Nowy budynek na rynku powoduje, iż nawet na imieninach trzeba tłumaczyć czemu pozwolono na jego wybudowanie. Krewni i znajomi odpowiedzialnością równo obarczają radnych. Dlatego M. Rapnicki pyta: Kto na to zezwolił?
Marek Rapnicki podczas posiedzenia komisji oświaty wrócił do tematu, który już podczas kwietniowej sesji wzbudził wiele kontrowersji. Tym razem wykorzystał obecność Joanny Ciałowicz-Muszały (odpowiedzialna za miejskie zabytki), by dowiedzieć się, czy miejskie służby miały wpływ na zabudowę rynku w kierunku Odrzańskiej.
Radny nie ma pretensji do inwestora, gdyż ten dopilnował aby wszystko było zgodne z planem zagospodarowania. Miejscowe plany dopuszczały taką inwestycję, która jakby nie wyglądała – spełnia wszystkie formalne warunki.
O co natomiast miał żal, to kto ostatecznie decydował o pozwoleniu. Nikt z miasta. Decyzje zapadły na poziomie wojewódzkim. Decydowała komisja (rada) z dr. Owczarkiem w składzie (były wojewódzki konserwator zabytków, bardzo przychylny Raciborzowi, jak twierdzi prezydent).
– Co ta rada piła podczas obrad? – dziwił się Rapnicki, pytając czy Joanna Ciałowicz-Muszała była jej członkiem i miała wpływ na decyzję. Ta zaprzeczyła.
Co by nie myśleć (90% mieszkańców wg Rapnickiego obiekt się nie podoba), budynek ten tam powstał i będzie. Co by nie mówić i próbować, nikt go nie rozbierze.
Prezydenta Lenka dyskusje te już powoli wydają się męczyć. – Odbudowa rynku po wojnie została spartolona. Czy mamy trzymać się stylu bloków z lat 70-tych? – dziwił się dodając, iż nowo powstały gmach jest jednym z najładniejszych po tej stronie rynku.
– Czy komisja wydająca pozwolenie stanęła pod Piotrusiem albo księgarnią? – podsumował Rapnicki sugerując tym samym, iż bezwolne urzędnicze podejście wygrało tu z poglądem większości mieszkańców miasta.
/ps/