Poseł postanowił wytłumaczyć się z najgłupszej interpelacji w historii sejmu, jak wystąpienie w sprawie "Gwiezdnych Wojen" nazwały niektóre media. – Poważni dziennikarze uznali ją za bardzo ważną – wyjaśnia.
Oświadczenie złożone przez posła Henryka Siedlaczka na ostatnim posiedzeniu sejmu (25 września):
Przez kilka dni byłem w centrum uwagi polskich mediów, ponieważ z trybuny sejmowej zapytałem, dlaczego premiera kolejnej części sagi „Gwiezdne wojny” ma być tylko w Polsce 25 grudnia, choć wszędzie zaplanowano ją tydzień wcześniej. Poważni dziennikarze uznali tę interpelację za bardzo ważną. Byli jednak tacy, którzy zaczęli szukać skandalu. Ponoć największym skandalem miało być to, że poseł interweniuje w sprawie czegoś, co jest zjawiskiem kultury masowej. A w jakich sprawach ma interweniować, jak nie w sprawach masowych?
„Gwiezdne wojny” są sagą popularną wśród sześćdziesięciolatków i dwudziestolatków. Sam pamiętam plakat, który wisiał w moim pokoju. Zdobyłem go za koszmarną sumę. Do dziś, gdy jestem w szampańskim nastroju, żegnam się z najbliższymi przyjaciółmi pożegnaniem z kosmicznej sagi: „Niech moc będzie z tobą”. Nawet w poważnych debatach wielu polityków używa określenia, że ktoś jest po dobrej albo złej stronie mocy. Zakładam, że niektórzy nawet nie wiedzą, że „mówią »Gwiezdnymi wojnami«”. Nie muszą wiedzieć.
Dla mnie to bardzo ważne zjawisko kultury masowej i nie należy go na siłę zderzać z wielkim świętem, jakim jest dzień Bożego Narodzenia. To dzień, w którym cieszymy się z radosnej nowiny w rodzinnym gronie. Można pogodzić rozrywkę z tradycją. Po co „Gwiezdne wojny” miałyby odciągać od świątecznego stołu albo świąteczny stół miałby odgradzać od „Gwiezdnych wojen”? Mam wielką satysfakcję, że udało się zapobiec niepotrzebnym niezręcznościom, bo dystrybutor obiecał, że premiera w Polsce będzie w takim samym terminie jak wszędzie. Małe zwycięstwo, a cieszy. Tym bardziej że do tego wystąpienia skłoniły mnie głosy moich wyborców zdziwionych takim poślizgiem.
Czasem dziennikarze wyzłośliwiali się nad fanami „Gwiezdnych wojen”, m.in. moimi wyborcami. Nie można rechotać z ludzi, którzy świetnie się bawią w czasie dobrze zrobionego filmu. Nie można rechotać ze zjawisk kultury masowej, bo to tak, jakbyście rechotali z każdego, kto za jakiś czas pójdzie do urny wyborczej – tłumaczyłem wielu dziennikarzom. O dziwo, większość zrozumiała, że mam rację. W byciu posłem najważniejsza jest identyfikacja ze swoimi wyborcami. Nigdy nie wstydziłem się występować w sprawach górnictwa. Domagałem się, aby władza centralna pomagała rozwiązywać problemy lokalne. Często rechotali ze mnie ci parlamentarzyści, którzy sprawując mandat, uważali, że są wybrani po to, aby zajmować się wyłącznie sprawami wielkimi. Ja zajmowałem się zawsze sprawami ludzi. Na każdym spotkaniu z wyborcami mówiłem: jestem zawsze z wami. Mam głęboko zapuszczone korzenie, bo moi przodkowie z dziada pradziada są stąd, z Marklowic i okolic.
Tutejsi z dziada pradziada najlepiej rozumieją mieszkańców. Nie potrzebujemy mądrości spadochroniarzy. Wystarczy nam nasza. Z tej mądrości wynika m.in. przywiązanie do tradycji, solidnej roboty i do górnictwa. Zawsze byłem posłem spraw zwykłych ludzi, bo najlepiej czuję się wśród swoich sąsiadów. Jestem z wami w sprawach wielkich i małych. W tej kadencji wśród m.in. 218 interpelacji, wielu zapytań i prawie 90 oświadczeń mojego autorstwa są wyłącznie tematy
istotne dla społeczności z mojego okręgu wyborczego. Dobrze być zawsze z wami i z daleka od napuszonego blichtru.
/ps/
—————————————————–
zobacz także:
H. Siedlaczek & Gwiezdne Wojny. "Poseł PO odleciał"
– Pod koniec kadencji u niektórych posłów ewidentnie widać Przebudzenie Mocy. Mroczne widmo braku reelekcji dostrzegł Henryk Siedlaczek z PO i postanowił wzniecić rebelię – tak o interpelacji posła pisze Newsweek.
[img]https://pbs.twimg.com/media/CRM1Ur9U8AAZGGk.jpg:large[/img]