– Są przypadki, gdy osobie zamieszkującej dom za wywłaszczenie oferuje się kwotę 100 tys. zł, czyli nawet relatywnie mniej, niż kosztowała jedna tzw. ławeczka patriotyczna. Zatem nie jest to chyba projekt służący rozwojowi Polski – oceniła Gabriela Lenartowicz.
Przedstawiciele władz województwa śląskiego, samorządowcy, radni Sejmiku oraz mieszkańcy gmin zagrożonych wywłaszczeniem z majątków w związku z budową trasy szybkich kolei w ramach Centralnego Portu Komunikacyjnego spotkali się w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego. Chodzi o linię 170 CPK obejmującą siedem miejscowości: Czerwionkę-Leszczyny, Godów, Mszanę, Orzesze, Świerklany, Wodzisław Śląski i Wyry. Choć inwestycję w samych superlatywach przedstawiają politycy Zjednoczonej Prawicy, to wśród mieszkańców gmin budzi ogromne kontrowersje m.in. z uwagi na wspomniany już proces wywłaszczeń.
Jak zaznaczyła posłanka Gabriela Lenartowicz, projekt musi być racjonalny, ekonomiczny i odpowiadać na potrzeby obywateli, jednak nie wiadomo, czy te warunki są spełnione. – Tworzy się projekt partyjny, który obciąża kolejne pokolenia, nie przedstawiając żadnych wyliczeń. Rząd powinien być rządem Polaków, a mam wrażenie, że takim nie jest. Budowa CPK oznacza w praktyce przymusowe wywłaszczenia ludzi. Są przypadki, gdy osobie zamieszkującej dom za wywłaszczenie oferuje się kwotę 100 tys. zł, czyli nawet relatywnie mniej, niż kosztowała jedna tzw. ławeczka patriotyczna. Zatem nie jest to chyba projekt służący rozwojowi Polski – oceniła.