Artur Wierzbicki o kadencyjności: Pomysł nie jest zły. Ale…

Artur Wierzbicki

– Przypomina mi to zabawę małolatów, gdy dzieciaki wywalają z boiska jakiegoś kumpla, bo strzela najwięcej bramek i nie daje pograć innym – komentuje radny (PO) Artur Wierzbicki. 

Artur Wierzbicki – radny powiatowy (PO)

- reklama -

Kilka luźnych zdań o kadencyjności padło z ust premiera Jarosława Kaczyńskiego i to bez większego wchodzenia w szczegóły. Dziwię się, że którejś nocy PiS tego nie przegłosował w Sejmie i już by było po sprawie.

Wracając do krótkiego pomysłu, mimo, że postać premiera nie wzbudza mojego zaufania, to uważam, że pomysł nie jest zły. Daje nadzieję na lepszą przyszłość. Ale.. Czy to już gdzieś nie grali?

Artur WierzbickiArtur Wierzbicki – radny (PO) na zdjęciu w środku.

Kadencyjność już jest, jeśli ktoś tego nie zauważył. Do tej pory o wyborze prezydenta lub burmistrza decydowali ludzie z danego miasta, a nie czyniła to ustawa lub nadanie z woli posłów, o których kadencyjności nikt nie mówi, a szkoda. Ich też ludzie wybierali. Uwaga. Mamy rok 2017. Polska Ludowa już nie istnieje.

Mówi się, że kadencyjność będzie dotyczyła obecnych prezydentów miast. Już nawet nie chodzi o to, że „prawo nie może działać wstecz”, co jest prawdą, jednak przypomina mi to zabawę małolatów, gdy dzieciaki wywalają z boiska jakiegoś kumpla, bo strzela najwięcej bramek i nie daje pograć innym.

Ich jest więcej i nic nie zrobisz, jak jeszcze wśród większości jest taki co wygląda jak były PRLeowski prokurator.

Kandydować w wyborach mogą wszyscy. Ludzie w tajnym i bezpośrednim głosowaniu wybierają swojego kandydata. Jeżeli nadal wybierany jest obecny prezydent, to ocena ta ma podwójne umocowanie. Do takiego kandydata najłatwiej się przecież przyczepić za niedociągnięcia podczas kampanii wyborczej. Najważniejsze wówczas, że wygrana została wypracowana przez całą poprzednią kadencję człowieka, a nie tylko była akcją plakatową na miesiąc przed wyborami.

Możliwe, że dzięki ustawie, której nie ma, niedoszli prezydenci z poprzednich wyborów dostaną jakąś nadzieję na lepsze wyniki w konkursach w przyszłych wyborach. W nowych okolicznościach nie będą sami na starcie nawet jak są z tej lub innej partii. (Zakładam wielopartyjność podczas przyszłych wyborów.)

Jednak, „świeży” pomysł wytrawnego posła może jedynie zbudzić u nich niezdrowe emocje i wizualizacje. Przecież gdyby ustawa miała być, to by jakaś już była i to najpóźniej dziś rano.

Premier chce ukrócić układy, to powiem, że widocznie nie ogląda telewizji. W Rosji jest konstytucyjna kadencyjność – Prezydent Federacji Rosyjskiej. I co ? Nie zmieniają konsytuacji. Gdy kończy się limit czasu dla Putina, to na jego miejsce, na kadencję przychodzi Dmitrij Miedwiediew. Ale to jest w Rosji, u nas jest nasz ład i porządek.

Czytaj również:

Nowa ordynacja wyborcza wg PiS. Koniec prezydenta Lenka?
Wacławczyk za ograniczeniem kadencyjności

publ. /j/

- reklama -

2 KOMENTARZE

  1. Szanowny Panie Arturze. W warunkach polskich ograniczona liczba kadencji prezydentów i wójtów jest niezbędnie konieczna. Najdłużej trwają na tych stanowiskach ci, którzy prawie nic nie robią (więc się nikomu nie narażają), za publiczne pieniądze prowadzą permanentną autopromocję i mając realną władzę skutecznie blokują ewentualnych konkurentów. Oczywiście są wyjątki, ale ci dadzą sobie świetnie radę po pomyślnych dwóch kadencjach. Zresztą mogą wtedy spożytkować swoje samorządowe zdolności w innym, pożytecznym dla społeczności i państwa miejscu.

  2. Panie Arturze… trzeba przyznać, że mało kto potrafi słynną maksymę Wałęsy pt. „Jestem ZA a nawet PRZECIW” rozwinąć do rozmiarów felietonu ;). PS: czas letnich placków już minął…

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj