Oddawane do pojemników ubrania nie są przekazywane potrzebującym. Raciborzanie zastanawiają się, co się zatem z nimi dzieje.
Od marca 2015 roku Polski Czerwony Krzyż samodzielnie prowadzi zbiórkę tekstyliów na terenie 14 województw w całej Polsce. Wcześniej PCK jedynie użyczało swojego logo firmie Wtórpol, która zajmowała się zbiórką. Obecnie pojemniki są własnością organizacji PCK i zostały zakupione za przysłowiową złotówkę. Na każdy z postawionych przez PCK musztardowych pojemników wydawane jest pozwolenie. Nie więc mowy o stawianiu ich w miejscach przypadkowych czy nielegalnych, co wielokrotnie było organizacji zarzucane. Trzy pojemniki przy ulicy Brzeskiej w Raciborzu nie widnieją w wykazie kontenerów na stronie PCK, jednak, jak poinformowała nas dyrektor oddziału śląskiego Polskiego Czerwonego Krzyża – Helena Kupka, lokalizacje stale są zmieniane, a jeśli na pojemniku widnieje logotyp z czerwonym krzyżem, można być pewnym, że podlega on organizacji. W Raciborzu pojemników PCK jest 25, są koloru musztardowego, opatrzone dużym i wyraźnym logo oraz informacjami na temat tego, co można do nich wrzucać i jak nasze darowizny zostaną wykorzystane. Mimo to, raciborzanie nadal mają wątpliwości związane z przeznaczeniem darowanych przez ich ubrań.
Cele statutowe PCK to między innymi prowadzenie działalności na rzecz rozwoju krwiodawstwa i krwiolecznictwa oraz pozyskiwania honorowych dawców krwi, niesienie pomocy ofiarom klęsk żywiołowych lub katastrof w kraju i za granicą czy prowadzenie działalności w dziedzinie opieki i pomocy społecznej. Na cele związane z krwiodawstwem PCK dostaje dotację od Ministerstwa Zdrowia, dla realizacji innych celów także otrzymuje czasami wsparcie finansowe, jednak najczęściej musi stawać do regularnych konkursów czy przetargów jak każda inna firma. – Deficyt pieniężny rozwiązywaliśmy na przestrzeni lat 2006-2008 współpracując z firmą Wtórpol. Firma na swoich kontenerach do zbiórki ubrań zamieszczała logo PCK. Ubrania zbierane przez firmę prywatną były sprzedawane do second handów, eksportowane za granicę, przetwarzane na czyściwo fabryczne czy paliwo alternatywne. Firma w ten sposób zarabiała pieniądze, a część z nich przekazywała na rzecz PCK. Dzięki temu mieliśmy fundusze na działalność statutową. Była to legalna i prawnie uregulowana współpraca. Rzeczywiście niektórym wydawało się, że wrzucając ubrania do pojemnika, przekazują je biednym. Owszem, pomagali w ten sposób biednym, bo pieniądze, które otrzymywaliśmy od Wtórpolu wydawane były z głową. Jednak to nie ubrania były przedmiotem pomocy – tłumaczy Andrzej Antoń, koordynator krajowy, Biuro Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża.
Obecnie z kontenerów, które opatrzone logo PCK stoją w całej Polsce, wybierane są rzeczy w dobrym stanie i przekazywane do lokalnych punktów pomocy rzeczowej, gorsze rzeczy sprzedawane są natomiast na kilogramy, dlatego każdy kilogram darowanych ubrań się liczy. Uzyskiwane pieniądze każde województwo przeznacza na coś innego, wedle zapotrzebowania na danym terenie. – Na Śląsku z pieniędzy za ubrania wspieramy świetlice, wyjazdy kolonijne czy wakacyjne oraz inne instytucje pomocy społecznej. Poza tym fundujemy rowerki rehabilitacyjne tak potrzebne niepełnosprawnym, a z powodu swojej wysokiej ceny – często dla nich nieosiągalne. Trójkołowe rowerki w trzech rozmiarach przekazywane są darmowo do szkół, ośrodków rehabilitacji i bezpośrednio potrzebującym. DO tej pory w roku 2016 rozdano już ponad 70 sztuk – raportuje Helena Kupka, dyrektor śląskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża.
/ab/