Dawny Racibórz: Wojna czy nie, grzyby zawsze niebezpieczne

– Ogólnych znamion rozpoznawczych dla trujących grzybów nie ma, dla tego powinien każdy użyć tylko takich grzybów, które wydają mu się zupełnie niepodejrzane – przestrzegały przed stu laty Nowiny Raciborskie.

- reklama -

 

Numer z soboty 19 sierpnia 1916 roku nosi numer 100. Wojna światowa trwa już drugi rok i nic nie wskazuje na jej rychłe zakończenie. Gazeta donosi o aktualnej sytuacji na frontach, pisząc m.in. o walkach nad Soczą, ekspedycji włoskiej do Salonik, pojawia się wzmianka o oddziałach Polskich Legionów. Odnotowuje się także ataki lotnicze bombami zapalnemi na żniwa w polu dokonane przez Francuzów we Flandrii oraz angielskie starania o amerykańską pożyczkę wojenną w wysokości 200 mln dolarów.

Wojenna rzeczywistość to jednak nie tylko bitwy i wielka polityka, ale też i zwykłe codzienne życie. W czasie wojny zagrożeniem są zarówno bomby, jak i …zawsze niebezpieczne grzyby. Dlatego też gazeta ostrzega:

Nadchodzi czas grzybobrania, zatem koniecznością jest zwrócić uwagę, aby przy zbieraniu grzybów zachowano jak największą ostrożność. Ogólnych znamion rozpoznawczych dla trujących grzybów nie ma, dla tego powinien każdy użyć tylko takich grzybów, które wydają mu się zupełnie niepodejrzane. Ale również wystrzegać się należy grzybów, które chociaż prawdziwe, są już napsute albo nie zupełnie świeże, gdyż i takie grzyby działają trująco.

Coś jak dzisiaj sanepid. Poza tym pismo przestrzega przed nieuwagą przy puszczaniu latawców. Zerwanie latawcem drutów telegraficznych zagrożone jest karą 400 marek. Surowe kary, choć nie podano jakie, przewidziane są też dla rolników nie przestrzegających ograniczeń w handlu ziemiopłodami:

(s p r z e d a ż   k a r t o f l i) Magistrat przypomina tutejszym gospodarzom, iż sprzedaż kartofli konsumentom wprost jest surowo zabroniona)

Ciekawe, jak rozpowszechniony był czarny rynek obrotu kartoflami, skoro gazeta publikuje ostrzeżenie magistratu przed takim procederem praktycznie w każdym numerze?

O tym, jak cenne jest zdrowie, niczym wcześniej Kochanowski czy Mickiewicz, przypomina w swoim ogłoszeniu aptekarz (?) Bernard Pitsch:

Zdrowie jest największym skarbem!
Polecam wszelkie artykuły potrzebne do leczenia chorych. Dla rolników zaś polecam wszelkie leki, potrzebne w gospodarstwie dla bydła, koni, krów, świń, itp., gdyż mam własne laboratorium.
O łaskawe poparcie prosi
Bernard Pitsch
naprzeciw stolarni (nieczytelne)
drogerya ORŁA – Racibórz, Wielkie Przedmieście 31. Telefon 262

 

 

Na koniec mała zagadka (bez nagród): co dziś mieści się w Raciborzu pod adresem Rynek 4? Sto lat temu funkcjonował tam interes Petera Lorenza, który po jego śmierci przejął bratanek (bądź siostrzeniec) Hans:

P.P.
Szanownej Publiczności ku łaskawej wiadomości, iż przejąłem na siebie interes po zmarłym niestety tak wcześnie moim wuju
Peter Lorenz, Racibórz, Rynek 4
i takowy prowadzić będę dalej w niezmienionej formie. Starać się będę wszelkimi siłami dostarczać i nadal szanownym moim Odbiorcom tylko dobre i rzetelne towary. Prosząc o przelanie zaufania, okazywanego memu wujowi, na mnie, pozostaję z wysokim szacunkiem
Hans Lorenz.

Z czego śmiano się przed wiekiem? Poniżej krótki dowcip z rubryki „Żarty”:

Wyjątek z powieści
Karolina doznawała w życiu sprzecznych kaprysów losu. Nieszczęśliwie zakochana, została szczęśliwą narzeczoną, a wyszedłszy na mąż nieszczęśliwie, w końcu szczęśliwie doczekała się rozwodu.

 

/ps/

 

 

———————————————

„Nowiny Raciborskie. Pismo poświęcone Ludowi” (później również „Nowiny Raciborskie. Pismo dla Ludu polsko-katolickiego” – tytuł prasowy, który pojawił się w Raciborzu w roku 1889. Pismo powstało z inicjatywy Józefa Rostka. Jego wydawcą i pierwszy redaktorem naczelnym był Jan Karol Maćkowski. Gazeta szybko zdobyła sporą popularność – już w 1894 roku jej nakład sięgnął 5 tys. egzemplarzy. Po plebiscycie, kiedy Racibórz pozostał w Niemczech, zaniechano jej wydawania. Archiwalne numery gazety dostępne są na stronie internetowej raciborskiej biblioteki (bibl.rac.pl).

 

 

Zobacz także:

 

 

 Dawny Racibórz: Magistrat grozi karami za zakup cukru

Żyjemy w czasach, w których władze miasta nie narzucają nam kiedy i ile cukru możemy kupić, a dentysta nie musi zachęcać klientów znajomością j. polskiego. Nie zawsze jednak tak było. Zobacz, o czym 100 lat temu pisały Nowiny Raciborskie.

 

 

 

 

 Dawny Racibórz: Hulaszcze życie za cudze pieniądze

 

Pewien człowiek przyjechał do Raciborza celem zakupna bydła. Spotkała go jednak niemiła przygoda – opisują ją Nowiny Raciborskie sprzed stu lat. Dowiadujemy się również, jaka była rola magistratu w obrocie ziemniakami.

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj