Zbiórkę wsparło prawie 22 tys. osób na siepomaga.pl. Dodatkowo fundacja z Chicago przekazała na walkę z chorobą 132 tys. euro.
Mateusz Gieda, mieszkaniec Raciborza, ma 3 lata, na raka choruje od dwóch lat. Tragedia ma swój początek w lipcu 2015 roku. Gdy Mateusz miał 1,5 roku, lekarze zdiagnozowali u niego raka mózgu. W sierpniu Mateusz przeszedł pierwszą operację w swoim życiu.
Lekarzom udało się wyciąć guza w całości. Niestety w lipcu 2016 roku. Równo w rocznicę postawionej diagnozy koszmar wraca ze zdwojoną siłą. Na rezonansie widać dwa ogniska choroby. Wszystko to wygląda jak déjà vu. Lekarze po raz drugi decydują się na operację. W sierpniu, równo po roku, Mateusz znajduje się w tym samym miejscu – na stole operacyjnym, na którym lekarze próbują pozbyć się dwóch guzów. Tym razem się nie udaje – pierwszy zmniejsza się minimalnie, drugi o 10%. Pomimo podawania kolejnych chemii, guzy rosną. Najpierw dwa cykle – bez efektu. Potem kolejne dwa, jeszcze bardziej agresywne – wszystko na nic. W Polsce nikt nie podjął się próby usunięcie guzów. Lekarze zaproponowali radioterapię. Seria naświetlań sprawiła, że guzy przestały rosnąć. Nic więcej nie dało się zrobić. – Gdybyśmy zostali w kraju, patrzylibyśmy na powolną śmierć Mateusza. Patrzylibyśmy, jak odchodzi na naszych oczach, jak nasze trzyletnie dziecko rak wyrywa nam z rąk. Znaleźliśmy ratunek w klinice w Wiedniu. Tam podjęto się zoperowania guzów. Tam podarowano nam szansę, której tutaj już nie mieliśmy. Dzięki Waszej pomocy na początku sierpnia Mateusz pojechał na operację do Wiednia. Znów stanęliśmy przed drzwiami sali operacyjnej, bojąc się i czekając na jakiekolwiek informacje – wspominają rodzice Mateusza.
– Kiedy byliśmy już tak blisko wygranej, rak po raz kolejny pokazał nam swoją potęgę. Po roku od wznowy, umieramy ze strachu przed kolejną. W czasie operacji okazało się że oprócz guzów widocznych na rezonansie pojawiło się dodatkowe ognisko. Nie wszystko można było wyciąć. Nie możemy czekać, ponieważ te resztki guzów, które pozostały w każdej chwili mogą zacząć z powrotem rosnąć. Jesteśmy po rozmowie z lekarzami. Jedyną terapią, jaka może zostać u naszego Mateusza zastosowana to terapia wg protokołu MEMMAT, czyli podawanie kilku leków doustnie i chemioterapii przez specjalny zbiorniczek Ommaya bezpośrednio do głowy. Według lekarzy żadne inne leczenie nie jest w stanie pomóc – wyjaśniają.
Dzięki wsparciu ludzi dobrej woli, rodzice zebrali środki potrzebne na leczenie syna. – Udało się!!! Mamy zabezpieczoną całą kwotę według kosztorysu na rok leczenia Mateuszka. – Poza zbiórką na Siepomaga udało nam się otrzymać niewyobrażalną kwotę 132 000 euro z fundacji You can be my Angel z Chicago. Chcieliśmy z całego serca po raz kolejny podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do naszej zbiórki. Wsparło nas prawie 23 tysiące osób, dziękujemy za każdą złotówkę, smsa, za każde udostępnienie naszego apelu. Bez ogromnego wsparcia całej rzeszy bezinteresownych pomagaczy nie dalibyśmy rady. Jeszcze półtora miesiąca temu byliśmy przerażeniu kwotą umieszczoną na kosztorysie leczenia, a teraz odetchnęliśmy z ulgą, że przynajmniej strona finansowa jest zabezpieczona. A teraz wszystko w rękach Boga… Dziękujemy Wam wszystkim, bo dzięki Wam znów jest nadzieja na życie naszego syna i oby w końcu się spełniła. Pamiętajmy, że dobro powraca i tego życzymy Wszystkim, którzy to dobro skierowali w naszą stronę – dziękują rodzice Mateusza.
Leczenie w Wiedniu podjęto niezwłocznie po operacji (nie czekając na pieniądze zbierane przez Fundację Siepomaga), gdyż rodzice posiadali jeszcze pieniądze ze zbiórki na operację. Z pomocą Fundacji Siepomaga zebrano 427 718 zł . Akcję wsparło 21 905 osób. Zbiórka jest zakończona.
Fot. archiwum rodzinne
publ. /j/