Straż miejska w Raciborzu ma ręce pełne roboty. Niestety w ostatnich dniach były to interwencje, gdzie główną rolę grał alkohol. Strażnicy nie raz musieli zmierzyć się z nietrzeźwym, agresywnym towarzystwem.
Kilka dni temu strażnicy patrolując Ostróg zaobserwowali dziwne zjawisko. Na jednym motorowerze (słownie sztuk JEDEN) podróżowało czterech (słownie sztuk CZTERY) młodych ludzi. Żaden nie miał kasku, co być może spowodowane było silnym słońcem. Jeden z pasażerów w ręku chwacko dzierżył butelkę piwa. Inny, prawdopodobnie obdarzony silnym zmysłem kultury osobistej, odkłonił się strażnikom. Funkcjonariusz przetarł ze zdziwienia oczy i załączył koguta. Wówczas kierujący motorowerem wdepnął pedał gazu. Osobliwą wycieczkę zatrzymano na Zamkowej. Strażników nie mógł zdziwić fakt, że młodzieńcy o tak bujnej fantazji, zanim zalali benzyną bak pojazdu, najpierw zatankowali w monopolowym…
Nie zawsze bywa tak miło.
W ubiegłym tygodniu dyżurką w Straży miejskiej wstrząsały co kilkanaście minut telefony od mieszkańców nie wykazujących zrozumienia dla ciężko doświadczonych czerwcowymi upałami, który pragnienie gasili za pomocą różnych napojów. Problem polegał głównie na tym, że były to napitki mniej lub bardziej „wysokooktanowe”. Z uwagi na to, że słupek rtęci stał wysoko, alkohol buzował we krwi, a zachowanie spragnionych rychło zaczęło odbiegać od norm uznanych za społecznie dopuszczalne.
W trakcie jednej z interwencji strażnicy musieli zmierzyć się z mężczyznami, którzy „pod wpływem” alkoholu przed jednym ze sklepów zakłócali ład i porządek. Obrażali klientów, używali zwrotów powszechnie uznawanych za nieparlamentarne. W trakcie interwencji strażnik zakładał już kajdanki na ręce młodszego z mężczyzn, gdy drugi uderzył go pięścią. Całe szczęście cios był źle wymierzony, a funkcjonariusz właściwie zamortyzował uderzenie. W tym momencie jeden z klientów zadzwonił po Policję. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani.
Strażnicy zajmują się nie tylko sprawami ludzi. W obrębie ich zainteresowań znajdują się także bracia mniejsi. W ubiegłym miesiącu na wieczornej zmianie jeden ze strażników odebrał telefon o rannym zwierzęciu na terenach łąkowych przy Rafako. Mundurowy błyskawicznie zadysponował patrol, który na miejscu stwierdził, że obok płotu leży sarenka, która połamała sobie nogi. Patrolujący z miejsca wezwali weterynarza i pomogli mu w trakcie udzielenia pomocy zwierzęciu. Następnie sarna została odwieziona do schroniska.
oprac./A/
fot. UM Racibórz