W ostatnich dniach sierpnia parafię WNMP w Raciborzu obejmuje nowy gospodarz. Proboszczem zostaje ks. Marian Obruśnik pochodzący ze Starej Wsi.
Z księdzem Marianem Obruśnikiem spotykam się w jego kancelarii na probostwie. Co mnie szczególnie i mile zaskakuje to to, że po kilkunastu sekundach rozmowy, obaj płynnie przechodzimy na śląską gwarę, z czego się śmiejemy. Zresztą, ksiądz Obruśnik bardzo dużo się śmieje. To śmiech człowieka, który emanuje dobrocią i pozytywną energią, wprost nią zaraża. Nie mamy żadnych barier, żeby nawiązać miłą i udaną konwersację. Pierwsze wrażenie to: swój chłop! I z takim wrażeniem wyszedłem też z plebanii.
Historia proboszcza Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny zaczyna się jak wiele innych. Ot, zwykły chłopak ze Starej Wsi w Raciborzu. Kończy podstawówkę, następnie podejmuje naukę w „Mechaniku”. To właśnie tam, w jednej z sal lekcyjnych, kiedy większość jego kolegów z klasy myślała nad budową wału korbowego, on postanawia kontynuować naukę w Seminarium Duchownym w Opolu. Ukończył je i został wyświęcony na kapłana w 1995 roku, dokładnie 3 czerwca. Święceń kapłańskich udzielał mu sam biskup Togo, co bardzo rzadko się w tym okresie zdarzało. Na tym jednak jego edukacja się nie zakończyła, bo następnie podjął studia doktoranckie na KUL-u, gdzie obronił pracę „O wychowaniu człowieka według księgi Syracydesa” i uzyskał tytuł doktora.
Na spotkanie z księdzem miałem ułożoną listę pytań, ale z tak ciekawym człowiekiem bardzo trudno było się jej trzymać, bo ksiądz Obruśnik potrafi tak pięknie opowiadać, że człowiek mógłby go słuchać bez końca.
Trafił do naszej raciborskiej parafii z Luboszyc w województwie opolskim, gdzie również był proboszczem. Pytam go, czy cieszy się, że los albo jak sam mówi: Bóg, pokierował go w rodzinne strony. Ksiądz uśmiecha się i mówi: – A to nie wiesz, że najtrudniej być prorokiem we własnej ojczyźnie? (Łk 4,24). – Czuję obawy przed swoim następnym duchowym zadaniem. Ogromna parafia, mnóstwo nowych wyzwań, wspaniała historia kościoła WNMP – przyznaje ks. Marian Obruśnik. Oczyma wyobraźni widzi też wysoko postawioną poprzeczkę przez poprzedniego proboszcza ks. G. Kurowskiego. Wierzy jednak, że uda mu się sprostać zadaniom. Wspomina o swoich wikarych, którzy również poświęcają mnóstwo serca i zapału, i na pewno mu w tym pomogą. Jest z nich bardzo dumny, zresztą zna się z nimi nie od dziś i bardzo cieszy go fakt, że będą razem pracować dla parafian.
Opowiada o Starym Testamencie, którym jest zafascynowany. Potrafi w sposób wręcz banalny wytłumaczyć, o co tak właściwie chodziło z tym „Oko za oko, ząb za ząb.” Bije od niego niesamowita mądrość i równocześnie skromność.
Ta mądrość przejawia się między innymi, kiedy próbuje mi naświetlić, że Kościół, dzięki sakramentom, daje człowiekowi możliwość ciągłego odnawiania, naprawiania czegoś, co się popsuło. Taki pewnego rodzaju serwis naprawczy. Tak właśnie! Serwis! W czasach, kiedy coś się psuje i się to bez kozery wyrzuca. On tłumaczy ludziom, że jednak warto to naprawić. I tak oto, jako kapłan – mechanik, posługuje, by Bóg naprawiał to, co człowiek czasem popsuje w życiu małżeńskim, rodzinnym czy osobistym.
Rozmawiamy o kryzysie wiary w dzisiejszych czasach. O tym, że coraz to mniej ludzi przychodzi do Kościoła, że społeczeństwo się od niego odwraca. Ksiądz dostrzega fakt polaryzacji społeczeństwa, na bardziej radykalne jak i liberalne. Problem ten, jak zauważa, nie dotyczy tylko społeczeństwa, ale również samego Kościoła. – Dzisiaj ewangeliczną sieć, w którą łowi się ludzkie dusze do życia wiecznego, może należałoby zastąpić wędką, którą łowi się nie tłumy, ale konkretne osoby. Oczywiście staramy się wykorzystać nowoczesne metody, takie jak media społecznościowe czy tradycyjne. Staramy się być kreatywni. Jednak my duszpasterze, musimy się dużo bardziej natrudzić, żeby taką duszę złowić – mówi ze smutkiem ksiądz proboszcz. Jego zdaniem jest to spowodowane globalnym konsumpcjonizmem. Dużo większą chęcią posiadania, niż dawania. – Kto dziś z młodych przyjdzie na czuwanie, kiedy wokół Facebook, Instagram czy Call of Duty, w trybie multiplayer…
Moglibyśmy tak rozmawiać bez końca, ale ksiądz musi wrócić do swoich obowiązków, tzn. jak sam powiedział, poznawać każdy kąt nowej plebanii, a jest tych kątów dużo…
Dariusz Niestroj
Tekstowi do ideału trochę brakuje, jednak w końcu jest ktoś w raciborskim grajdołku, kto pisze ciekawie i niesztampowo. Nawet na tak prozaiczne tematy.
Za księdza proboszcza mocno trzymam kciuki i życzę samych sukcesów!
Ks.Marianie rozruszaj tę parafię i przywróć jej dawny blask ! Będzie dobrze !!