Nie trujcie nas czyli Płonia i Nowe Zagrody zgodne. Nie chcą wytwórni asfaltu u siebie [ZDJĘCIA]

Płonia i Nowe Zagrody zgodne. Nie chcą wytwórni asfaltu u siebie

„Wybieramy zdrowie a nie asfaltownię”, „NIE dla asfaltowni” – transparenty z takimi hasłami przynieśli na konsultacje w sprawie przenosin wytwórni asfaltu z Płoni do Nowych Zagród mieszkańcy obu dzielnic. Mieszkańcy są zgodni: nie chcą zakładu nie tylko w swoim najbliższym otoczeniu, ale wręcz w ogóle w Raciborzu.

- reklama -

Konsultacje odbyły się dziś w Raciborskim Centrum Kultury. Z racji tego, że spotkanie zorganizowano przerywając specjalnie comiesięczną sesję, mogli wziąć w nim udział (i wysłuchać co mają do powiedzenia wyborcy) wszyscy obecni tego dnia radni. Żaden z radnych nie zabierał głosu. Milczeli też członkowie załogi PRD, których pojawiło się kilkunastu. Mówili tylko mieszkańcy i prezydent Lenk, który usiłował przekonać zgromadzonych do ekonomicznych racji przedsięwzięcia, choć jak kilkukrotnie podkreślił, ma zamiar wysłuchać wszystkich opinii i na ich podstawie wybrać najlepsze – i dla zakładu, i dla mieszkańców – rozwiązanie. – Nie szukam guza na Nowych Zagrodach – podkreślił.

Przedsiębiorstwo Robót Drogowych zatrudnia do 60 osób, a jego roczne obroty wynoszą w granicach 25 mln zł. Dzięki temu, że miejska spółka posiada wytwórnię mas bitumicznych, nie musi kupować asfaltu, co z kolei czyni ją bardziej konkurencyjną na rynku robót drogowych. Fakty te nie zrobiły na zgromadzonych wrażenia. Sęk w tym, że aspekty ekologiczne (a co za tym idzie zdrowotne) są dla mieszkańców ważniejsze niż ekonomiczne. Jeden z przybyłych poskarżył się, że odkąd w sąsiedztwie działa otaczarnia, emitowane przez nią substancje zatruły mu staw, przez co wyzdychały ryby. Inny zwrócił uwagę na specyfikę meteorologiczną Raciborza – wiatry wieją w ten sposób, iż pchają substancje szkodliwe nie tylko w kierunku Nowych Zagród, ale też całego miasta. Jednak kwestie zdrowotne to nie wszystko. Nie brakło też głosów z których wynika, iż powinno się zaniechać produkcji lub ulokować ją w znacznej odległości od granic administracyjnych miasta, w strefie bardziej sprzyjającej działalności w dziedzinie chemii ciężkiej. – Ile mają kosztować przenosiny i kto poniesie ich koszt, zakład czy miasto? – dociekał jeden z mężczyzn. Prezydent przyznał, iż przeprowadzka ma sens, o ile nie będzie droższa niż 500-800 tys. zł. Zapowiedział też, że nie zamierza brać wielomilionowego kredytu na budowę nowej instalacji. Zamknięcie zaś obecnej wiązać będzie się z likwidacją miejsc pracy.

Do tej pory zebrano już ponad 500 głosów sprzeciwu wobec relokacji zakładu, a to podobno jeszcze nie wszystko. Czy jednak nie ma innego wyboru niż ten pomiędzy przenosinami z Płoni na Łąkową a zamknięciem zakładu? O tym wspomniał Krzysztof Grad, prawnik, który od dłuższego czasu w imieniu mieszkańców Płoni bezskutecznie stara się wypracować porozumienie z władzami miasta. – Nie chcemy zamknięcia zakładu – zadeklarował, choć jak zaznaczył, ma żal do jego kierownictwa za to, że nie respektuje uzgodnionego wcześniej ograniczenia produkcji do 4 godzin dziennie i pracują dłużej. Wg niego należy zastanowić się na przenosiny na znaczną odległość od Raciborza (nie straci przez to konkurencyjności, bo w okolicy nie ma innej wytwórni asfaltu) albo zainwestowaniem takich środków, aby środowisko naturalne było chronione w wystarczający sposób.

Następnie dyskusja wróciła do urzędu miasta, a temat kontynuowali radni. Prezydent od razu odrzucił możliwość przenosin poza granice administracyjne miasta. – Szukanie lokalizacji 40 km od Raciborza włóżmy między bajki, to jest absurdalne. To nie jest zakład o wielomiliardowych obrotach żeby przenosić go np. do Blachowni – stwierdził. Radny Michał Fita wyraził obawę, czy zamknięcia otaczarni PRD nie wykorzysta jakaś inna firma i nie zechce wypełnić po niej luki na rynku. Ewentualność jest o tyle niepokojąca, iż duża prywatna firma nie będzie zwracała specjalnie uwagi na protesty mieszkańców, i jak tylko wypełni warunki środowiskowe, będzie wytwarzała asfalt tam gdzie dopuszcza to plan zagospodarowania.

Tego, że asfalt, i to w większej ilości niż dotychczas, będzie w Raciborzu wytwarzany, prezydent jest niemal pewien. Stanie się tak, gdy rozpocznie się budowa drogi Racibórz – Pszczyna i potrzeba będzie więcej budulca. Otwartym pytaniem zostaje to, kto się zajmie jego produkcją.

– Po raz kolejny jestem zaszokowany działaniem pana prezydenta – nie ukrywał oburzenia Leszek Szczasny. Co tak wzburzyło radnego? Oskarżył Lenka, że ten pod płaszczykiem konsultacji poszedł wysłuchać opinii mieszkańców, choć decyzje i tak zostały wcześniej podjęte. Zarówno on, jak i Zuzanna Tomaszewska wyrazili zdziwienie, dlaczego prezydent w sprawie przyszłości podległej miastu spółki spycha na radnych.

Ponieważ dyskusja niejako utknęła w martwym punkcie a kolejne wypowiedzi niewiele wnosiły do tematu nowego, o opinię zapytano samego prezesa Przedsiębiorstwa Robót Drogowych. Krzysztof Wrazidło potwierdził, iż zniesienie czasowego ograniczenia produkcji znacząco poprawiłoby sytuację podległej mu spółki. Jana Wiechę zainteresowało, jakie są możliwości zmniejszenia uciążliwości zakładu dla środowiska. Pewne środki zostały już na ten cel przeznaczone. Wiceprezydent Wojciech Krzyżek poinformował, że wszelkie badania prowadzone przez uprawnione instytucje nie przekraczają dopuszczalnych norm, poza nieznacznym przekroczeniem poziomu hałasu. Mimo to mieszkańcy Płoni nie wierzą w żadne badania i nie zgodzą się na dalsze funkcjonowanie zakładu, choćby spełniał najbardziej rygorystyczne normy.

Gdy o 21.10 radna Anna Szukalska zauważyła, że dyskusja trwa już wiele godzin, zapytała prezydenta czy ten już wie co ma w tej sprawie zrobić. – Nie – przyznał Lenk szczerze. Zaznaczył, że będzie wiedział i jakie rozwiązanie radnym zaproponuje gdy tylko dowie się, czy akceptują oni wytwórnię asfaltu w granicach Raciborza. Choć każda propozycja odnośnie lokalizacji będzie zła i należy liczyć się z protestami mieszkańców.

/ps/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj