Pięćdziesiąt lat temu ślubowali sobie wierność i uczciwość małżeńską. Obietnicy dotrzymali. Z tej okazji dziś w raciborskim Urzędzie Stanu Cywilnego  Medalami Prezydenta RP za Długoletnie Pożycie Małżeńskie uhonorowano 6 par. 

 

- reklama -

Odznaczeni zostali: 

Larysa i Waldemar Marcjanik

Do Raciborza przyjechali z daleka. Zamieszkali w jednym budynku. Przy Różyckiego. Pani Larysa na pierwszym piętrze, pan Waldemar piętro wyżej. Tam się poznali i zakochali. – Ja nie wchodziłam do góry, to mąż schodził – śmieje się jubilatka. 3 grudnia 1966 roku wzięli ślub cywilny, przed ołtarzem stanęli pół roku później. Doczekali się dwóch synów, wnuka oraz wnuczki. Jaki jest przepis na szczęśliwy związek państwa Marcjaników? – Właściwej recepty nie ma i nikt jej panu nie da. Trzeba po prostu żyć tak jak sobie przysięgaliśmy, w miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej – mówi pani Larysa.

Wanda i Jerzy Osadnik

Ona góralka, on pietrowiczanin. – Poznaliśmy się w górach na weselu u koleżanki – wspomina pani Wanda. W tym samym miejscu mieli swoje przyjęcie ślubne- we wsi Roztoka pond Nowym Sączem. W góralskim stylu – były przystrojone karety i konie.  Ślub cywilny wzięli w lipcu 1966 roku, a w październiku kościelny.  Do Raciborza przeprowadzają się w 1981 roku. Doczekali się syna , córki oraz trojga wnucząt. Przepisem małżeństwa na trwały związek jest zgoda, miłość, wzajemne zrozumienie i wybaczenie.

Regina i Jerzy Wranik

Małżeństwo poznało się na zabawie w Markowicach. Na ślubnym kobiercu stanęli w kwietniu 1966 roku. Doczekali się córki, syna, wnuczki oraz wnuka. Państwo Wranik zdradzają, że zgoda i miłość wystarcza by budować długoletni związek.

Maria i Jan Heide

Pan Jan jak wielu chłopców z okolicy na zabawy taneczne wybierał się do Sudoła. Na jednej z nich poznał panią Marię. Pobrali się w czerwcu 1967 roku. Wesele zorganizowali w tym samym lokalu, w którym się poznali. Doczekali się dwóch córek i syna, dziesięciorga wnucząt oraz prawnuczki. Obecnie wyczekują kolejnego prawnuka. Swoje życie poświęcili wierze i ciężkiej pracy. Spajała ich praca przy budowie domu.  – Dużo dał nam Pan Bóg. Uzdrowił nas oraz nasze dzieci – mówi pani Maria.

Irena i Piotr Gawlik

Był Śmigus-dyngus. Pan Piotr chciał polać panią Irenę. Nieudolnie. Udało mu się natomiast zaciągnąć ją przed ołtarz. Pobrali się 17 października 1967. Doczekali się dwóch córek oraz pięciorga wnucząt. Sposób na szczęśliwe małżeństwo? – Powiedzieć panu prawdę? Nie mam pamięci do dat. Nigdy nie wiedziałem jak długo jesteśmy razem. Czy trzydzieści lat, czy pięćdziesiąt. Pewnie dlatego tak długo razem wytrzymaliśmy – śmieje się jubilat. – A ja powiem panu coś innego. Mąż przebywał więcej poza domem, niż w domu. Ryby i piłka nożna i tak całe życie – puszcza oko pani Irena.

Helena i Henryk Kurowscy

Spotykali się kilkakrotnie. Po raz pierwszy na weselu u brata pana Henryka. Byli drużbami. Pobrali się w 2 lipca 1967. Doczekali się córki i syna oraz trzech wnuczek. W uroczystości pan Henryk uczestniczył sam. Małżonce nie pozwoliło zdrowie. Spytaliśmy jubilata o to, co trzeba zrobić by wytrzymać ze sobą 50 lat. – Jest to czasami trudne. Ale jak się przyrzekło… Jak to stare przysłowie mówi com zaczął, skończyć muszę – śmieje się pan Henryk.

Mateusz Herba

fot.: Katarzyna Przypadło

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj