Urbex to coraz częstsza forma spędzania wolnego czasu wśród tych, którzy lubią wyzwania, niekoniecznie przepadają za muzeami, a najpiękniejsze są dla nich krajobrazy mroczne i industrialne.
Tam, gdzie zwykły turysta zobaczy tylko opuszczony, straszący budynek, fan urbexu dojrzy wyróżniający się w miejskim krajobrazie obiekt o unikatowej wartości. Taki, który od razu zechce zdobyć. Eksploratorów interesują opuszczone fabryki, szpitale, gazownie, elektrownie, kopalnie, tunele, a tam, gdzie to możliwe (np. w Paryżu, Rzymie czy Neapolu), nawet katakumby. Fascynują ich stare i porzucone domy, dreszcz ekscytacji wzbudza wizyta w bunkrach i fortach. Urbex to spędzanie wolnego czasu w interesujący i wciąż dość niebanalny sposób.
Również w Raciborzu mamy fanów urbexu. Raciborskie Stowarzyszenie Odra 1945 odkrywa dla nas często zapomniane przez historię i ludzi miejsca. Jak sami podkreślają, eksploracja obiektu nie jest jednak głównym celem stowarzyszenia. – Interesujemy się przede wszystkim historią Raciborza. To jest powód, dla którego czasami wczołgujemy się w błocie pod jakiś mostek nieistniejącego już kanału Psinka albo wchodzimy do piwnicy, w której znajduje się skarbiec przedwojennego banku. Myślę, że największa różnica pomiędzy tym co my robimy a grupami, które są typowo nastawione na tzw. urbex jest taka, że kiedy ja wchodzę do tunelu pod starym szpitalem, to w pierwszej kolejności patrzę na podłogę, ściany, sufit i zastanawiam się np. nad tym kiedy produkowali takie cegły. Poza tym, szukam przede wszystkim śladów historii. Czasami trafi się jakiś podpis na starej cegle, czasami ślady wojny, co zresztą dokumentuje nasz kolega Sławek i publikuje na Facebook’owym profilu stowarzyszenia. Dla grup typowo urbexowych celem jest samo wejście w jakieś zapomniane lub niedostępne miejsca. My szukamy czegoś więcej. Dla nas ważne są ślady historii, które za jakiś czas mogą bezpowrotnie zniknąć – tłumaczy Robert Lasak, jeden z członków raciborskiego stowarzyszenia Odra 1945.
– Można śmiało powiedzieć, że owszem – uprawiamy urbex. Jednak jest to, poniekąd, „produkt uboczny” naszej działalności – śmieje się Bartek Mielnik, pasjonat historii Raciborza, również członek stowarzyszenia. – W zwiedzaniu takich miejsc jest pewna „magia”. To niesamowite uczucie przebywać w miejscach, mając świadomość, że ostatni raz człowiek był tutaj wiele, wiele lat temu – dodaje.
Grupka raciborskich pasjonatów historii z okresu II WŚ zwraca również uwagę na fakt, że jest mnóstwo ludzi, którzy nazywają siebie „eksploratorami”, a tak naprawdę są zwykłymi wandalami. Bezmyślnie niszczą obiekt, malują sprejami po ścianie, a nawet zostawiają swoje odchody. – To nie na tym polega! Podstawa zasadą urbexu to – take only pictures, leave only footsteps – co w wolnym tłumaczeniu znaczy – weź tylko zdjęcia, zostaw tylko ślady butów. Wszystkim fanom miejskich eksploracji polecam wziąć sobie tę zasadę głęboko do serca – kończy Robert Lasak.
Mariusz Zemann
fot.: facebook.com/odra45; archiwum,