– Wstyd mi za ten dworzec, jak pewnie każdemu rozsądnemu raciborzaninowi, ale to jest jakiś matrix – mówi o sprawie dworca i rozmowach z PKP prezydent Mirosław Lenk.
Wciąż nie wiadomo, co z raciborskim dworcem kolejowym. Miasto stara się doprowadzić do remontu budynku, jednak jak ja na razie – bezskutecznie.
Miasto było gotowe przejąć dworzec za 400 tys. zł, jednak w międzyczasie pojawiło się dwóch prywatnych inwestorów gotowych na zakup obiektu. PKP wstrzymało się więc z decyzją o przekazaniu dworca. Spółka planowała zorganizować przetarg publiczny nieograniczony (czyli dla wszystkich zainteresowanych), jednak okazało się, że czynne dworce nie mogą być przedmiotem na rzecz sprzedaży prywatnych inwestorów. Wrócił więc temat przejęcia przez miasto Racibórz. – Doprowadziłem do tego, że PKP zleciło koncepcję modernizacji dworca – mówi Mirosław Lenk. – Najpierw zaproponowano systemowy dworzec, architekci stwierdzili jednak, że ta propozycja jest nieporozumieniem. Jest to dworzec, który zamyka główną oś widokową od rynku, byłoby to również trudne do realizacji od strony technicznej. Przystąpiliśmy więc do prac związanych z przygotowaniem koncepcji modernizacji – mówi prezydent.
Propozycje zostały przygotowane i skonsultowane publicznie z PKP Nieruchomości, a także z architektami raciborskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. – Wysłaliśmy jeszcze później pismo do Warszawy. Była fajna wizualizacja, zaakceptowana, która już w zasadzie była podpisana do realizacji w dokumentacji projektowej… i nagle stop – tłumaczy prezydent. Zmieniła się władza, odeszły osoby związane ze sprawą, a miasto na swoje pisma zaczęło otrzymywać zdawkowe odpowiedzi. W korespondencję zaangażował się Michał Woś, który został asystentem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Otrzymał odpowiedź o przygotowaniu dokumentacji w 2016 r., a realizacji inwestycji w 2017 r. Okazało się także, że dworzec na liście Programu Inwestycji Dworcowych był już od dawna, jednak na 35. miejscu, a do remontów zakwalifikowano 19 dworców. – Jestem daleki od tego, żeby próbować poprzez system polityczny wpływać na to, kto będzie pierwszy, bo to oznacza, że kto ma akurat swojego ministra czy wiceministra, ten będzie miał wybudowany dworzec. To jest niedorzeczne – mówi Mirosław Lenk. – My jesteśmy przygotowani, wszystko było zaakceptowane. Nawet nie wiem, czy dzisiaj wracamy do podstaw i ktoś znowu tutaj przyjedzie z koncepcją dworca systemowego czy jednak jesteśmy na tym etapie, że mamy gotową koncepcję – mówi prezydent Raciborza.
Remont dworca odwlekano również z powodu remontu stacji, która należy do PKP Polskie Linie Kolejowe. Choć dla przeciętnego podróżnego nie ma różnicy, formalnie dworzec i stacja to dwie odrębne kwestie. PKP PLK ogłosiła jednak w końcu przetarg na modernizację stacji. Został on unieważniony z powodu niespełnienia warunków przez oferentów, jednak będzie ponownie ogłoszony. Sytuacja więc odwróciła się – jest przetarg na przebudowę peronów, nie ma dokumentacji na dworzec.
– Wstyd mi za ten dworzec, jak pewnie każdemu rozsądnemu raciborzaninowi, ale to jest jakiś matrix – podsumował Mirosław Lenk.
/kp/
Tak, tak pitu, pitu léku jest z sufitu.
bylam dzisiaj w Raciborzu miasteczko ladny ale dworzec w fatalnym stanie