Dla niektórych jest to frajda, dla innych pasja na całe życie. Na turnieju publiczność bawi ponad 120 pasjonatów z całej Polski. Prym trzymają jak zwykle Ślązacy: drużyny, bractwa i stowarzyszenia rekonstrukcyjne z Katowic, Chorzowa, Zabrza i Wrocławia.
Już same nazwy budzą zdumienie i trwogę miłośników podzamkowych zmagań: Drużyna Wojów Słowiańskich "Belemnit" (sekcja Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej "Silesia"), wojowie z "Blotungi" czy Konfranteria Rycerska "Sua Sponte". Przedstawiciele ów "bractw" od rana prezentują na podzamczu kulturę, sztukę, rzemiosło i wojaczkę z okresu od IX do XV wieku.
Za średniowieczną inicjatywę, laur należy się trojgu z raciborskich stowarzyszeń historycznych. "Drengom znad górnej Odry", "Załodze Grodu Raciborskiego" oraz "Drużynie Wareskiej Czarny Krzyż". Już od wielu lat, rozwijają one pamięć o wiekach średnich, dysponując dziś mnogiem odzienia, pancerzy jak i maszyn oblężniczych wśród których znalazły się m.in. taran, scorpion (wielka kusza) oraz trebuchet (rodzaj średniowiecznej katapulty).
W rozmowie z nami Marek Mansz, prezes Stowarzyszenia "Drengowie znad górnej Odry", powiedział – 19 i 20 czerwca organizujemy II Raciborski Turniej Rycerski. Mam nadzieję, że to jest początek – Odwiedzi nas wiele drużyn z Polski. Liczymy, że będzie to około 150 osób. Będzie się wiele działo, będą turnieje bojowe, oszczepnicze, zabawy plebejskie. 19 czerwca o godz. 20.00 planujemy przeprowadzenie bitwy, tam gdzie jest zrobiona palisada, tak samo jak w średniowiecznym grodzie z użyciem machin oblężniczych takich jak 7-metrowa machina trebuchet, która jest rodzajem katapulty i taranem na kółkach.
Redakcja – Jak często odbywają się tego rodzaju turnieje?
Marek Mansz – Jak jest sezon, turnieje odbywają się co tydzień. Zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ktoś nas zaprasza albo do udziału, albo do zorganizowania turnieju. W ten weekend odbywa się to u nas. Liczymy na to , że w Raciborzu spodoba się tego rodzaju rozrywka, i że nasz Turniej wejdzie do kalendarza imprez na lato.
R. – Jak liczne są bractwa?
M.M. – Bractwa w zasadzie są różnej wielkości są 5, 10 i naprawdę potężne 40 lub 50-osobowe. Raciborskie bractwa łącznie liczą około 40 osób.
R. – Organizowanie turniejów wiąże sie z kosztami. Kto za to płaci?
M.M. – Na ten turniej zdobyliśmy pieniądze poprzez konkurs w UM Racibórz, wsparło nas też Starostwo Powiatowe, poza tym wsparli nas też prywatni sponorzy np. w tzw. "poprawczaku" panie kucharki przygotowują nam jedzenie, tartak w Tworkowie dał nam drewno do zrobienia fortyfikacji, Jest kilku sponsorów którzy nam pomagają. Chociażby takich, jak Rotex, który użyczył nam cieżarówki do przewiezienia sprzętu
R. – Stroje też wiele kosztują…
M.M. – Gotowe owszem, ale częściej kupujemy materiał i wykorzystujemy mamy, babcie, ciotki, które potrafią szyć
i wtedy koszty są wiele mniejsze.
R. – Z atmosfery, która panuje przy budowie widać, że jest to dla was spora frajda…
M.M. – Tak. Świetna frajda budować taką palisadę z wieżami, my to po prostu lubimy. Dla niektórych jest to zabawa dla innych to jest pasja, ale naprawdę robimy to z wielką ochotą.
Rozmawiała z Markiem Manszem Wanda Gozdek