Kierowniczka schroniska dla zwierząt odnosi się do zwolnienia z pracy

Schronisko Racibórz pomagamy jak umiemy
Zdjęcie archiwalne

– Nie miałam wglądu w żadne akta i żadne wypowiedzi moich pracowników, nie miałam wglądu nawet w decyzję komisji. Do dziś nie wiem, co zarzucała mi moja załoga – komentuje nam sprawę zwolnienia przez prezesa PK była kierowniczka schroniska dla zwierząt Małgorzata Malik-Kęsicka.

Zmiany w raciborskim schronisku dla zwierząt. Bogdan Gawliczek, prezes kierującego placówką Przedsiębiorstwa Komunalnego, 27 sierpnia zwolnił kierowniczkę Małgorzatę Malik-Kęsicką. Rozwiązanie umowy miało miejsce w trybie dyscyplinarnym i dotyczyło spraw pracowniczych.

- reklama -

W PK w czerwcu powołano komisję, która badała zgłoszone przez kadrę nieprawidłowości w pracy. Małgorzata Malik-Kęsicka, która kierowała schroniskiem przez cztery lata, nie zna jednak szczegółów. – Na dzień dzisiejszy nie miałam wglądu w żadne akta i żadne wypowiedzi moich pracowników, nie miałam wglądu nawet w decyzję komisji. O skardze i postępowaniu dowiedziałam się najpierw z plotek. Byłam przesłuchiwana, odpowiedziałam na kilka pytań. Do dziś nie wiem, co zarzucała mi moja załoga – mówi była kierowniczka.

Sprawa trwa od dwóch miesięcy, a podpisy pod skargą złożyli wszyscy pracownicy – załoga składająca się z pięciu osób. – Bardzo żałuję, że nie zaproponowano rozmowy, w której wspólnie moglibyśmy zażegnać konflikt. Pracownicy mogliby wyrazić swoje zdanie, ja mogłabym odnieść się do zarzutów. Nie dano nam takiej możliwości. Nie doszła również do skutku rozmowa z Bogdanem Gawliczkiem, prezesem PK. W zasadzie do tej pory nie znam szczegółów zarzutów, jakie zgłosili moi podwładni – mówi Małgorzata Malik-Kęsicka.

– Nie podjęłam jeszcze decyzji o odwołaniu się. Wszystko, co robiłam, miało na celu dbanie o dobro zwierzęcia. Nawet jeśli mój styl zarządzania budził wątpliwości, nawet jeżeli czasami pojawiała się krytyka wykonywanych zadań czy obowiązków, warto pamiętać, że każdy z nas ma różne odczucia i poziom empatii, każdy odbiera krytykę inaczej. Nie mogę jednak zgodzić się z zarzutem o mobbing. Należy oddzielić tego typu zarzut od zwykłej reakcji na upomnienia lub krytykę związaną z wykonywaniem obowiązków. Jedna osoba w takiej sytuacji będzie mocno urażona, druga przyzna, że popełniła błąd – tłumaczy nieraz skomplikowane relacje z pracownikami była kierowniczka schroniska.

– Praca na rzecz zwierząt to dla mnie cel życia i temu poświęcałam się w ostatnich latach. Bardzo chciałabym nadal uczestniczyć w życiu schroniska. Kiedyś byłam wolontariuszem i teraz też mogłabym nim być, mam dużą wiedzę na temat zwierząt. Nie byłabym nigdy w stanie wyrządzić szkody temu miejscu, bo schronisko zawsze było dla mnie ważnym punktem w życiu. Mam więc nadzieję, że będę miała możliwość pomagania dalej, nawet jako wolontariusz – mówi Małgorzata Malik-Kęsicka.

O komentarz poprosiliśmy Bogdana Gawliczka, jednak prezes PK nie ujawnił szczegółów. – Sprawa dotyczy spraw pracowniczych i mając na uwadze dobro wszystkich osób związanych z schroniskiem, nie komentujemy sprawy. Możemy tylko przekazać, że wszelkie nasze działania spowodowane były obowiązującymi w naszym przedsiębiorstwie procedurami i przepisami – pisze.

