i ich spłata niż takie marnotrawienie potencjału sprzętowego i ludzkiego . W Polsce działa 20 podobny centrów – po jednym w każdym województwie + 3 dodatkowe, tak jak w Raciborzu poza centralą wojewódzką. W przypadku tak zaludnionego województwa jak śląskie, krwiodawstwo w Raciborzu będzie korzyścią dla całego regionu. To kolejny argument, który chce przedstawić ministrowi. Wycofanie siedziby z Raciborza może zniechęcić dawców z terenu, na którym tradycje honorowego oddawania krwi są "ogromne i nieporównywalne z innymi".
Lenk zapowiada, że w ostateczności zwróci się do prof. Mariana Zembali. Nowy minister zdrowia to człowiek związany ze Śląskiem, a także kardiochirurg, mający świadomość jak ważną rolę w medycynie odgrywa krew i jej pozyskiwanie. Czy to jednak wystarczy? Radny Jan Wiecha (mąż Marii Wiechy, poprzedniej szefowej RCKiK obwinianej za doprowadzenie centrum do obecnego stanu) przestrzega, że Katowice od dawna patrzą na Racibórz chciwym okiem i wykorzystują każdą okazję do wchłonięcia raciborskiego centrum.
/ps/