W Raciborzu odbyła się konferencja, podczas której dyskutowano o możliwości przywrócenia ruchu pasażerskiego i towarowego do Racławic Śląskich.
16 września w Hotelu Polonia w Raciborzu odbyła się konferencja, której tematem przewodnim była potrzeba rewitalizacji linii kolejowej nr 177 i 294 (Racibórz – Głubczyce – Racławice Śląskie) oraz wznowienie na niej pasażerskiego i towarowego ruchu kolejowego. W tej chwili prowadzony jest jedynie ruch towarowy między Raciborzem a Baborowem. – Konferencja oraz poruszony na niej temat linii kolejowej Racibórz – Głubczyce – Racławice Śląskie ma na celu zjednoczyć siły w staraniach przeprowadzenia rewitalizacji wspomnianego odcinka drogi żelaznej. Jest wiele inicjatyw, które sygnalizują potrzebę wznowienia ruchu dla transportu towarowego lub transportu pasażerskiego – zapowiadał organizator, portal Silesia Info Transport.
Łukasz Bordo z SIT przedstawił propozycje odnośnie modyfikacji przystanków. Między Raciborzem a Pietrowicami Wielkimi miałyby się one pojawić w takich miejscowościach jak Wojnowice czy Cyprzanów, nie byłoby za to przystanku w Lekartowie. Zdaniem SIT warto byłoby również stworzyć przystanki: Racibórz Łąkowa, z którego mogliby korzystać pracownicy licznych zakładów zlokalizowanych w pobliżu i który byłby sposobem na odkorkowanie miasta oraz Pietrowice Wielkie Eko-Okna, 500 m od zakładu (sama firma byłaby zainteresowana takim rozwiązaniem). W kierunku Racławic pojawiłyby się takie przystanki jak Pomorzowice i Głubczyce Gadzowice. Pociąg nie zatrzymywałby się na byłym przystanku Głubczyce Las, a przystanek Bernacice miałby być przesunięty. W promieniu 2 km od tych miejsc mieszka prawie 29 tys. potencjalnych pasażerów. W tej chwili pociągi towarowe między Raciborzem a Baborowem poruszają się z maksymalną prędkością 30 km/h, należałoby więc przywrócić linię do stanu sprzed zamknięcia. Kosztowałoby to, według wyliczeń SIT, ponad 10 mln zł.
Leon Fila, naczelnik sekcji eksploatacji PKP PLK w Raciborzu, podkreślał, że realia się zmieniły – wsie się wyludniają, a mieszkańcy wybierają samochód – więc aby oferta przewozowa była atrakcyjna, musiałaby gwarantować szybki dojazd. Przypomniał, że ostatnia naprawa główna linii miała miejsce w 1968 roku. Oprócz tego, że zbudowana jest z materiałów staroużytecznych, posiada wiele przejazdów kat. D (bez zabezpieczeń), a także nie ma przy niej posterunków ruchu – w związku z tym koszt rewitalizacji wyniósłby min. 2,5 mln zł za kilometr, jednak według Leona Fili nie są to pieniądze nie do zdobycia. Jednak jeżeli przez najbliższych pięć lat nie zostaną zainwestowane pieniądze w eksploatowany odcinek, życie tej linii się zakończy.
Naczelnik podkreślał też znaczenie przewozów towarowych (w tej chwili w okolicach linii nr 177 zlokalizowane są dwie duże firmy rolnicze), co potwierdził także Paweł Lenartowicz. – 20 wagonów to 80 tirów. To są wydatki na utrzymanie dróg, powiększone wydatki zakładów, a także wydatki na leczenie potencjalnych ofiar wypadków. Taka rewitalizacja jest już opłacalna dla samego ruchu towarowego – mówił przedstawiciel poseł Gabrieli Lenartowicz. Zdaniem Pawła Lenartowicza przywrócenie ruchu pasażerskiego jest nieopłacalne. – Będzie przynosić bardzo duże koszty, ludzie z samochodów się nie przesiądą. Natomiast gdybyśmy zaproponowali możliwość podróży w czasie porównywalnym do czasu przejazdu samochodem, a najlepiej 70-80 km/h, z całościowej analizy ekonomicznej wynika, że modernizacja linii staje się już wyjątkowo opłacalna. Wydatkując 200-300 mln zł, w ciągu najbliższych 10 lat cały region zyska ok. 500 mln zł – stwierdził Paweł Lenartowicz.
Andrzej Chroboczek, członek zarządu powiatu raciborskiego, podkreślał, że modernizacja to ogromne koszty, na które samorządy nie stać. – Nie ma transportu publicznego, który jest dochodowy. Trzeba sobie uzmysłowić, że uruchomienie tej linii wiąże się z pieniędzmi. Pytanie, kto ma za to zapłacić – mówił Andrzej Chroboczek. Jego zdaniem samorządy powinny wspólnie lobbować w kierunku odbudowy linii. Tadeusz Wrona, prezes Stowarzyszenia Miłośników Kolei Racławice Śląskie, przedstawił natomiast pomysł uruchomienia przewozów turystycznych.
Na spotkaniu obecny był również Sylwester Brząkała, dyrektor Opolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych. – Jeżeli chcecie państwo przywrócić ruch pasażerski, niestety ta linia musi być praktycznie wybudowana od nowa. Wybudowanie nowych przystanków w dużym stopniu podniesie koszty, a z kolei prowadzenie ruchu kolejowego po liniach oddalonych od miejscowości 2-3 km nie sprawdza się w dzisiejszych czasach. Wspólnie z marszałkiem województwa opolskiego przywróciliśmy ruch na kilku liniach kolejowych. Na niektórych odcinkach jest on atrakcyjny – ale również prędkości są atrakcyjne – powiedział Sylwester Brząkała.
Katarzyna Przypadło