Sprawę komentuje Marek Labus, raciborski lekarz, menadżer ochrony zdrowia. – Pani Małgosia to osoba, która razem z poprzednim prezesem, Stanisławem Muchą, wyprowadziła to schronisko z zapaści, w jakiej się znajdowało, stworzyła tam zupełnie nowe warunki dla poszkodowanych, osieroconych zwierząt oraz potrafiła przekonać społeczeństwo, że warto zwierzaki adoptować. Wiele z tych spraw udało się dzięki osobistemu zaangażowaniu pani kierownik i sponsorom, których pozyskiwała, bo miała pomysł na to, co robiła oraz determinację i miłość do zwierząt. Kultowe były jej opisy na Facebooku, w których zachęcała z tak dobrym skutkiem do adopcji. Zwolnienie takiej osoby w trybie dyscyplinarnym, na podstawie nieprawdziwych i infantylnych zarzutów, z naruszeniem podstawowych przepisów prawa pracy, to oczywista krzywda dla pani Małgorzaty, kompletny brak profesjonalizmu i zwykła głupota obecnego prezesa spółki oraz dowód na jego brak zainteresowania schroniskiem – a być może realizacja planu, by tego schroniska się pozbyć. Zwolnienie w takim trybie to nie tylko zwykłe draństwo, ale również niebezpieczeństwo dla dalszego istnienia schroniska oraz fatalny obraz włodarzy miasta, którzy choć nieoficjalnie, to jednak z pewnością wydali na to zgodę – uważa Marek Labus.

/red./

- reklama -

5 KOMENTARZE

  1. „Możemy tylko przekazać, że wszelkie nasze działania spowodowane były obowiązującymi w naszym przedsiębiorstwie procedurami i przepisami – pisze prezes” jeśli to są te same przepisy na mocy których prezes przez 3 miesiące po wyborze na stołek był zarejestrowanym przedsiębiorcą, to kierowniczka ma pewną wygraną w sądzie i wysokie odszkodowanie.amen

  2. I tak prymitywy niszczą wartościowego człowieka jakim jest pani Małgorzata Kesicka! Zrobiła w zaledwie pare lat najlepsze schronisko w okolicy, z raciborskiej mordowni, gdzie za flache sprzedawali karmy a zwierzęta zagłodzone umierały ! I takiego wspaniałego człowieka się niszczy w tym polskim bantustanie! A takie zwyrole z Radys, Wojtyszek… i okolicznego Rybnika żerują na kasie z naszych podatków na cierpieniu zwierząt i są nietykalni! Prezes PK jest bez jaj, że nie wstawia się za kierowniczką! A może tu chodzi o coś więcej ??? Komu przeszkadzała pani Kesicka ???

  3. Tak trudno zbudować pozytywne miejsce,pozyskać sponsorów o znalezieniu uczciwego zarządzającego nie wspomnę .Panie prezesie bez upomnienia czy też negocjacji z obecną zarządzającą daje Pan dyscyplinarne zwolnienie A gdyby cała sytuację odwrócić i to Pan bez możliwości naprawienia swoich zachowań otrzymał zwolnienie dziś lub jutro ???? Bo mogę się założyć że byli by tacy którzy by je Panu chętnie wręczyli. Schroniska w naszym kraju to bardzo trudny kawałek chleba więc jak nie mamy pomysłu jak im pomóc to przynajmniej nie szkodżmy !!!

  4. Droga Małgosiu…
    Nie mówiąc o przyczynach zrobił Ci szef niedźwiedzią przysługę…pełne pole do domysłów…ukradła..sprzeniewierzyła…pobiła…popiła…co kto chce sobie pomyśli…
    Tylko Sąd Pracy a potem powszechny jest w stanie przywrócić dobre imię…Jako pomówiony w brzydki sposób wiem co mówię…miałem sprawę o jeszcze gorszym wydźwięku….
    Najpierw Jeden Sąd …potem sprawa cywilna z nawiązką 10.000 tys. np. na schronisko… i tego się trzymaj…pozdrawiam Marian Majer , Jastrzębie zdrój…

  5. Po pierwsze Pani Kęsicka nigdy nie była kierwoniczka! Była normalnym pracownikiem tak jak tam wszyscy! Ona się samomianowała, gdzie potem to wykorzystywała!
    Bądźmy dobrej myśli , że cała prawda o tej Pani w końcu ujrzy światło dzienne! Powodzenia wszystkim

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj